W kwietniu gdy wrócił z mistrzostw świata Dywizji I w Debreczynie wszedł na domową wagę i zobaczył trzy cyfry: jeden, zerwo, dwa. - Ta sama waga gdy rano w poniedziałek stanąłem na niej przed wyjazdem na zgrupowanie reprezentacji Polski wskazała 93 kg - mówi Artur Ślusarczyk. - Schudłem o 9 kilogramów. Masażysta kadry Krzysztof Ritszel gdy mnie zobaczył stwierdził krótko: "odmłodniałeś". Czuję się bardzo dobrze i zamierzam zaistnieć w drużynie narodowej Rudolfa Rohaczka.

Zdjęcie Dorota Dusik
Wody mineralnej Artur Ślusarczyk może pić do woli
- Niektórzy twierdzą, że jest pan ulubieńcem Rudolfa Rohaczka. Liczy pan na specjalne traktowanie w jego reprezentacji Polski?
- Jestem pewien, że u Rudolfa Rohaczka niktnie może liczyć na specjalne traktowanie - wyjaśniaArtur Ślusarczyk. - A mogę to powiedzieć, bo znam trenera Rohaczka i z czasów wspólnej pracy w KTHKrynicai w GKS Tychy. Wiem, że to uczciwyczłowiek i solidny szkoleniowiec. I wiem jeszcze jedno - chcę graćw jego drużynie.
- Wygląda pan o wiele lepiej niż w kwietniu. Jak pan to zrobił?
- Choroba, a potem dieta zrobiły swoje. Rozmawiałem z dietetyczką, która współpracuje z kadrą pływaków i ona mnie ukierunkowała. Po pierwsze skończyłem ze słodyczami. Po drugie dowiedziałem się, że nie wszystkie owoce moża pochłaniać bezkarnie. Szczególnie winogrona i banany mogą odbijać się na wadze. Do tego dochodzi także rezygnacja z bąbelkowych, kolorowych napojów. Owszem piję dużo, ale wody mineralnej. Jem warzywa. Wieczorem po treningu kadry pozwoliłem sobie na pomidora. Dużo wyrzeczeń kosztowało mnie zrzucenie tych 9 kilogramów i nie mam zamiaru zmarnować tego wysiłku.
Czytaj także: