Podczas finałowego turnieju Mistrzostw Polski Juniorów Młodszych w hokeju Dariusz Gruszka nie dość, że wraz z MMKS zdobył tytuł mistrzowski to jeszcze zagarnął wszystkie najistotniejsze wyróżnienia indywidualne. Został najskuteczniejszym zawodnikiem turnieju a także jednogłośnie ogłoszony najlepszym napastnikiem i zawodnikiem finałów.
Co było kluczem do zdobycia przez Pański zespół tytułu Mistrza Polski?
Zgadza się udało się nam zdobyć tytuł mistrza Polski, z czego się niezmiernie cieszę, Myślę, że kluczem do naszego zwycięstwa była bardzo dobra atmosfera jaka panowała w drużynie. Każdy z nas walczył i starał się naprawiać błędy innych. Najtrudniejsze było spotkanie półfinałowe z drużyną Mazowsza Warszawa. Przez dwie tercje to my nadawaliśmy ton grze, mimo tego, to przeciwnik prowadził. W 3 tercji było trochę nerwowo, ale przełamaliśmy się i wygraliśmy ten pojedynek.
Dla Pana był to szczególnie udany turniej. Oprócz sukcesu drużyny, zwyciężył Pan we wszystkich prestiżowych indywidualnych kategoriach. Czym dla Pana są te wyróżnienia?
Mam nadzieję, że jest to dobra prognoza przed mistrzostwami świata juniorów w Rydze. Oczywiście cieszę się bardzo z tych wyróżnień ich chciałbym podziękować chłopakom z zespołu, bez których nie byłoby moich sukcesów.
Swoim występem na MP potwierdził Pan opinię, że jest Pan jednym z największych talentów polskiego hokeja. Jak zaczęła się Pańska przygoda z hokejem
Hokejem zaraził mnie mój wujek, który 10 lat temu dał mi sprzęt hokejowy. Trafiłem do naboru i rozpocząłem treningi. Moim pierwszym trenerem, który nauczył mnie jeździć na łyżwach był Zbigniew Bohunek. Potem przez dłuższy czas trafiłem pod opiekę trenerów Walentego Ziętary i Ryszarda Kaczmarczyka. To Ci dwaj szkoleniowcy nauczyli mnie myślenia na lodzie, wytłumaczyli mi że nie tyle siła jest ważna w hokeju co spryt, technika i głowa na karku. Od sezonu 2004/2005 uczę się i gram w SMS Sosnowiec. Podjąłem decyzje o grze w SMS ponieważ uważam, że zapewnia mi ona najlepsze warunki w Polsce do podnoszenia swoich umiejętności.
Wielu Pańskich kolegów z Nowego Targu postanowiło spróbować swych sił za oceanem. Czy Pan też brał pod uwagę wyjazd do Stanów Zjednoczonych?
Tak, był taki pomysł. Po rozmowie z tatą doszedłem jednak do wniosku, że zostanę w Polsce i będę tutaj kontynuował swoją karierę.
Przed Panem przyszłość. Co chciałby Pan osiągnąć w hokeju?
Marzą mi się występy w dobrej europejskiej lidze a także gra w barwach reprezentacji Polski na arenie międzynarodowej.
Większość młodych graczy marzy o występach w kanadyjsko – amerykańskiej lidze NHL...
Oczywiście, że NHL to marzenie każdego zawodnika, również i moje. Zdaję sobie jednak sprawę, żeby tam się dostać trzeba mieć nie lada umiejętności ale i duże szczęcie. Nie uważam jednak, że takie ligii jak rosyjska, szwedzka, fińska czy czeska są słabsze od NHL. Póki co to na razie tylko marzenia. Przede mną ciężka długa droga aby je zrealizować
A występy w pierwszym zespole Wojasa Podhale? Przykład Marcina Kolusza pokazuje, że również w polskiej lidze można się wybić.
Jasne, że chciałbym zagrać w pierwszym zespole Podhala, ale przyznam szczerze że nie jest to szczyt moich marzeń. Mam jednak nadzieję, że polski hokej kiedyś dogoni światową czołówkę.
Ma Pan jakiegoś idola, gracza na którym stara się Pan wzorować?
Podoba mi się styl gry Słowaków i Rosjan i to gracze z tych drużyn są dla mnie autorytetami.
A w polskiej lidze, jest jakiś zawodnik, którego styl gry przypadł Panu do gustu?
Tak, jest nim Marcin Kolusz. Lubię obserwować jego grę. Dobrze jeździ na łyżwach i jest doskonale wyszkolony technicznie.
Rozmawiał: Maciej Zubek
Czytaj także: