Brawa za walkę do końca
Szóstą, a zarazem ostatnią rundę sezonu zasadniczego "Szarotki" rozpoczęły od ciężko wywalczonego remisu z TKH. Torunianie, mając znakomitego golkipera - Tomasza Wawrzkiewicza - przystąpili do prestiżowej potyczki na luzie i po piętnastu minutach prowadzili 4-0!
0-1 Furo 2, 0-2 Dołęga 7, 0-3 Furo 11, 0-4 Mravec 16, 1-4 Kolusz 20, 2-4 Podlipni 29, 3-4 Kacirz 49, 4-4 Kolusz 60.
Sędziował Zbigniew Wolas z Oświęcimia. Kary: 6 - 16 min. Widzów 1600.
Podhale: Zborowski (od 6: 36 T. Rajski) - Wilczek, Sroka; Różański, Kolusz, Kacirz - Jakesz, Piekarz; Podlipni, Moskal, Łyszczarczyk - Zamojski, Łabuz; Zubek, Biela, Malinowski - Gil, Dutka; Ćwikła, Zapała, D. Słowakiewicz.
TKH: Wawrzkiewicz - Koseda, Sokół; Dołęga, Proszkiewicz, Bomastek - R. Fraszko, Dąbkowski; Romanovskis, Mravec, Furo - Korczak, K. Piotrowski; D. Laszkiewicz, Suchomski, S. Kiedewicz - Myszka, Dzięgiel, Marmurowicz oraz Cinalski.
Wszystkie gole w dużej mierze obciążają Krzysztofa Zborowskiego i stojącego między słupkami od 7 minuty Tomasza Rajskiego. Z niedowierzaniem kiwał głową nowotarski szkoleniowiec, który nie lubi oceniać bramkarzy, aby ich jeszcze bardziej nie dołować. Warto dodać, że drugą bramkę przyjezdni zdobyli grając w osłabieniu (na ławce kar Bartosz Dąbkowski); po kontrataku Milan Furo wykorzystał niepewną interwencję Rajskiego. Podhale przebudziło się w końcówce odsłony, ale na drodze stał niezawodny "Wacha". Pokonał go dopiero na 55 sekund przed syreną Marcin Kolusz obsłużony przez Mariana Kacirza i Łukasza Wilczka. Zwodem położył bramkarza na lodzie i skierował "gumę" pod poprzeczkę.
W drugiej odsłonie gospodarze mieli ogromną przewagę i gdyby wykorzystali choć część sytuacji, to mogliby wysoko prowadzić. Trzykrotnie grali w przewadze, z tego przez 25 sekund w podwójnej, ale wymiernych korzyści to nie przyniosło. W tym okresie tylko raz udało się "Szarotkom" przechytrzyć Wawrzkiewicza. W 29 minucie spod bandy podawał Wilczek, a Zbigniew Podlipni tylko dołożył do krążka łopatkę kija.
Ostatnia tercja to gonienie przez miejscowych wyniku i towarzysząca temu dramaturgia. W 49 min, tuż po opuszczeniu boksu kar przez Roberta Suchomskiego, kontaktową bramkę zdobył Marian Kacirz po przejęciu bezpańskiego krążka. Do odrobienia strat pozostało jeszcze sporo czasu. Zwłaszcza że w ostatnich pięciu minutach górale dwa razy mieli o jednego gracza na lodzie więcej, a raz o dwóch. I wówczas doszło do wyrównania - Jacek Zamojski strzelił z dystansu, a z dobitką zdążył Kolusz (na zegarze była 59 minuta i 16 sekunda). Regulaminowa, 5-minutowa dogrywka nie przyniosła zmiany rezultatu, z którego zadowoleni mogą być tylko podhalanie. Wysoko przegrywając, potrafili się zmobilizować i zdobyć punkt, kto wie czy nie na wagę walki o medale.
Mimo 18-stopniowego mrozu w hali zjawiło się sporo osób. Wśród nich była kilkunastoosobowa grupa z Torunia, która dopingowała swych ulubieńców do walki. - Dzisiaj wygralibyśmy wysoko i zdecydowanie, gdyby była możliwość zamiany bramkarzy. Oj, przydałby nam się ktoś taki jak Wawrzkiewicz - marzył stojący obok miejsc prasowych kibic Podhala.
Nie miał najlepszego dnia oświęcimski sędzia, który otrzymał od widowni sporo gwizdów i nieparlamentarnych wyzwisk.
ANDRZEJ GODNY
PO MECZU POWIEDZIELI
Lubomir Rohaczik, trener Podhala:
- Chwała chłopcom, że potrafili się zmobilizować mimo tak niekrzystnego wyniku. Przeciwnik dobrze gra w defensywie i ma dobrego bramkarza, którego szalenie trudno pokonać.
Jarosław Morawiecki, trener TKH:
- O takim, a nie innym wyniku zadecydowały indywidualne błędy moich zawodników. Na dodatek za dużo mieliśmy niepotrzebnych kar.
(AG) - Dziennik Polski
Komentarze