Zemsta bywa słodka. Górale przerwali złą passę z niewygodnym rywalem i rozgromili kruche „Pierniki”. W poprzednich dwóch sezonach torunianie byli wyjątkowo trudnym przeciwnikiem dla „Szarotek”. Z 11 spotkań ligowych podhalanie wygrali tylko jedno i to na wyjeździe!
Wojas Podhale Nowy Targ – TKH Toruń 9-1 (3-1, 3-0, 3-0)
1-0 Kacir - Sroka 4, 2-0 Wilczek - Różański 9, 2-1 Milan - Sokół-Dąbkowski 12 (PP), 3-1 Voznik - Jakeš 18, 4-1 Michał Radwański - Zapała 22, 5-1 Kaciř - Sroka (PP) 30, 6-1 M. Piotrowski (SH) 33, 7-1 Biela - Łyszczarczyk-Dutka 45, 8-1 Biela – Łyszczarczyk - Malasiński 51, 9-1 B. Piotrowski - Michał Radwański 55 (PP).
Sędziowali: Krzysztof Rzerzycha z Krakowa oraz Przyborowski i Radzik z Krynicy-Zdroju. Kary: 18 - 18 min. Widzów 700.
Podhale: Lemanowicz (2) – Sroka, Wilczek; Jakeš (2), Dutka (4); Łabuz (4), B. Piotrowski; Zamojski, Piekarz – Różański, Voznik, Kaciř (2); Łyszczarczyk, Biela, Malasiński; M. Piotrowski, Zapała (2), Michał Radwański; Malinowski, Słowakiewicz (2), Iskrzycki.
TKH: Wawrzkiewicz, 2 (od 29:48 Plaskiewicz) – Koseda (2), Kłys; Sokół (2), Dąbkowski; Korczak, K. Piotrowski (2) – Chrzanowski, Suchomski, Dołęga; Bomastek, Proszkiewicz (2), Bucharan; Furo, Dzięgiel, Marmurowicz (2); Milan (2), A. Fraszko, Maciej Radwański (4) oraz w III tercji Dalke i Kuchnicki.
Także w obecnych rozgrywkach górale przegrali w Toruniu (0-2), a trzeba jeszcze pamiętać o nowotarskim finale Pucharu Polski. Porażka po serii rzutów karnych długo bolała i nawet wczoraj – po prawie 10 miesiącach – wyzwalała u niektórych niemiłe wspomnienia.
W TKH zabrakło obrońcy Roberta Fraszki, który podczas niedzielnego spotkania z GKS Tychy został rzucony na bandę. Po meczu wymiotował, źle się czuł, więc został przewieziony do szpitala. Okazało się, że lekkie wstrząśnienie mózgu wyklucza hokeistę z gry na przynajmniej dwa tygodnie.
Już w 4 min gospodarze objęli prowadzenie. Różański trafił w słupek, krążek przejął w polu bramkowym Sroka i strzelił; z dobitką zdążył Kaciř. Pięć minut później podwyższył rezultat Wilczek posyłając „gumę” po lodzie. Za moment mogło być 3-0, bowiem przed pustą bramką znalazł się Voznik. Czech z polskim paszportem podniósł krążek, ale ten trafił w kij wystawiony przez leżącego Wawrzkiewicza. To się zemściło 88 sekund później, kiedy na karę powędrował Kaciř. Po rozegranym zamku z linii niebieskiej uderzył Sokół, a Milan tylko dołożył łopatkę kija. W 18 min Voznik popisał się efektowną akcją. Znalazł się sam przed „Wachą”, położył go na lodzie i strzelił pod poprzeczkę. Tercję mocnym akcentem mógł zakończyć Kaciř, który przy grze w osłabieniu przegrał pojedynek jeden na jeden z reprezentacyjnym golkiperem.
W drugiej odsłonie na lodzie dominowali nowotarżanie i tak na dobrą sprawę powinni wygrywać w dwucyfrowych rozmiarach. Załamani goście niewiele mieli do powiedzenia i tylko raz zagrozili Lemanowiczowi (26 min Furo sam na sam). Nie potrafili nawet wykorzystać 44 sekund gry w podwójnej przewadze. „Szarotkom” wszystko wychodziło i w połowie spotkania zmusili trenera TKH do zmiany bramkarza. Nieustępliwy Michał Radwański zdobył bramkę, bowiem nie odpuścił, walczył do końca i został nagrodzony. Z kolei Kacir – w przewadze - uderzeniem z wysokości bulika odesłał zdenerwowanego Wawrzkiewicza do boksu. Majstersztykiem była akcja Michała Piotrowskiego w osłabieniu; rezerwowy Plaskiewicz dał sobie wrzucić „gumę” za plecy.
Ostatnie 20 minut, to dobijanie załamanego psychicznie rywala. Dwa trafienia zaliczył Biela – najpierw strzelił z nadgarstka przy słupku, a później wykorzystał podanie zza bramki „Łyszcarczyka”. Wynik ustalił w przewadze (na ławce siedział Marmurowicz) Bartek Piotrowski strzałem z dystansu. Tak więc odliczanie dalej trwa – trener Pysz odnotował siódme kolejne zwycięstwo.
Na meczu obecna była żona bramkarza Lemanowicza, która w poniedziałek przyleciała z Kanady. W Nowym Targu będzie uczyła w jednej ze szkół języka angielskiego. Na trybunach pojawił się także hokeista HC Oceláři Třinec – Marcin Kolusz, bowiem po niedzielnym spotkaniu z Vsetinem ma nogę w gipsie.
ZDANIEM TRENERÓW
Wiktor Pysz, Podhale:
- Graliśmy szybko krążkiem i wychodziły nam ostatnie podania, stąd sporo sytuacji jeden na jeden. Z TKH zawsze toczyliśmy ciężkie boje, tym razem poszło wyjątkowo łatwo. Najważniejsze, że odzyskaliśmy skuteczność.
Miroslav Doležalik, TKH:
- Gratuluję Podhalu dobrej gry. Wynik mówi wszystko, niemniej mieliśmy problemy z defensywą, bowiem do kontuzjowanego R. Fraszki doszedł Kłys. I w tej formacji popełniliśmy sporo błędów. Widać było zmęczenie po ostatnim meczu z Tychami, do tego doszła męcząca podróż i brak odnowy biologicznej. Nie jest to jednak żadne usprawiedliwienie.
ANDRZEJ GODNY, „Dziennik Polski” Kraków
Czytaj także: