Mam to szczęście, że sytuacje, w których panowie muszą narzekać na podejście swoich wybranek do ich ukochanego sportu, są mi obce i widuję je tylko w komediach i filmikach „znanych jutuberów” oraz relacjach kolegów, którym szczerze współczuję. Ilu z Was usłyszało pytania „a którzy to są nasi?”, „co to jest spalony?”, i sakramentalne „ten głupi sport jest ważniejszy ode mnie?”. Nasi ojcowie najpewniej nie wyobrażali sobie tego, co w USA ma miejsce już od kilku lat- tam kobiety nie tylko oglądają zawodowy sport, ale i sędziują w ich męskim wydaniu.