Konflikt w polskim hokeju nasila się z każdym dniem. Zarząd PZHL pod przewodnictwem prezesa Zdzisława Ingielewicza chce wprowadzić reformy, na które nie zgadza się większość klubów.
Z Mariuszem Czerkawskim, najlepszym w historii polskim hokeistą, rozmawia Jacek Sroka
Czy w polskim hokeju jest jeszcze szansa na zawarcie kompromisu?
To wszystko zaszło już tak daleko, że może być ciężko się teraz dogadać. Przyglądam się temu wszystkiemu trochę z boku, bo nie jestem przecież członkiem zarządu PZHL i nie do mnie należą decyzje, ale żal mi, że tak się to potoczyło.
Jest pan współautorem reformy rozgrywek ligowych, która nie spodobała się większości klubów.
Z tą większością to różnie bywa. Gdybym nie był na spotkaniu z klubami w Tychach i nie widział na własne oczy, że 13. z 15. zebranych tam przedstawicieli drużyn było za projektem, który przygotowałem z Andrzejem Tkaczem, to być może bym teraz uwierzył w ich zaprzeczenia. Doskonale jednak pamiętam, że przeciw byli wówczas tylko prezesi Stoczniowca i Naprzodu. Inni nagle zmienili zdanie i tylko działacze GKS Tychy mają jaja i pamiętają za czym głosowali. Reforma rozgrywek, to jednak najmniejszy problem w konflikcie związku z klubami. Dużo poważniejszy bój toczy się o opła-ty licencyjne i liczbę obcokrajowców.
Skąd takie usztywnienie stanowisk związku i klubów?
Kiedy rozmawiałem z prezesem Ingielewiczem, to był skłonny dopuścić do gry czterech obcokrajowców. Później jednak uznał, że skoro zarząd PZHL podjął taką, a nie inną decyzję, to on sam nie ma prawa jej zmienić. Szkoda, bo w tej sytuacji wspólny język na pewno bardzo by się przydał.
Skłócone z prezesem PZHL kluby chcą przejąć rozgrywki i założyć ligę zawodową.
To świetny pomysł i jeżeli ta spółka wypali, to trzeba będzie podziękować prezesowi Ingielewiczowi za to, że potrafił zjednoczyć kluby. Polska Liga Hokejowa istnieje już sześć lat, lecz do tej pory trudno dostrzec efekty jej działalności. Może teraz w końcu się uda. Tylko co będzie z reprezentacją? Jeśli interes drużyny narodowej zostanie zepchnięty na margines, to kadra będzie za parę lat grała nie w grupie B, ale D.
A' propos reprezentacji. Do tej pory był pan doradcą prezesa Ingielewicza do spraw kadry. Czy teraz Czerkawski nadal będzie działał w związku?
Nie ja wybierałem nowego prezesa, ale skoro dostałem od niego propozycję współpracy, to postanowiłem pomóc kadrze wiedząc, że będę pracował w niej z Wojtkiem Tkaczem czy Peterem Ekrothem, których znałem wcześniej. Teraz wszystko to stanęło pod znakiem zapytania. Trwa konkurs na stanowisko selekcjonera i nie wiem, kto nim zostanie. Nie wiem też, czy zostanę w PZHL.
Jacek Sroka - POLSKA Dziennik Zachodni
Czytaj także: