Wygrana Unii, problemy na granicy...
Po wygranym meczu w Interlidze z Albą Volan Szekesfehervar 4:1, hokeiści Dworów Unii Oświęcim udali się w drogę powrotną do kraju. Na granicy węgiersko-słowackiej zaczęły się jednak kłopoty - pisze "Super Express".Alba Volan Szekesfehervar- Dwory Unia Oświęcim 1:4 (0:1, 0:1, 1:2)
Bramki: Krisztian Palkovics 48 min. - Milan Filipi 3 min., Leszek Laszkiewicz 27 min. (gra w osłabieniu), Tomasz Wołkowicz 42 min., Marcin Jaros 60 min.
Unia: Jaworski, Witek - Zamojski, Kłys, D. Laszkiewicz, Stebnicki, L. Laszkiewicz, Gonera, Dulęba, Klisiak, Parzyszek, Puzio, Javin, Gabryś, Filipi, Rimsky, Wołkowicz, Jóźwik, Jakubik, Jaros, Kozak.
Węgierscy celnicy przepuścili polski zespół bez kłopotu. Problemy zaczęli robić; słowaccy. Zebrane paszporty zaczęli bacznie przeglądać;. Kilka nie spodobało im się. Przyczepili się do dokumentu Marcina Kozaka.
"Twierdzili, że zdjęcie jest lekko odklejone. To jakaś bzdura. Wszystko było OK. Pieczątki, ważność; paszportu. Po prostu byli złośliwi. Ktoś tam zaczął mówić;, że kiedyś już mieli kłopoty z Polakami. Być; może stąd ich niechęć; do nas" - powiedział Waldemar Klisiak, kapitan mistrzów Polski.
"Próbowaliśmy im dać; nawet jakieś gadżety, kije hokejowe. Nic nie wskóraliśmy. Musieliśmy zawrócić; autokar. Celnicy węgierscy byli zdziwieni, że wracamy. Musieliśmy im wszystko tłumaczyć;. Nie zostało nam nic innego jak wrócić; do Polski przez Węgry, Austrię i Czechy. W sumie zjechaliśmy pół Europy" - dodał.
"Najśmieszniejsze jest to, że na innych granicach nikt nie robił nam już najmniejszych problemów. Mało tego. Przecież wjeżdżaliśmy na Węgry przez to samo przejście graniczne, przez które wracaliśmy. W tamtą stronę słowaccy celnicy nie dopatrzyli się żadnych uchybień. Po prostu górę nad zdrowym rozsądkiem wzięła zwykła złośliwość;" - zakończył Klisiak.
skh/Paweł/sport.onet.pl
Komentarze