Udanie zaprezentowała się drużyna Stoczniowca w pierwszym meczu przed własną publicznością rozgramiając KH Sanok aż 11-1! Hat-trickiem popisał się solenizant Łukasz Zachariasz, a na trybunach pojawili się dwaj piłkarze miejscowej Lechii – Sławomir Wojciechowski i Paweł Pęczak...
Stoczniowiec przystąpił do gry osłabiony brakiem dwóch obcokrajowców – Romana Škutchana i Marka Pavlački oraz obrońcy Sebastiana Bukowskiego. Zabrakło też Patryka Solińskiego. Wobec tego trener Doležalik musiał przemeblować skład, czego efektem był m.in. dość eksperymentalny I atak w składzie Kostecki(zastąpiony po pierwszej tercji Maciejem Gliwą) – Słodczyk - Jankowski.
Początek spotkania nie zapowiadał takiej klęski sanockiej drużyny. Już po kilkudziesięciu sekundach błąd w kryciu Stoczni i Tomasz Demkowicz staje oko w oko z Przemysławem Odrobnym. Młody gdańszczanin górą. Później Luboš Pavel miał okazję wyjść sam na sam z bramkarzem, lecz sędzia, pan Marczuk z Torunia dopatrzył się spalonego. Z każdą sekundą gdański zespół grał coraz lepiej, co jednak nie przeszkadzało gościom w wyprowadzaniu groźnych kontrataków. Szczególnie dwójkowa akcja Fraszki z Milanem była bliska powodzenia. Obraz gry odmieniła bramka Łukasza Zachariasza zdobyta w ogromnym zamieszaniu podbramkowym. Następnie bliski szczęścia był znów Milan, ale nie skierował krążka do siatki. Parę sekund później ten sam zawodnik odsiadywał karę nałożoną na zespół za nadmierną ilość graczy na lodzie. Niecałe 2 minuty później Bartłomiej Talaga za głupie przepychanki z Urbanowiczem po gwizdku, został odesłany na ławkę kar. Nie posiedział tam zbyt długo, bo już po 48 sekundach Wojciech Jankowski podwyższył na 2-0. Do końca tej tercji nic więcej godnego uwagi się nie zdarzyło.
Druga tercja zaczęła się od mocnego uderzenia miejscowych. W 23 minucie swoją pierwszą bramkę w PLH zdobył Jarosław Rzeszutko (asysta Macieja Urbanowicza), a 2 minuty później bramkę na 4-0 strzelił Filip Drzewiecki. Następnie trener drużyny z Podkarpacia dokonał zmiany w bramce, Voroshnova zmienił Janiec. O tym że była to zła decyzja pan Brusil przekonał się już po 150 sekundach, gdy jego podopieczny przepuścił dwie bramki. Najpierw Jańca pokonał Zachariasz, a po kilku sekundach Maciej Urbanowicz padając na lód zdążył skierować „gumę” do sanockiej bramki. Po tym golu trener przyjezdnych zdecydował się na ponowne wpuszczenie do bramki Ukraińca. Od tego momentu do głosu doszedł... sędzia. Włodzimierz Marczuk chyba przypomniał sobie ubiegłoroczne spotkanie obu drużyn (w którym nałożył 155 minut kar) i w przeciągu 8 min. rozdał kary na łączną sumę 20 minut! To wyraźnie wybiło z rytmu gospodarzy którzy kolejną bramkę strzelili dopiero w 39 minucie. Kiedy na ławce kar przebywał Smeja (podcinanie) potężną bombą z niebieskiej popisał się Wróbel, zdobywając tym samym bramkę w osłabieniu. Pod koniec tej tercji na 8-0 podwyższył Drzewiecki z karnego.
Przed trzecią tercją Zdenek Jurasek ze Stoczniowca chyba pozazdrościł kolegom z ataku popisów strzeleckich (po 40 minutach Zachariasz i Drzewiecki mieli po dwa trafienia) i postanowił dorzucić coś od siebie. Wpierw w 41 minucie strzelił w lewe okienko bramki Voroshnova, a niecały kwadrans później zanotował drugie trafienie w tym meczu. W międzyczasie jednak sanoczanie zdobyli honorowego gola. Błąd Przemka Odrobnego wykorzystał były zawodnik Stoczni – Adam Fraszko. Minutę przed końcem spotkania, obchodzący 23 urodziny Zachariasz, strzelił bramkę, kompletując tym samym hat-tricka.
Reasumując: Stoczniowiec zagrał bardzo dobre spotkanie. Wyróżniali się zawodnicy drugiego i trzeciego ataku oraz bramkarz – Odrobny który pomimo błędu przy utracie bramki może zapisać to spotkanie na plus. Gdańszczanie muszą jeszcze popracować nad grą obronną. Zbyt dużo było niecelnych podań obrońców. W drużynie KH Sanok ciężko kogokolwiek wyróżnić. Goście przez większą część meczu zamiast szukać bramkowych sytuacji skoncentrowali się na zaczepianiu gdańszczan. Gracze Mariana Brusila potwierdzili teorię, jakoby byli groźni tylko i wyłącznie na własnym lodzie.
Stoczniowiec Gdańsk – KH Sanok 11:1 (2:0,6:0,3:1)
1:0 Zachariasz – Jurasek – Drzewiecki (12’)
2:0 Jankowski – Leśniak (17’, w przewadze)
3:0 Rzeszutko – Urbanowicz (23’)
4:0 Drzewiecki – Jurasek (25’, w przewadze)
5:0 Zachariasz – Drzewiecki (28’)
6:0 Urbanowicz (28’)
7:0 Wróbel – Jankowski (39’, w osłabieniu)
8:0 Drzewiecki (40’, rzut karny)
9:0 Jurasek – Drzewiecki (41’)
9:1 Fraszko – Radwański (50’)
10:1 Jurasek (55’, w osłabieniu)
11:1 Zachariasz – Drzewiecki (60’, w przewadze)
Sędziowali: Marczuk (Toruń) – Pyrskała, Roemisch (obaj Katowice)
Kary: 18 min – 26 min (w tym 2 min techniczne)
Widzów: 700
Stoczniowiec: Odrobny; Wróbel – Leśniak, Benasiewicz (2) – Smeja (4), Skrzypkowski (4) – Wachowski (4); Kostecki – Słodczyk – Jankowski, Drzewiecki – Zachariasz – Jurasek (2), Labudda – Rzeszutko – Urbanowicz oraz Gliwa (2).
KH Sanok: Voroshnov (26-28’ Janiec); Rąpała – Ciepły (4), Talaga (2) – Burnat (2), D.Demkowicz – Miśków (6); Radwański (2) – Fraszko (2) – Niemiec (2), Dżoń – Kostecki – T.Demkowicz (2), Grzesik – Pavel (2) – Milan oraz Solon.
Powiedzieli po meczu:
Jarosław Rzeszutko:
Mecz był wyrównany tylko w tercji, w której Sanoczanie mogli zdobyć nawet 3 bramki, jednak w bramce bezbłędnie spisywał się Przemek Odrobny. Niewykorzystane sytuacje się zemściły i zdobyliśmy 2 bramki potem zagraliśmy szczelnej w obronie, czego efektem były kolejne bramki.
Przemysław Odrobny:
Dzisiejszy mecz był dla nas meczem prestiżowy chcieliśmy się zaprezentować jak najlepiej przed swoja publicznością (bo był to pierwszy mecz w Gdańsku w tym sezonie). Mecze zaczął się od obu stronnych ataków, lecz to my zdobyliśmy 2 bramki w pierwszej odsłonie. Później poszło już z górki. Mecz na pewno podobał się naszej publiczności. Cala drużyna jest autorem tego zwycięstwa. Jesteśmy zadowoleni z tak wysokiego zwycięstwa.
Maciej Urbanowicz:
To był nasz debiut przed własną publicznością wszyliśmy na mecz chyba nie do końca zmobilizowani może lekko wystraszeni. W pierwszych minutach meczu gdyby nie nasz bramkarz Przemysław Odrobny mogło być nie ciekawie Sanok miał kilka dogodnych sytuacji jednak żadnej nie wykorzystał .Losy meczu odwróciły się po pierwszej bramce zdobytej przez Zachariasza, który ufundował sobie piękny prezent w dniu urodzin pąkując krążek trzy krotnie do siatki. Po tej bramce można było powiedzieć ze worek z bramkami, otworzył się i Stocznia zaczęła grac może mało widowiskowo, ale niezwykle skutecznie. Druga tercja to dominacja Gdańskiej drużyny, czego efektem było strzelonych 6 bramek. Trzecia tercja nie była wielkim widowiskiem. Cieszą 3 punkty dobra skuteczność, ale trzeba dużo poprawić w grze, aby moc grac na równym poziomie z najlepszymi drużynami Cracovia Oświęcimiem czy Tychami mamy młody zespół mało doświadczony, ale ambicji i woli walki na pewno nam nie zabraknie.
Rozmawiał: S. Królicki
Czytaj także: