Fani „Szarotek” domagają się natychmiastowej dymisji zarządu, który najwyraźniej chce się wycofać ze swoich wcześniejszych deklaracji.
MMKS Podhale przegrał dwa kolejne mecze na swoim lodowisku z GKS Tychy i w rywalizacji do czterech zwycięstw przegrywa już 0-3. We wtorek kluczowe znaczenie dla losów spotkania (2-5) miały niewykorzystane przez nowotarżan momenty gry w liczebnej przewadze. Szczególnie zła pod tym względem była pierwsza tercja w której "Szarotki" zmarnowały dwukrotnie okres gry pięciu na trzech. Staramy się poświęcać dużo czasu na treningach na ten element. Mamy kilka wyćwiczonych schematów, ale w tym meczu kompletnie one nam nie wychodziły. Za wolno rozgrywaliśmy krążek i stąd nie było okazji do strzałów – wyjaśnił z kolei szkoleniowiec Podhala Jacek Szopiński. Tyszanie złudzeń na korzytny wynik pozbwili nowotarżan w trzeciej tercji, dokumentując swoją rosnącą z każdą minutą przewagę trzema trafieniami. Zagraliśmy za otwarty hokej. Ruszyliśmy za bardzo do przodu chcąc jak najszybciej zdobyć gola. Przyniosło to jednak zupełnie odwrotny skutek. Rywale skarcili nas kontratakmi – ocenił gracz Podhala Sebastian Łabuz, autor zdecydowanie najpiękniejszego gola tego spotkania: - Żadna z tego satysfakcja. Oddałbym tego gola w zamian za wygraną – dodał rosły obrońca "Szarotek".
Dzień później korekty w poszczególnych formacjach jakie dokonał trener Szopiński nie przełożyły się na poprawę gry „Szarotek”. Co prawda znów Podhalanie pierwsi zdobyli gola, ale przewagę tą szybko roztrwonili i w kolejnych minutach oddali inicjatywę rywalom. A ci po raz kolejny bezwzględnie wykorzystywali każdy błąd nowotarżan. Zdecydowanie było ich za dużo aby podjąć wyrównaną walkę z tej klasy przeciwnikiem jak Tychy. Poza tym trudno myśleć o zwycięstwie jak się strzela w meczu jedną bramkę. Skuteczność też nie była w naszą mocną stroną. Szkoda bo to kolejny mecz gdzie przez długie momenty toczymy wyrównaną walkę a i tak schodzimy z tafli w roli pokonanych – skwitował gracz Podhala Jarosław Różański. Mimo porażki jestem zadowolony z gry zespołu. Choć przyznać trzeba, że zespół gości wygrał zasłużenie – ocenił z kolei trener Szopiński.
W trakcie środowego spotkania kibice Podhala zbierali podpisy pod petycją skierowaną do zarządu o jak najszybsze zwołanie Nadzwyczajnego Walnego Zebrania Członków Klubu. Na trybunach wywieszony został transparent o treści: „Dość już Waszych nieudolnych rządów. Żądamy dymisji zarządu„. Rzecznik prasowy Roman Przygodzki dosyć asekuracyjnie wypowiedział się o ewentualnej dymisji: - Zarząd poda się do dymisji, ale w odpowiednim czasie. Muszą być w jasne sygnały, że jest ktoś kto będzie gotowy przejąć klub. Na dziś nie widzę nikogo odpowiedniego. Nie ma takiego głupiego, który podjął by się społecznej pracy w tym klubie – zaznaczył Przygodzki. Te słowa mocno rozsierdziły obecnego na konferencji prasowej członka Komisji Rewizyjnej a w przeszłości wieloletniego działacza nowotarskiego klubu Jerzego Ossowskiego: - Pan jeszcze byłeś w pieluchach, gdy ja pracowałem w tym klubie. Dawniej wszyscy społecznie walczyli o ten klubu. Byli zaradni i zdeterminowani w swoich działaniach czego efektem są sukcesy jakie odnosił wówczas nowotarski hokej – rzucił w kierunku rzecznika mocno podenerwowany Ossowski. Pan będzie miał okazję zabrać głos podczas Walnego Zebrania – odpowiedział rzecznik. A żebyś Pan wiedział, że zabiorę. Mam wiele do powiedzenia na temat waszych rządów – ripostował Ossowski.
Cóż najwyraźniej nie dla wszystkich honor i dotrzymanie wcześniej wypowiedzianych słów są wartościami godnymi poszanowania i przestrzegania. Kurczowe trzymanie się „stołków” obecnych członków zarządu MMKS Podhale mimo wszechobecnej niechęci do współpracy z nimi i fatalnych wyników blisko dwuletnich rządów najdobitniej świadczy o ich obojętności wobec blisko 80 letniej tradycji nowotarskiego hokeja.
Maciej Zubek - Dziennik Polski
Czytaj także:
