Ostanie niepowodzenia hokeistów Podhala od razu odbiły się na frekwencji. Już tylko najwierniejsi kibice odwiedzają nowotarskie lodowisku w porze meczu `Szarotek`. Ci, którzy wybrali się w piątkowy wieczór na mecz z TKH Toruń znowu doznali zawodu. Ich pupile przegrali kolejne spotkanie. Już nie wynik, ale w styl w jakim to się dokonało budzi ogromny niepokój. Czy można się dziwić wzburzeniu kibiców. - czytamy na stronie wojas-podhale.z-ne.pl
GALERIA 1: ./galeria.php?action=87
GALERIA 2: ./galeria.php?action=89
- Tak wygląda zapowiadany Dream Team? – pyta kibic, który nachalnie mnie zaczepił. – Pan pisałeś takie wypowiedzi trenerów. Więc napisz pan teraz, że ta drużyna wymaga świeżej krwi. Cóż z tego, że grają w niej zawodnicy, którzy mają na swoim koncie mistrzowskie laury, skoro ich czas już minął. Dlaczego trenerzy nie dają szanse młodym? Dlaczego ci opuszczają klubu? Dlaczego wieszają łyżwy na kołku jak ostatnio Kolasa czy Ł. Batkiewicz? Od początku brakowało zdrowej rywalizacji o miejsce w zespole jak to ma miejsce w innych drużynach. Teraz, gdy gra się pod presją rywala, trzęsą się ręce.
To nie odosobniona opinia w Nowym Targu. Już w ubiegłym sezonie się pojawiała i to z dużą mocą, skłócając zresztą hokejowe środowisko. Mogli o tym dowiedzieć się właściciele klubu na spotkaniu z kibicami, które sami zaaranżowali. Pytanie tylko po co był ten cyrk, skoro wnioski kibiców i byłych hokeistów nie zostały wysłuchane? Zwracano uwagę, że zespół się starzeje.. Że przy takiej polityce wobec młodych, niebawem zostanie spalona ziemia. Wtedy jednak zapewniano, że główną przyczyną niepowodzeń było późne wyjście na lód. Teraz ten argument odpada. Lodowisko zostało zamrożone w terminie. Wszystkiego było pod dostatkiem. Tylko czy treningów też?
Kolejny rywal obnażył ogromne braki górali. Nie można mówić o niemocy. Chyba, że o kompleksie. Na palcach jednej ręki można było policzyć składne akcje w dodatku przeprowadzone na pełnej szybkości. Zawsze "guma" gdzieś podhalanom ucieka, a pod bramką drżały ręce. Nowotarżanie nie potrafią rozegrać "zamka". Nawet z wykorzystaniem podwójnych przewag mają kłopoty. I jeszcze te koszmarne błędy w obronie przy rozegraniu krążka z tercji. Podhale ma obrońców doświadczanych i o doskonałych warunkach fizycznych, a tymczasem najlepiej ciałem gra filigranowy Łyszczarczyk. W nowoczesnym hokeju bez agresywnej gry trudno marzyć o wynikach. Torunianie grali z ogromnym poświęceniem, twardo i wypunktowali podopiecznych Zdislava Tabary jak wytrawny bokser.
"Stalowe pierniki" bardzo cierpliwie czekały na swoją szansę. Pozwalały "szumieć" "Szarotkom" w ich tercji, bo wiedziały, że mogą polegać na ostatniej swojej instancji. Nie pomyliły się. Pierwszy występ po kontuzji Wawrzkiewicz miał fenomenalny. Tylko raz dał się pokonać. Jednogłośnie okrzyknięty został hokeista meczu.
Hokeiści z Grodu Kopernika schowani za podwójną gardą doczekali się swojej szansy w 9 min. Sokół na niebieskiej linii miał dużo czasu i swobody, by przymierzyć. Łabuz zamiast go zaatakować, zrobił przed nim kółeczko i...odjechał. Sokół nie uderzył zbyt mocno, a mimo to krążek znalazł lukę i majestatycznie wtoczył się przy słupku do bramki. 2 minuty później Podhale wykorzystało grę w przewadze. Strzał Sroki z niebieskiej linii nie opanował Wawrzkiewicz. "Wypluty" krążek trafił na łopatkę kija Różańskiego, a ten wpakował go do pustej bramki. W końcówce odsłony golowe szanse zmarnowali: Moskal, Kacir i Proszkiewicz.
Zaraz na początku drugiej tercji goście wykorzystali grę w liczebnej przewadze. Składnie rozegrany "zamek" strzałem z nadgarstka zakończył S. Kiedewicz. 3 minuty później hokeiści z miasta pierników przeprowadzili przednią akcję, po której ręce same składały się do oklasków. Wszystko odbywało się na dużej szybkości, podania były na tzw. "jeden dotyk" i Romanovskis za moment utonął w objęciach kolegów.
Trzecia tercja to bicie nowotarżan głową w toruński mur. Goście bardzo mądrze się bronili. Jak tylko "śmierdziało" pod ich bramką, natychmiast bezceremonialnie wybijali "gumę" byle dalej od swojej bramki. Jak się pomylili, to Wawrzkiewicz był na posterunku. W 43 min. w sukurs, po strzale Moskala, przyszedł mu słupek. Jak tylko się nadarzała okazja torunianie dwójką lub trójką zawodników przeprowadzali groźne kontry. Po jednej z nich 75 sekund przed końcową syreną Bomastek z bliska trafił w samo okienko krótkiego rogu bramki Podhala.
WIĘCEJ NA: www.wojas-podhale.z-ne.pl
SSA Wojas Podhale Nowy Targ – TKH TKE Toruń 1:4 (1:1, 0:2, 0;1)
0:1 – Sokół – Proszkiewicz (8:22),
1:1 – Różański – Sroka (10:52 w przewadze),
1:2 – S. Kiedewicz – Romanovskis (22:11 w przewadze),
1:3 – Romanovskis – S. Kiedewicz – Furo (25:21),
1:4 – Bomastek – Proszkiewicz – Dołęga (58:45).
Sędziowali: Porzycki, Chudecki, Pilarski z Oświęcimia.
Kary: 10 – 24 ( w tym 2 tech.) min.
Widzów 500.
PODHALE: Zborowski; Sroka – Jakes (2), Zamojski – Wilczek (2), Gil (2) – Łabuz; Różański – Moskal – Kacir, Podlipni – Hajnos (2) – Łyszczarczyk, Ćwikła – Jastrzębski – Biela, Malinowski (2). Trener Zdislav Tabara.
TKH: Wawrzkiewicz; Sokół – R. Fraszko, Bukna (12) – Cinalski (2), Dąbkowski – Korczak (4); Bomastek – Proszkiewicz – Dołęga, Furo (2) – S. Kiedewicz – Romanovskas (2), D. Laszkiewicz – Suchomski – Myszka, Niekiel – Słowakiewicz – Dzięgiel. Trener Jarosław Morawiecki.
ŹRÓDŁO: www.wojas-podhale.z-ne.pl- Gazeta Krakowska- Tekst: Stefan Leśniowski
Czytaj także: