Hokej.net Logo

Doleżalik: Na początku wszystko było super

- Wszystkie mecze były na styk. Rzeczywiście, ciężko gra się nam z Zagłębiem. Mają niezły atak, słabiej prezentują się w obronie i to będziemy musieli wykorzystać. Będziemy wspólnie oglądać mecze z Zagłębiem na wideo, a ja pokażę moim zawodnikom wszystkie słabe strony rywala. - mówi Miroslav Dolezalik, trener Stoczniowca Gdańsk z dziennikarzem Gazety Wyborczej, Łukaszem Pałuchą.

Łukasz Pałucha: Stoczniowiec zakończył rundę zasadniczą na szóstym miejscu i będzie walczył już tylko o utrzymanie w ekstraklasie. Jest Pan rozczarowany, że nie udało się Wam awansować do pierwszej czwórki?

Miroslav Doleżalik: Gdy przychodziłem do Gdańska, chciałem walczyć o medal. Taki sobie postawiłem cel przed sezonem. Dlatego czuję spory niedosyt, choć zdaję sobie sprawę, że miało na to wpływ wiele czynników. Przede wszystkim częste kontuzje, które przy wąskiej kadrze komplikowały mi pracę. Nie pamiętam, by kiedykolwiek moja drużyna miała tyle kontuzji w jednym sezonie. Za dużo punktów straciliśmy w meczach z najsłabszymi drużynami ligi Zagłębiem i Sanokiem.

Początek sezonu wskazywał, że możecie być rewelacją ligi, świetne wejście do seniorskiej drużyny mieli młodzi hokeiści.

- Na początku wszystko było super. Przyszli zdrowi, świeży zawodnicy, którym chciało się grać. Potem przyszło zmęczenie, zaczęły dopadać nas urazy. Poza tym na początku ostro walczyli o miejsce w składzie. Potem, kiedy zobaczyli, że stają się pewniakami do gry, to ich waleczność poszła w dół. To mnie bardzo zmartwiło.

Wśród starszych zawodników brakuje gwiazd, które mogłyby pociągnąć drużynę w trudnych momentach.

- To, że nie mam gwiazd, akurat mnie nie martwi. Nie lubię "wielkich graczy", bo zawsze muszę ich sprowadzać na ziemię. Hokej to zespołowa gra, zawodnicy muszą być jak muszkieterowie, jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Taką drużynę staram się tutaj stworzyć, w ciągu dwóch, trzech lat powinniśmy osiągnąć dużo więcej.

Czyli bez żadnych wzmocnień w przyszłym sezonie będziecie walczyć o wyższe cele?

- Jeżeli zostanę w tym klubie na następny sezon, będę prosił zarząd o wzmocnienie na pozycjach obrońców. Chciałbym sprowadzić dobrego czeskiego obrońcę, który poprowadziłby grę w tyłach. Na razie za wcześnie jest jednak, by myśleć o nowym sezonie, przed nami play off.

Kilka razy straszył Pan zawodników karami finansowymi za brak zaangażowania. Kto najmocniej dostał po kieszeni?

- Mówiłem o karach, bo bardzo przeżywam mecze i czasami, widząc, że ktoś odpuszcza, nie wytrzymuję. Kiedy emocje opadły, dokonałem analizy i zrezygnowałem z kar finansowych. Skończyło się na niewielkich drobiazgach. Ale zaangażowanie od razu się poprawiło, co widać było w ostatnich meczach. Walki nie było w meczu z Tychami, ale był to efekt zmęczenia ciężkimi treningami. Przygotowywaliśmy już siłę na play off, chodziliśmy na siłowanie i salę gimnastyczną, byliśmy dwa razy dziennie na lodzie. Stąd chwilowy kryzys.

Przed Wami mecze z Zagłębiem Sosnowiec, z którym szło Wam średnio w czasie sezonu zasadniczego.

- Wszystkie mecze były na styk. Rzeczywiście, ciężko gra się nam z Zagłębiem. Mają niezły atak, słabiej prezentują się w obronie i to będziemy musieli wykorzystać. Będziemy wspólnie oglądać mecze z Zagłębiem na wideo, a ja pokażę moim zawodnikom wszystkie słabe strony rywala.

Bierze Pan pod uwagę scenariusz, że spadniecie z ekstraklasy?

- Wszystko w sporcie jest możliwe, ale nie dopuszczam do siebie takiej myśli. To byłaby katastrofa.

Który z zawodników Pana najbardziej zawiódł, a który najmilej zaskoczył swoją postawą?

- Nie chcę teraz oceniać zawodników. Zostawię cenzurki dla siebie aż do końca sezonu. Nie chcę, żeby oceny spowodowały jakąś psychiczną blokadę przed play off u tych, którzy zawiedli, a u tych, których dobrze oceniam, żeby głowa za bardzo nie poszła do góry. Ale są tacy, którzy zasłużyli na pochwałę, i ci, których powinno się porządnie opieprzyć.

Jest Pan zadowolony z warunków pracy w Gdańsku?

- Wszystko, co mi obiecano, na razie otrzymałem, więc nie mogę narzekać. To nie jest partyzantka, tak jak w innych klubach. Nie słyszałem, żeby na warunki narzekali także zawodnicy. Pensje są płacone na czas. Atmosfera w drużynie jest dobra, choć w pewnym momencie młodzi za bardzo zaczęli podskakiwać. Starsi szybko ich jednak uregulowali. Młodzi zawsze mają swoje obowiązki w drużynie i starsi musieli im o nich przypomnieć. Raz po męsku sobie to wyjaśnili i teraz jest już wszystko w porządku. W play off nikomu nie odpuszczę, to zbyt ważne mecze. Będzie ostro na tafli i w szatni.

Miroslav Doleżalik

Ma 44 lata. Urodził się w Vsetinie, większość życia grał i trenował w czeskiej Karvinie. W czasie pobytu w wojsku grał w zespole Dukla Jihlava. Przez trzy lata był zawodnikiem EC Stuttgart, z którym awansował do II ligi niemieckiej. Od 1994 roku jest trenerem. Najpierw szkolił juniorów, potem seniorów w Karvinie. Z zespołem HC Orlova dwukrotnie wywalczył awans do I ligi czeskiej. W Polsce pracuje trzeci rok, wcześniej prowadził KH Sanok. Uważa, że jego dom jest już w Polsce, wkrótce zamierza ożenić się z Polką z Sanoka.
skh
GW

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe