40 lat temu...
Wszyscy nowotarscy fani hokeja, ekscytują się tegorocznym bojem Szarotek o mistrzowski tytuł. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że rok 2006 jest rokiem jubileuszu jednego z najważniejszych wydarzeń w historii nowotarskich Szarotek.
To właśnie w tym roku, mija okrągłe 40 lat od czasu zdobycia pierwszego tytułu mistrza Polski przez zespół Podhala Nowy Targ w sezonie 1965/66. Prowadzona przez czechosłowackiego szkoleniowca Voriska, drużyna Szarotek przystępowała do rozgrywek nieco podrażniona, zaledwie piątym miejsce w lidze, które nowotarżanie zajęli sezon wcześniej. Do pojedynków ligowych, w tym pamiętnym sezonie przystąpiło 10 drużyn. Oprócz ekipy Podhala, w lidze występowały wówczas drużyny: GKS Katowice (obrońca tytułu), Legia Warszawa, Pomorzanin Toruń, Badilon Katowice, ŁKS Łódź, Cracovia Kraków, Naprzód Janów, Górnik Murcki oraz Polonia Bydgoszcz. W pierwszym etapie sezonu, drużyny rozegrały cztery rundy, w którym mecze rozgrywano zgodnie z systemem każdy z każdym. Tą część rozgrywek, nowotarżanie zakończyli na pierwszym miejscu w tabeli z przewagą sześciu punktów nad zespołem z drugiego miejsca. Potem przyszedł czas na turniej finałowy, do którego awansowały drużyny z pierwszej czwórki. Najlepsi do decydujących spotkań, przystąpili z punktami zaliczonymi w meczach pomiędzy sobą, w sezonie zasadniczym. Dlatego już na starcie Szarotki miały spora przewagę nad rywalami. Mało jednak brakło, a te sześć punktów zdałyby się na nic. Turniej finałowy podopieczni Voriska, za udany nie mogli uznać. W sześciu finałowych spotkaniach Podhale, zdobyło zaledwie trzy punkty. Na szczęście jednak, żadna drużyna nie zdołała wyprzedzić nowotarskiej ekipy i pierwszy mistrzowski tytuł stał się faktem! Radość w Nowym Targu była ogromna. Nagrodom, odznaczeniom nie było końca.
Tabela turnieju finałowego
1. Podhale Nowy Targ 20 pkt 55:56
2. Legia Warszawa 19 64:49
3. GKS Katowice 19 62:59
4. Pomorzanin Toruń 14 55:72
Kolejne miejsca zajęły: 5. Badilon, 6. ŁKS, 7. Polonia, 8. Naprzód, 9. Górnik, 10. Cracovia
Najlepszym strzelcem sezonu został gracz Pomorzanina: Józef Stefaniak z 43 golami na koncie.
Skład mistrzowskiego zespołu Podhala: S. Bizub, Ossowski, W. Kowalski, Szal, Liput, F. Klocek, Rusinowicz, Kacik, Ziętara, J. Bryniarski, J. Słowakiewicz, M. Pysz, W.Pysz, Kilanowicz, Różański, J. Kudasik.
Trener: Frantsiek Vorisek
Prezes: Karol Grzesiak
Oto jak wspominają tamto wydarzenie sami bohaterowie:
Marian Pysz: Myślę, że tajemnica sukcesu tamtego zespołu było w dużej mierze, to iż trener Vorisek, nie bał się stawiać na graczy młodych. Oprócz mnie, włączył do pierwszego zespołu aż sześciu juniorów. My staraliśmy się mu odwdzięczyć jak tylko mogliśmy. Wkładaliśmy ogromne serce do gry, nie czuliśmy żadnego respektu przed starszymi zawodnikami. Zyskali na tym wszyscy. Juniorzy się ogrywali ale jednocześnie wprowadzali świeżą krew do zespołu. Efekty były wymierne w postaci pierwszego tytułu mistrzowskiego. Wtedy w Nowym Targu był fantastyczny klimat dla hokeja. Na mecze przychodziły tłumy kibiców, którym nie przeszkadzał nawet padający śnieg. Na trybunach panowało świetny nastrój, który również dodawał nam sił.
Józef Słowakiewicz: Wiadomo, pierwszy tytuł pozostaje najdłużej w pamięci i sercu. To mistrzostwo to był nie tylko sukces zespołu, ale całego miasta. Ogromna radość i euforia zarówno na trybunach jak i później w cały Nowym Targu na długo zapadła w pamięć. Całe miasto żyło wtedy hokejem, szkoda, że dziś już tak nie jest.
Jan Ossowski: O naszym sukcesie zadecydowało wiele czynników. Mieliśmy naprawdę mocną drużynę, z kilkoma reprezentantami w składzie. Duży wpływ na to osiągnięcie miała również bardzo dobra atmosfera jaka panowała w zespole. Bardzo dbał o nią trener Vorisek, który uważał, że to jeden z kluczowych czynników do osiągnięcia sukcesu.
Andrzej Szal ( kapitan zespołu): Wiara i ogromna ambicja, to były podstawy naszego sukcesu! Każdy z nas dążył do tego aby być najlepszy, kwestie finansowe schodziły na drugi plan. Dla nas liczył się wtedy tylko jeden cel, być najlepszymi. Udało się nam! Trener Vorisek, był wielkim trenerem i człowiekiem zarazem. Doskonale układała się współpraca na linii szkoleniowiec – zawodnicy. Wspólnie układaliśmy skład w szatni, obmyślaliśmy taktykę na rywali. Kibice również byli wspaniali. Każdy podchodził do nas i nam gratulował. Byliśmy dumą dla miasta.
Franciszek Klocek: Ogromna chęć do hokeja była naszą największą siłą. Wiadomo wtedy bardzo groźne były zespoły Legii i Górnika. Sezon 1965/66 był moim drugim sezonem w seniorach i już od razu taki sukces. W drużynie panowała wzajemna mobilizacja, każdy nawzajem się motywował do jeszcze lepszej gry. Grać w pierwszym zespole to wtedy był ogromny zaszczyt i wyróżnienie dla każdego.
Jan Łaś( uznawany za przywódcę nowotarskich kibiców w tamtym okresie): Kibicowanie nie co różniło się w tamtych czasach od tego, które jest teraz. Staraliśmy się jak najgłośniej dopingować zawodników, ale przede wszystkim w sposób kulturalny. Każdy starał się ułożyć jakiś nowy wiersz czy też piosenkę na temat zespołu. Było ich mnóstwo, a ta najbardziej znana brzmiała:...niech szumią Dunajca fale, mistrzem Polski jest Podhale... Było też wiele innych atrakcji podczas spotkań. Między innymi po każdej bramce dla Podhala, puszczaliśmy petardę w powietrze. Kibice wtedy byli bardzo blisko z drużyną.
Maciej Zubek
Komentarze