Zarząd MMKS zaryzykował i może przegrać
Kilkugodzinne posiedzenie miejskiej Komisji Sportu, Turystyki i Promocji z udziałem burmistrzów, urzędników i przedstawicieli zarządu MMKS miało dać odpowiedź na pytanie o "stan i perspektywy Miejskiego Młodzieżowego Klubu Sportowego Podhale." Spotkanie nie przyniosło rozstrzygnięć. A zarząd klubu wciąż liczy na wsparcie z budżetu miasta.
To, co usłyszeli uczestnicy spotkania może zadziwić kibiców hokejowych. Prezes klubu stwierdził, że jeśli nie zostanie zmieniona forma funkcjonowania stowarzyszenia, to "nie ma takiej opcji, by utrzymać w przyszłym roku klub w ekstralidze". O co chodzi? O pieniądze. Jak powtarzał prezes Mirosław Mrugała na hokej trzeba pieniędzy, a na hokej w ekstralidze - dużych pieniędzy. Apelował o zmianę systemu wspierania hokeja.
Wtórował mu Andrzej Zając. Jak mówił członek zarządu MMKS - "dla wzmocnienia hokeja potrzebne są fundamenty, a nie że my chodzimy i błagamy sponsorów o wsparcie. My mamy pomysły". Tymi pomysłami jest planowana przez prywatnego przedsiębiorcę modernizacja Miejskiej Hali Lodowej oraz starania MMKS-u o przejęcie obiektu od miasta. Wrócił argument, że możliwość dysponowania obiektem przez klub wzmacnia jego (klubu) pozycję przy rozmowach z potencjalnymi sponsorami. Dodatkowo przedstawiciele klubu znów mówią o utworzeniu Sportowej Spółki Akcyjnej. Padały dramatyczne pytania, czy "Miasto potrzebuje hokeja". Wytknięto urzędnikom, że to niejako z ich winy - bo "były problemy z rozliczeniami i stypendiami" - klub jest teraz w fatalnej sytuacji.
Urzędnicy w odwecie przypomnieli, że proces legislacyjny towarzyszący uchwale o przyznaniu stypendiów zawodnikom trwał tak długo nie z ich winy, bo sprawę rozstrzygano w Krakowie. Zwrócili też uwagę, że wnioski składane przez zarząd klubu o środki z budżetu miasta były pełne błędów, że klub nie rozliczył się z przyznanych mu publicznych pieniędzy, nie zapłacił ani składek ZUS, ani podatku do US. Efektem tego jest ... konieczność zwrócenia dotacji do Urzędu Miasta. Burmistrz Marek Fryźlewicz obiecał, że wniosek o umorzenie tych płatności rozpatrzy pozytywnie.
Ten sezon zakończy się dla klubu zadłużeniem rzędu 150-200 tys zł. Prezes Mrugała twierdzi, że kłopoty klubu wynikają zarówno z sytuacji na rynku, jak i niewywiązania się Miasta z uchwały o przekazaniu klubowi pół miliona zł. "Nasz budżet był oparty na deklaracjach pana burmistrza" - przypomniał Mirosław Mrugała. Wiceburmistrz Zajączkowski zareagował pytaniem - ile środków pozabudżetowych pozyskał klub w tym sezonie. W odpowiedzi padło - 700 tys.
-"Mówił pan publicznie, że na funkcjonowanie pierwszej drużyny potrzeba 2 mln. To znaczy, że problemy drużyny nie wynikają z braku 100 tys. od Miasta. Brakuje wam znacznie więcej środków, które mieliście pozyskać od innych. Miasto-gmina stało się chłopcem do bicia. Tymczasem my wywiążemy się z naszych zobowiązań do końca sezonu" - zapowiedział Eugeniusz Zajączkowski. Pytanie tylko - co potem. Zaproponowano zorganizowanie w Nowym Targu spotkania z przedstawicielami PZHL, by porozmawiać ogólnie na temat promocji hokeja. Co do tego, że jest ciężko, nikt nie miał wątpliwości.
Wróciła też kwestia oświadczenia zarządu MMKS o podaniu się do dymisji po zakończeniu rozgrywek PLH. Jednak podczas spotkania zauważyłam wycofywanie się z tych zapowiedzi. Prezes Mrugała kilkakrotnie użył słów "nawet jeśli moja dymisja nie będzie miała miejsca", "będę namawiać członków zarządu, by jeszcze nie odchodzili", "jeśli uda mi się namówić zarząd, by został", "zostaniemy, by podomykać pewne sprawy" itp.
Próbowano załagodzić użyte w oświadczeniu określenie o "wykorzystywaniu tego pięknego sportu do celów politycznych". Radny Jacenty Rajski apelował o konsolidację środowiska hokejowego, o to by mówiono jednym głosem i nie wywlekano starych konfliktów. Zdecydowano, że powstaną małe grupy robocze, które omawiać będą poszczególne formy wsparcia dla hokeja w Nowym Targu.
Podsumowując - gdy czytałam lutowe oświadczenie zarządu MMKS, a dokładnie zdanie: "w chwili obecnej Zarząd Klubu widzi możliwości współpracy z Władzami Miasta, lecz musi być zmieniona forma współdziałania, której celem będzie odbudowa stabilnej i mocnej finansowo pozycji nowotarskiego hokeja" - pomyślałam, że to oświadczenie może być formą nacisku na Miasto, by zwiększyło pomoc finansową dla klubu. Zarząd wskazując Miasto jakowinnegozłej sytuacji klubu - zaryzykował taki "emocjonalny szantaż". Gdy teraz się z niego wycofuje, mówiąc "jeśli nam pomożecie to zostaniemy" - zaczynam myśleć o tym skojarzeniu coraz poważniej.
Zarząd klubu zaryzykował, ale może przegrać. Przynajmniej w tym składzie osobowym. Radni rozmawiając dziś o przyszłości nowotarskiego hokeja podkreślali, że klubem z 80-letnią tradycją powinni kierować fachowcy, że nie ma miejsca dla amatorów i społeczników.
Nie byłoby może w tych zapowiedziach nic niepokojącego dla obecnych władz klubu, gdyby nie końcowe wystąpienie Marka Batkiewicza. Radny, były hokeista podsumowując posiedzenie komisji oświadczył, że dwa lata temu on sam przygotował już opracowanie na temat kierunku rozwoju hokeja w Nowym Targu. Na dowód - zamachał kilkudziesięciostronicową publikacją. Odebrałam to jako sygnał, że to on się na prowadzeniu klubu hokejowego zna.
Sabina Palka / podhale24.pl
Komentarze