- Gola sprawiedliwie nie zaliczyli i nie mieli prawa go zaliczyć! - mówi bramkarz reprezentacji Ukrainy o kontrowersyjnej sytuacji z końcówki piątkowego meczu jego drużyny przeciwko Polsce.
W drugim spotkaniu towarzyskim Polski z Ukrainą w Sanoku to zespół gości zwyciężył 2:1. Ale w ostatnich sekundach meczu doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Po strzale Alana Łyszczarczyka i rykoszecie od rywala krążek trafił w słupek, a następnie wpadł do ukraińskiej bramki.
Zawodnicy i kibice się cieszyli, ale sędziowie po długiej analizie wideo gola nie uznali, ponieważ stwierdzili, że zdarzyło się to już po upływie czasu gry. Polscy hokeiści i sztab szkoleniowy byli innego zdania.
Pewien tego, że gol zaliczony być nie powinien, jest z kolei stojący w tym meczu w bramce reprezentacji Ukrainy Serhij Pysarenko.
- Tego gola sprawiedliwie nie zaliczyli i nie mieli prawa go zaliczyć! - mówi w rozmowie z ukraińskim portalem Sport.ua. - Nie rozumiem, dlaczego sędziowie tak długo oglądali "kino", bo syrena zabrzmiała chwilę przed tym, jak krążek uderzył z dźwiękiem w obramowanie bramki i znalazł się w siatce.
Z kolei w rozmowie z oficjalną stroną internetową Federacji Hokeja Ukrainy Pysarenko dodał, że o wynik weryfikacji na wideo był spokojny i nie w tej intencji przeżegnał się podczas jej trwania.
- Szczerze mówiąc to jest mój stały rytuał. Wiedziałem, że nie było gola. (...) Byłem więc przekonany, że go nie zaliczą. To zrozumiałe, że Polacy chcieli przedłużyć grę, dojść do dogrywki i karnych, ale myślę, że jest oczywiste, że gola tam nie było - skomentował.
Polska pierwszy mecz z Ukrainą wygrała 2:1, a drugi w takim samym stosunku przegrała. Pysarenko mówi, że w obu spotkaniach widział równie dużą motywację "Biało-czerwonych".
- Generalnie miało się wrażenie, że Polacy bardzo cisnęli przez trzy tercje, tak w pierwszym, jak i w drugim meczu. Było widać, że bardzo chcieli nas pokonać - mówi bramkarz drugoligowego włoskiego zespołu Fassa Falcons. - I na jakiś czas my zatrzymaliśmy się w swojej tercji. Ale chłopcy wspierali jeden drugiego, blokowali strzały i wytrzymali wszystkie osłabienia.
Dla 28-letniego bramkarza zwycięstwo miało szczególny smak, bo od dawna nie udawało mu się wygrać żadnego meczu przeciwko Polsce.
- Moja seria porażek w meczach przeciwko polskiej kadrze trwała dobrą dekadę, jeszcze od czasów, gdy grałem w reprezentacji Ukrainy U18 - wspomina. - Niepowodzenia prześladowały mnie na wszystkich poziomach w reprezentacjach, przy czym to ciągle były porażki jednym golem - w normalnym czasie, po dogrywce albo po karnych jak ostatnim razem na Mistrzostwach Świata [dywizji IB] w Tychach w 2022 roku. Bardzo się cieszę, że w Sanoku ta czarna seria wreszcie została przerwana.
Czytaj także: