Wojtek Wolski z Colorado Avalanche może być nową gwiazdą NHL. Amerykańskie media stawiają go tuż obok Jewgenija Małkina i twierdzą, że może walczyć o Calder Memorial Trophy - tytuł najlepszego debiutanta sezonu
Wolski urodził się w Zabrzu, ale kiedy miał dwa lata, wyemigrował z rodzicami do Berlina, a dwa lata później - do Kanady. - Nie pamiętam Polski z lat dziecięcych, ale jestem Polakiem - mówi niezłą polszczyzną "Gazecie" 20-letni zawodnik. - Tam się urodziłem, tam jest prawie cała moja rodzina. Najpierw jestem Polakiem, a dopiero później Kanadyjczykiem - zaznacza Wolski, który ma dwa paszporty. Ale wybrał reprezentację Kanady - jest w szerokiej kadrze juniorów. - Będę grał dla Kanady, bo chcę walczyć o medale na igrzyskach i mistrzostwach świata. Tutaj mam na to szansę - tłumaczy. Polski hokej? - Nie mam na ten temat żadnego pojęcia. Rok temu rozmawiałem z Mariuszem Czerkawskim, z Krzysztofem Oliwą nie widziałem się nigdy - mówi Wolski.
Czerkawski (obecnie gra w szwajcarskim Rapperswil-Jona Lakers) w NHL strzelił 223 gole i miał 227 asyst w 787 meczach. Krzysztof Oliwa zdobył Puchar Stanleya (w 2000 roku z New Jersey Devils), ale to Wolski może być największą polską gwiazdą NHL. Lewoskrzydłowego Avalanche wymienia się jednym tchem obok rosyjskiego gwiazdora Jewgienija Małkina (Pittsburgh Penguins, leczy kontuzję). - Fajnie byłoby zostać wyróżnionym - spokojnie komentuje Wolski.
Polak uznawany jest za debiutanta, mimo że grał już w NHL w poprzednim sezonie. Wolski wystąpił w pierwszych dziewięciu spotkaniach sezonu (strzelił dwa gole i miał cztery asysty), choć nie podpisał zawodowego kontraktu. Po tych meczach Avalanche odesłali go na tzw. farmę - afiliowany zespół z niższej ligi. 20-letni napastnik trafił do Brampton Battalion z Ontario Hockey League i został zawodnikiem nr 1 zespołu. W 56 meczach strzelił 47 goli i miał 81 asyst! Został uznany MVP ligi i wrócił do NHL na play-off - już w pierwszym meczu z Dallas Stars strzelił gola i miał dwie asysty. W sumie zagrał w play-off w ośmiu meczach - "Lawina" z Kolorado odpadła w II rundzie.
Teraz Wolski jest już pełnoprawnym zawodnikiem Avalanche. Zarabia 984 tys. dol. za sezon, a w klubie liczą, że będzie jednym z zawodników, na których można budować zespół. Na razie druga linia ataku Avalanche nazywana jest Kid Line - obok Wolskiego gra w niej o rok starszy Paul Stasny i 24-letni Marek Svatos. - Mamy dobrych, doświadczonych graczy - np. Joe Sakicia czy Milana Hejduka. To są liderzy. Ja im tylko pomagam - mówi "Gazecie" Wolski. Na razie w trzech meczach strzelił dwa gole.
Kuzynem Wolskiego jest piłkarz Austrii Wiedeń Sebastian Mila. - To syn siostry mojego taty - tłumaczy Wolski. - Widziałem się z nim kilka razy. Gdy dziesięć lat temu byłem w Polsce, to nawet zagraliśmy w piłkę. W hokeja nie, chociaż jeździliśmy na rolkach. W wakacje byłem w Polsce i odwiedzałem rodzinę Sebastiana - mówi Wolski.
Gazeta Wyborcza - CEG
Czytaj także: