W czwartkowe popołudnie umówiłem się z Leszkiem Laszkiewiczem, że zadzwonię do niego w piątek o godzinie 14.00, żeby usłyszeć ostateczną nazwę klubu, w którym będzie grał w sezonie 2005/2006. Co prawda informacja już znacznie wcześniej ujrzała światło dzienne, ale postanowiłem dotrzymać słowa i zgodnie z ustaleniami wykręciłem numer. Nie pytałem już jednak - gdzie, tylko zapytałem dlaczego w Cracovii?
- W Cracovii jest spora grupa kolegów z czasów wspólnej gry i nauki wSMS - mówi Leszek Laszkiewicz. - Jest tam także trener Rudolf Rohaczek, z którym pracowałem grając w KTH Krynica. Bardzo go szanuję i wiem, że u niego trzeba ciężko pracować idzięki tej pracy można się rozwijać i sięgać po sukcesy.
- Pieniądze nie były najważniejsze?
- Nie najważniejsze, ale na pewno ważne. We wszystkich czterechklubach przedstawiłem takie same warunki finansowe, na których chciałem grać. Wszystkie kluby je przyjęły. Zrobiłem rozeznanie wśród kolegów i wyszło mi, że Cracoviapłaciregularnie, nie maposlizgów w wypłatach. To też jest istotne dla zawodnika, który chce się skoncentrować na grze i nie musi myśleć, czy będzie wypłata, czy nie.
- Działacze Cracovii będą żądać od pana mistrzostwa Polski?
- Nic takiego nie mówili. Na pewno będę się starał grać jak najlepiej, ale niczego nie obiecuję, a już na pewno nie obiecam złotych gór. Hokej jest grą zespołową. Jeden zawodnik niczego nie zdziała. Musi powstaćdrużyna, a z tego co wiem, to jeszcze nie wszyscy zawodnicy trenujący w Krakowie sa już zawodnikami Cracovii. Mogę więc nawet powiedzieć, że trochę zaryzykowałem, ale mam nadzieję, że to ryzyko się opłaci.
- Przyjemnie chyba być zawodnikiem, którego chcą wszystkie najlepsze polskie kluby?
- Ja na to tak nie patrzę. Ten wybór klubu kosztował mnie dużo nerwów. Przez ostatnie dni ze zmartwienia schudłem parę kilogramów. Myślałem. Rozważałem wszystkie za i przeciw. Do końca nie byłem pewien, czy Cracovia, czy Toruń. Prezes TKH pan Kończalski zrobił na mnie znakomite wrażenie i możliwość gry z bratem w jednej drużynie też była kusząca. Te dwa argumenty były mocne, aleostatecznie wybrałem jednak Cracovię i od razu zadzwoniłem do każdego z prezesów, z którymi wcześniej rozmawiałem z informacją, że wybrałem ofertę Krakowa. Od początku do końca grałem fair.
- Kiedy zaczyna pan treningi pod okiem Rudolfa Rohaczka?
- We wtorek. Do tego czasu muszę załatwić jeszcze wiele spraw papierkowych. Wysyłam kontrakt mojemu menedżerowi, który jest akurat w USA. Po naniesieniu jego uwag i spisaniu umowy z Cracovią nastąpi podpisanie. Szukam też mieszkania w Krakowie, żeby się tam przeprowadzić z moją rodziną. Żona i córka ze względu na późne godziny rozgrywania meczóww Mediolanie, w poprzednim sezonie,nie chodziły na mecze Milano Vipers, ale w Krakowie na pewno będą mi mogły kibicować.
Czytaj także: