HENRYK GRUTH SPECJALNIE DLA HOKEJ.NET
Nasz człowiek w HALL OF FAME IIHF udzielił nam lukratywnego wywiadu. Na co dzień mieszka w Szwajcarii, ale dalej czuje wielki sentyment do Polski i Polaków. Nasz pięciokrotny olimpijczyk Pan Henryk Gruth. Jak to często powtarza Mariusz Czerkawski: "Pan Henryk to mój jedyny wzór do naśladowania."
Czym dla Pan jest wejście do Hall of Fame IIHF?
- Wejście do Hall of Fame jest dla mnie największa nagroda i wyróżnieniem za te wszystkie lata ciężkiej pracy i mnóstwa wyrzeczeń ,poniesionych kontuzji, rozłąki z najbliższymi. Myślę też, że żadna nagroda finansowa nie odda wartości tej nagrody, a już to, że jestem pierwszym i jedynym Polakiem, napawa mnie ogromną dumą.
Jaki mecz w reprezentacji Polski utkwił Panu najbardziej w pamięci?
- Jest tych meczy kilka, jak chociażby słynny mecz z ZSRR w Katowicach na MŚ 76 wygrany 6-4,zwyciestwo z CSRS na MŚ 86 w Moskwie 2-1,mecz otwarcia z Kanada na olimpiadzie w Calgary 88,jak chociażby wszystkie debiuty, ale o jednym pragnąłbym wspomnieć specjalnie. Otóż w moim debiucie na MS w 1975 roku graliśmy przeciwko CSRS i ja jako najmłodszy uczestnik tych MS dałem się 2 razy ograć ówczesnej gwieździe światowego hokeja Martincowi i.......chciałem kończyć karierę, ale potem to jakoś przegryzłem.
Dlaczego Szwajcaria jest "czarnym koniem" turnieju olimpijskiego?
- U Szwajcarów procentuje inwestycja, jaką poczynili w hokeju w ostatnich 15 latach. Zaczęli sprowadzać dobrych trenerów zagranicznych, ale nie tylko do seniorów, przede wszystkim do młodzieży. W tej chwili praca z młodzieżą w Szwajcarii stoi na bardzo wysokim poziomie, a że jest to sport nr 1,to zainteresowanie jest ogromne, o ilości lodowisk już nie wspomnę, bo to wałkujemy już w Polsce 40 lat.
Jakie wzory Polska powinna przejąć od Szwajcarów odnośnie szkolenia młodzieży, struktury zarządzania hokejem?
- Tak jak wspomniałem trzeba zacząć od młodzieży w klubach, pracować według wspólnie ustalonej koncepcji szkolenia, cierpliwie po prostu pracować, a nie budować drużyny, która po roku, albo dwóch się rozpada, bo brakuje pieniędzy.
Jaka jest recepta Panie Henryku na uzdrowienie polskiego hokeja?
- Moim zdaniem, oprócz tego o czym wspomniałem wyżej, jednym z ważnych elementów jest szkolenie trenerów. Naszych polskich, ale prawdziwe szkolenie, głównie dotyczące metod szkoleniowych. My mamy w Polsce dosyć starszych zawodników, którzy przy odpowiednim zaangażowaniu i pomocy mogliby cos ruszyć z miejsca. Któż inny jak nie my Polacy może to ruszyć z miejsca.
Czy uważa Pan, że polski hokej jest w głębokiej zapaści?
- Niestety tak. Bardzo mnie boli, kiedy ktoś pyta mnie w Szwajcarii: gdzie to gra ta Polska? w której to grupie na MS.....
Jakie zmiany strukturalne Pan by wprowadził, gdyby na przykład został prezesem PZHL?
- W Polsce potrzeba tylko jednego: wspólnego działania wszystkich klubów w jednej wspólnej sprawie. A ci działacze, którzy myślą tylko o swoim klubie niech przyjmą do wiadomości, że na całym świecie wizytówką każdej dyscypliny jest reprezentacja kraju.
Czy będzie kiedyś taka możliwość, aby został Pan trenerem kadry narodowej?
- Myślę, że prędzej, czy później do tego dojdzie. Każdy trener o tym marzy. Aktualnie myślę, że mając ciągle kontakt z czołówka światowego hokeja mogę się dalej rozwijać jako trener. Z pewnością kiedy nastąpią logiczne zmiany w polskim hokeju moje doświadczenia i wiedza przyda się nie tylko reprezentacji, ale i młodym polskim trenerom.
Jak Pan ocenia prace polskich sędziów, jeśli chodzi o przeszłości?
- To jest ten sam problem, co z zawodnikami. Oni maja za mało kontaktu z hokejem światowym, czy nawet europejskim.
Jak Pan myśli dlaczego w grupie "A" nie sędziuje żaden sędzia z Polski?
- Jak bardzo łatwo można to odczytać, otóż nie zaprasza się sędziów z tych krajów, które się niestety nie liczą w hokeju.
Czy powinna nastąpić zmiana pokoleniowa ludzi zarządzających polskim hokejem?
- O tym powinien zadecydować Walny Zjazd. Jeżeli byłaby taka koncepcja to jeszcze trzeba mieć wcześniej opracowany plan na co najmniej 4 lata do przodu.
Jaki Pan czuje sentyment do klubu GKS Tychy?
- Oczywiście, że ogromny. Tu odniosłem moje największe sukcesy .Tu jest wspaniała publiczność, której tą drogą dziękuję za wszystko, tu poznałem wspaniałych ludzi. Wszystkich serdecznie pozdrawiam!
Co by Pan przekazał młodym adeptom hokeja, szkolącym się w Polsce, którzy chcieliby panu dorównać?
- Tylko jedno: do sukcesu w sporcie potrzebna jest niesamowita praca i cierpliwość. Jak ktoś sobie wyznaczy jakiś cel i dąży do niego nieodparcie to sukces pewny.
Skąd ten fenomen Panie Henryku - 292 mecze w reprezentacji Polski?
- A .......mogło być więcej.....a tak poważnie ja kocham sport i jakby to było możliwe to grałbym do emerytury.
Czego Pan życzy polskim kibicom w roku 2006?
- Polskim kibicom w roku 2006 życzę, by mieli jak najwięcej możliwości skakać z radości z podniesionymi rękami, krzycząc jednocześnie POLSKA GÓRA!
Komentarze