NHL zapowiedziała powrót do organizacji Hokejowego Pucharu Świata i wywołała burzę. Zanosi się na duży konflikt na szczytach światowego hokeja, który może mieć negatywny wpływ także na Polskę.
Ostatniej nocy, tuż przed startem Turnieju 4 Narodów, władze NHL oficjalnie poinformowały o tym, o czym pisaliśmy już w ubiegłym miesiącu. W lutym 2028 roku wraz ze Związkiem Zawodników NHL (NHLPA) najlepsza liga świata zamierza zorganizować kolejną edycję Hokejowego Pucharu Świata.
HPŚ odbywa się od 1996 roku jako następca dawnego Pucharu Kanady, ale cały czas jest rozgrywany nieregularnie, bez wyznaczonych odstępów czasowych pomiędzy kolejnymi edycjami.
NHL zapowiada, że chce to zmienić i organizować tę imprezę cyklicznie co 4 lata w latach parzystych, w których nie ma zimowych igrzysk olimpijskich. Kolejne edycje odbyłyby się więc w latach 2032, 2036, 2040 itd.
- Idziemy do przodu z Pucharem Świata 2 lata po igrzyskach olimpijskich, czyli w 2028 roku - powiedział tej nocy w Montrealu komisarz NHL Gary Bettman. - Będziemy mieli taki pakiet, który zostanie "dopięty" w najbliższych kilku tygodniach i jesteśmy podekscytowani tym, że rzeczywistością stanie się cykl Igrzyska - Puchar Świata - Igrzyska - Puchar Świata w regularnym terminarzu z najlepszymi hokeistami reprezentującymi swoje kraje.
Na razie jeszcze NHL nie podała wielu informacji szczegółowych, takich jak to, jakie drużyny miałyby uczestniczyć w Hokejowym Pucharze Świata i jaki ma by format rozgrywek. Wiadomo, że turnieje miałyby być rozgrywane na lodowiskach o wymiarach NHL z sędziami z tej ligi. Resztę szczegółów mamy poznać w najbliższych miesiącach.
Ten ruch ze strony NHL może całkowicie zmienić krajobraz w światowym hokeju. Bo o ile poprzednie edycje Hokejowego Pucharu Świata także organizowała liga wraz z NHLPA, to zawsze w porozumieniu z Międzynarodową Federacją Hokeja na Lodzie (IIHF). Teraz ma się to dziać z całkowitym pominięciem IIHF. A to oznacza, że obie organizacje wchodzą na kurs kolizyjny.
Nie jest bowiem tajemnicą, że IIHF organizacja HPŚ w takiej formie się nie podoba. Jeszcze kiedy obie strony prowadziły rozmowy na temat zorganizowania kolejnej edycji, jedną z głównych kości niezgody był termin takiego turnieju.
NHL opowiadała się za tym, by rozgrywać go w lutym, na co IIHF w żadnym razie nie chciała się zgodzić, proponując grę przed sezonem na przełomie sierpnia i września lub we wrześniu, tak jak rozgrywano HPŚ w latach 2004 i 2016.
Dla IIHF najważniejszą imprezą roku są bowiem zawsze wiosenne Mistrzostwa Świata, a bliskość terminów z lutowym HPŚ stawia ten turniej w cieniu, ponieważ nigdy nie przyjeżdżają na niego wszystkie największe gwiazdy NHL. Po pierwsze nawet zawodnicy, którzy odpadną już z play-off mogą nie chcieć po raz drugi w krótkim czasie grać w reprezentacji, a po drugie kluby mogą nie być chętne, by zgadzać się na ich udział w dwóch reprezentacyjnych turniejach w niewielkich odstępach czasowych.
Pierwszy wiceprezydent IIHF Petr Bříza w jednym z wywiadów powiedział wprost, że Puchar Świata grany w lutym "zabije Mistrzostwa Świata". NHL zdecydowała się jednak na termin lutowy, powołując się na to, że sami zawodnicy wolą grać wtedy niż przed sezonem.
Do tego, prestiż Mistrzostw Świata ucierpi dodatkowo, jeśli mecze HPŚ będą się odbywały także w Europie, a Bettman zapowiedział, że tak ma się stać. IIHF od początku chciała, by ta impreza była rozgrywana wyłącznie za oceanem, gdzie z kolei nie są organizowane Mistrzostwa Świata.
Bettman na konferencji ostatniej nocy zapowiedział, że NHL będzie przyjmowała zgłoszenia od miast chętnych do organizacji meczów HPŚ także z Europy, bo NHL widzi ciągle potencjał rozwoju swojej popularności na Starym Kontynencie.
Na nocne ogłoszenie NHL zareagował już prezydent IIHF Luc Tardif, który przestrzega przed konsekwencjami dla międzynarodowego hokeja.
- To będzie miało wielki wpływ na nasze Mistrzostwa Świata i na cały hokej w Europie. Nie tylko na IIHF, ale dotknie to też nasze krajowe ligi, związki i Hokejową Ligę Mistrzów - mówi w rozmowie ze szwajcarskim dziennikiem "Blick".
Tardif nie ukrywa, że nie podoba mu się chęć organizacji meczów Hokejowego Pucharu Świata w Europie. Przypomina, że poza wyjątkową sytuacją w 2008 roku, gdy IIHF na swoje 100-lecie zorganizowała Mistrzostwa Świata w Kanadzie jako ojczyźnie hokeja, ta impreza za oceanem się nie odbywa.
- Ten szacunek opiera się na wzajemności. I ten szacunek my, Europejczycy chętnie też zobaczylibyśmy dla play-offów naszych lig i dla naszych Mistrzostw Świata - mówi pochodzący z Kanady Francuz. - Również północnoamerykańscy młodzi zawodnicy odnoszą korzyści z naszych struktur.
Dla IIHF Mistrzostwa Świata elity to sprawa nie tylko prestiżu, ale przede wszystkim pieniędzy. Tardif zwraca uwagę, że zagrożenie dla nich jest poważniejsze niż może się wydawać na pierwszy rzut oka.
Turniej elity przynosi bowiem federacji zysk w granicach 40 milionów euro. To dlatego IIHF nie bierze pod uwagę, by rozgrywać go rzadziej niż co roku, czego chciałoby wielu kibiców. Zarobione na MŚ elity pieniądze są wykorzystywane na programy rozwojowe, ale także na dotowanie turniejów Mistrzostw Świata niższych dywizji we wszystkich kategoriach wiekowych u kobiet i mężczyzn.
- Kto inny będzie te turnieje finansował? Z pewnością nie europejskie ligi zawodowe. Mówimy tu o przyszłości IIHF - przekonuje prezydent federacji.
Poza Mistrzostwami Świata elity seniorów dochodowe są jeszcze tylko MŚ elity do lat 20, które zresztą co 2 lata odbywają się w Kanadzie, gdzie cieszą się znacznie większą popularnością niż turniej seniorski.
Inne turnieje IIHF musi dofinansowywać. Tak dzieje się również z imprezami niższych dywizji, w których startują w poszczególnych kategoriach wiekowych reprezentacje Polski i w tym sensie istnieje zagrożenie dla polskiego hokeja wynikające z planów NHL na organizację HPŚ.
Prezydent IIHF mówi, że współpraca z NHL powinna się opierać na zasadach "uczciwego partnerstwa". Raczej nie dostrzega go w obecnych działaniach najlepszej ligi świata.
Zwraca uwagę, że choć NHL ogłosiła już, iż jej zawodnicy wystąpią na zimowych igrzyskach olimpijskich w Mediolanie, a także że ma zamiar ich wysłać na kolejne igrzyska we Francji, to formalnie nic jeszcze nie jest przesądzone.
- Umowa jeszcze nie została podpisana - mówi Tardif. - IIHF musi wziąć na siebie ubezpieczenia zawodników NHL, nota bene to jest ogromna kwota, a w zamian za to nie zostaliśmy nawet zapytani, kiedy NHL ma przeprowadzić turniej w Europie?
Niektórzy dziennikarze piszą już, że NHL zamierza przeprowadzić konkurencyjne wobec IIHF Mistrzostwa Świata, tyle że zapewne w mniejszym składzie. O ile w elicie MŚ gra 16 drużyn, to ani w Pucharze Kanady, ani w Hokejowym Pucharze Świata nigdy nie było ich więcej niż 8. Teraz NHL zapowiada jednak "co najmniej 8 uczestników".
Jak zwykle w obecnych czasach, przy okazji imprez międzynarodowych wraca temat udziału Rosji. Rosyjskie media i eksperci po ogłoszeniu NHL widzą dla swojego kraju znacznie większą szansę na start w HPŚ niż w Mistrzostwach Świata, z których Rosja pozostaje wykluczona od 2022 roku, a w ubiegłym tygodniu zarząd IIHF przedłużył to wykluczenie na przyszły rok.
Nie jest tajemnicą, że rozpoczęty ostatniej nocy w Montrealu Turniej 4 Narodów nie jest Hokejowym Pucharem Świata właśnie głównie ze względu na brak Rosji. Władze NHL chciały, by Rosjanie w tej imprezie wystąpili, ale w takim przypadku dość prawdopodobny byłby bojkot ze strony Finlandii i Szwecji.
NHL na razie nie chce niczego zapowiadać w kwestii udziału Rosjan w Hokejowym Pucharze Świata 2028, szczególnie że i tak będzie to w dużym stopniu zależało od rozwoju wojny, którą Rosja prowadzi przeciwko Ukrainie.
Komisarz Bettman zasugerował jednak ostatniej nocy, że NHL nie zamierza podejmować swojej decyzji całkowicie w oderwaniu od tych podejmowanych przez inne organizacje sportowe.
- IIHF właśnie zagłosowała za utrzymaniem Rosji poza wieloma rozgrywkami, podobnie jak wiele innych sportów i będziemy musieli zobaczyć, co zrobi Międzynarodowy Komitet Olimpijski (w sprawie igrzysk w Mediolanie - red.) - powiedział. - Ale mamy wystarczająco dużo czasu, żeby poradzić sobie z realiami tego, jak sytuacja na świecie będzie do tego momentu wyglądała.
Entuzjastą dopuszczenia Rosji do gry jest za to szef Związku Zawodników NHL Marty Walsh.
- Bardzo bym chciał zobaczyć naszych rosyjskich zawodników znów grających w tych turniejach. Oni są niesamowitymi hokeistami - powiedział ostatniej nocy. - Te kwestie są polityczne. Nie polityczne jako dotyczące naszego Związku... Musimy przejść przez światową politykę. Mam nadzieję, że gdy będziemy się zbliżać do igrzysk olimpijskich i do Pucharu Świata, zaczniemy oglądać rosyjskich sportowców z powrotem w rywalizacji.
Czytaj także: