Bójka wielkich gwiazd. Pierwsze takie starcie w historii [WIDEO]
Dwie wielkie gwiazdy NHL pobiły się ze sobą ostatniej nocy w meczu pierwszej rundy play-off. Takiej walki jeszcze w historii najlepszej ligi świata nie było.
Emocje znów były rozgrzane do czerwoności w starciu Tampa Bay Lightning z Toronto Maple Leafs. Po meczu numer 2, w którym doszło do 3 bójek, ostatniej nocy w trzecim spotkaniu serii między obiema drużynami walczyły ze sobą ofensywne gwiazdy obu drużyn.
Awantura w 46. minucie spotkania zaczęła się od tego, że obrońca Maple Leafs Morgan Rielly popchnął superstrzelca Lightning Braydena Pointa, który z impetem uderzył w bandę. To wywołało przepychanki, a na lodzie stworzyły się dwie gwiazdorskie pary walczących graczy.
Rosjanin Nikita Kuczerow, który zareagował pierwszy atakując Rielly'ego, stoczył krótką walkę z Ryanem O'Reillym, a kapitan ekipy z Tampy Steven Stamkos zaczął wymieniać ciosy z Austonem Matthewsem.
Wszyscy ci gracze otrzymali kary 5 minut za bójkę, a O'Reilly i Kuczerow dodatkowo po 2 minuty za nadmierną ostrość w grze.
Pojedynek Stamkosa i Matthewsa też nie trwał długo i wielu ciosów w nim nie było, ale w pewnym sensie był wyjątkowy w historii NHL. Po raz pierwszy w dziejach ligi zdarzyło się bowiem, że pobili się ze sobą dwaj gracze mający na swoim koncie sezony z 60 golami. Stamkos strzelił tyle w rozgrywkach 2011-12, a Matthews przed rokiem. Obaj także byli wybierani z numerem 1 draftu NHL (Stamkos w 2008, Matthews w 2016 roku).
Jak zwykle w przypadku gwiazd, obaj nie należą do zawodników zbyt często używających pięści. Matthews walczył w ogóle pierwszy raz w karierze. Stamkos ma na koncie 7 bójek.
Popularny "Stammer" po meczu powiedział, że musiał zareagować, gdy widział Pointa zaatakowanego w taki sposób.
- To taka sytuacja, gdy wszystko dzieje się bardzo szybko. Gdy widzisz jednego z najlepszych zawodników na świecie uderzającego głową w bandę, to musi być odpowiedź. Oczekiwałbym tego samego z ich strony, gdyby Mitch Marner albo Matthews byli w takim położeniu - skomentował kapitan "Błyskawicy". - To play-offowy hokej i tak po prostu jest.
Gracze z Tampy świetnie wiedzą, ile znaczy dla nich Point, który był królem strzelców fazy play-off w 2020 i 2021 roku, gdy ich zespół sięgał po Puchar Stanleya. Przed rokiem doznał kontuzji w meczu numer 7 serii z Maple Leafs w pierwszej rundzie i wrócił tylko na 2 spotkania przegranego finału z Colorado Avalanche. Tym razem jednak grał dalej
Po wczorajszym spotkaniu Morgan Rielly powiedział, że nie chce za wiele mówić o starciu z Pointem, ale uważa, że jego atak na snajpera rywali był czysty. Sędziowie na lodzie najpierw nałożyli na niego karę 5 minut za rzucenie na bandę, ale po analizie zapisu wideo, odwołali ją.
- Nie wytłumaczyli mi, dlaczego nie było kary, a ja nie będę siedział i przekonywał sędziego, żeby zmienił zdanie. Nie było kary i musimy z tym żyć - skomentował po meczu trener Lightning Jon Cooper.
Ostatni śmiali się tego wieczoru gracze z Toronto. I to zwłaszcza ci zaangażowani w całą sytuację z trzeciej tercji. Dokładnie na minutę przed końcem tej odsłony Ryan O'Reilly zdobył gola na 3:3, którym doprowadził do remisu, a w ostatniej minucie pierwszej dogrywki właśnie Rielly trafił na 4:3, dając "Klonowym Liściom" zwycięstwo, prowadzenie 2-1 w serii i odzyskanie przewagi własnej tafli.
Wyniki sobotnich meczów play-off NHL:
Winnipeg Jets - Vegas Golden Knights 4:5 (1:2, 0:2, 3:0, 0:0, 0:1)
Stan serii: 1-2.
Tampa Bay Lightning - Toronto Maple Leafs 3:4 (2:2, 1:0, 0:1, 0:1)
Stan serii: 1-2.
New York Rangers - New Jersey Devils 1:2 (0:0, 1:1, 0:0, 0:1)
Stan serii: 2-1.
Seattle Kraken - Colorado Avalanche 4:6 (1:2, 2:1, 1:3)
Stan serii: 1-2.
Komentarze