- Nareszcie! Na mur beton zagramy we wtorek na własnym lodzie z GKS-em Tychy - cieszy się trener "Pasów" Mieczysław Nahuńko. Przez kłopoty z halą lodowiska beniaminek ekstraklasy musiał 11 kolejnych spotkań rozegrać na wyjazdach, ale poradził sobie - tylko dwa przegrał.
ComArch/Cracovia zajmuje w tabeli trzecie miejsce, ale rozegrał o dwa mecze mniej niż lider - Dwory/Unia. Gdyby je wygrała, prowadziłaby w tabeli z przewagą dwóch punktów. Zbliżyć się do Unii i połknąć wicelidera Wojasa/Podhale krakowianie mogą już dziś - wystarczy pokonać GKS Tychy. Dokładnie miesiąc temu "Pasy" triumfowały w Tychach 5:3. Sęk w tym, że ostatnio biało-czerwonych złapała zadyszka. Przegrali w Gdańsku ze Stoczniowcem 2:3, ledwie im się udało pokonać w Katowicach najgorszy zespół ligi - GKS Katowice (3:2).
- Mieliśmy wolną niedzielę, złapaliśmy oddech, a że wszyscy są zdrowi, to jestem dobrej myśli - powiedział nam trener Nahuńko.
Choć zespół miał kłopoty z wytrzymaniem tempa rozgrywek, trener nie zamierza dzisiaj wpuścić do boju czwartego ataku. - Ludzi mi nie brakuje, ale uważam, że nie są jeszcze gotowi - argumentuje Nahuńko.
Podporą "Pasów" jest bramkarz Rafał Radziszewski. W każdym meczu ratuje zespół w beznadziejnych sytuacjach, jednak w Gdańsku puścił gola po strzale spod niebieskiej linii. - Absolutnie nie można go za to winić, był zasłonięty przez dwóch zawodników, a krążek poleciał w sam róg - tłumaczy "Radzika" trener. Nahuńko nie ma żadnej recepty na wyeliminowanie największej słabości - kiepskiej postawy defensywy. W Gdańsku wypróbował 23-letniego Grzegorza Gąskę. - Sprawdził się, ale to wszystko, więcej rezerw nie mamy - rozkłada ręce trener.
mibi - Gazeta Wyborcza
skh
Czytaj także: