Kto by się tego spodziewał? GKS Tychy, mistrz Polski, na ostatnim miejscu w ekstralidze. - Musimy odbić się od dna - wzdycha trener Wojciech Matczak. Powody do radości ma tylko Arkadiusz Sobecki. Bramkarz GKS-u obronił w poniedziałek tytuł magistra inżyniera ochrony środowiska, a wkrótce zostanie ojcem.
GKS wyprzedzają nawet słaby KH Sanok i beniaminek rozgrywek - Zagłębie Sosnowiec. Tak fatalnego początku sezonu nikt się w Tychach nie spodziewał. Hokeiści mistrza Polski grają chimerycznie. W meczu z Cracovią przez dwie tercje gnębili rywala, by potem oddać mu zwycięstwo. - W Sosnowcu było podobnie. Pierwsza i trzecia tercja dobre, a druga fatalna. Brakuje nam konsekwencji - martwi się Matczak. - A mnie bramkarskiego szczęścia. W Krakowie wpuściłem dwie bramki-kuriozum - dodaje Sobecki.
Bramkarz GKS-u miał jednak wczoraj powody do radości, obronił bowiem na czwórkę pracę, która dała mu tytuł magistra inżyniera ochrony środowiska. Zawodnik studiował na Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku-Białej. - Dalej jednak zamierzam być strażnikiem miejskim - podkreśla. To nie koniec zmian w życiu Sobeckiego, który za dwa tygodnie zostanie ojcem. - Wiadomo już, że będzie chłopak! Zobaczymy, czy wyrośnie z niego strażnik, czy bramkarz - śmieje się.
Zawodnicy GKS-u od prawie miesiąca są bezdomni. Po wycieku amoniaku na tyskim lodowisku trenują w Sosnowcu, a mecze przekładają lub grają na wyjazdach. Wczoraj mieli zajęcia o przyzwoitej porze, bo o godz. 10. Zdarzało się jednak, że wyjeżdżali na lód już o 8 rano. - To bardzo męczące. Wstajemy o szóstej rano, by zdążyć na trening. Nasze lodowisko, kibice to zawsze był nasz atut. Przy tak wyrównanej lidze, jak w tym sezonie, to niezwykle istotna sprawa - podkreśla Sobecki.
- Przekładamy mecze, gramy jedno spotkanie na tydzień. Czujemy się jak piłkarze - mówi Matczak, ale zaraz dodaje, że z tego powodu nie szuka usprawiedliwienia.
Teraz przed GKS-em trzy mecze wyjazdowe. Już dziś tyszanie będą walczyć o punkty w Nowym Targu, w piątek jadą do Gdańska, a potem do Sanoka.
- Gramy dobrze, ale punktów nie ma. Musimy zacząć wygrywać, bo za wartość artystyczną nikt nam punktów nie da. Szkoda patrzeć na tabelę, już nawet Sanok jest nad nami - kończy szkoleniowiec.
Pucharu nie będzie?
Wszystko wskazuje, że na tyskim lodowisku nie odbędzie się II runda Pucharu Kontynentalnego, którą zaplanowano na 14-16 października. - Na dziś decyzja brzmi "nie" - podkreśla Karol Pawlik, dyrektor klubu. - We wtorek powinniśmy dać do IIHF ostateczną odpowiedź - dodaje.
Jest jeszcze cień szansy, że lodowisko jednak uda się zamrozić. Wiadomo już, że obiekt nie będzie chłodzony amoniakiem, zamiast niego w rurach popłynie glikol. - Problem leży gdzie indziej. Kupić czy może dzierżawić urządzenie zasilające? Dzierżawa jest łatwiejsza do zrealizowania, ale w konsekwencji bardziej kosztowna, ponieważ urządzenie - w związku z planowanym na przyszły rok remontem - kupić i tak trzeba - tłumaczy Marcin Staniczek, dyrektor MOSiR-u, który zarządza obiektem.
Czytaj także: