Derby Pomorza – czyli tradycyjnie bardzo wyrównany mecz, obfitujący w ostrą grę na granicy faulu oraz wiele emocji. Emocje, emocjami ale wynik znowu na korzyść; gości – hokeiści z grodu Kopernika ulegli przyjezdnym 1:5 i po raz kolejny kibice wracali z Tor-Toru ze zwieszonymi głowami........Na początek trochę informacji.....
Formacje TKH Nesty Toruń :
[I] Atak : Bomastek – Orzeł – Wojtarowicz
Obrona : Korczak - Szachniewicz
[II] Atak : Dołęga – Suchomski – Proszkiewicz
Obrona: Piotrowski – Janczarek
[III] Atak : Nikiel – Chrzanowski – Kiedewicz
Obrona : Morawiecki – Nikiel
Całe spotkanie w bramce TKH rozegrał Kiedewicz.
Rezerwa: Kleniar.
Zespół toruński przystąpił do spotkania osłabiony brakiem Romana Kompisa i Dariusza Chrząstka, którzy leczą kontuzję.
Widzów : około 1500 w tym 20 osobowa grupka fanów Stoczni.
Sędziowali : Tadeusz Godziątkowski (Bydgoszcz) oraz Krzysztof Śliwa (Kraków) i Mariusz Pilarski (Oświęcim)
Czas na relację.....
Spotkanie rozpoczęło się dość; niemrawo, żaden z zespołów nie kwapił się do zdecydowanego ataku. Gra była chaotyczna i dość; nerwowa. Pierwszą składną akcję przeprowadził zespół gości, Zdenek Jurasek wprowadził krążek do tercji torunian, podał do Rafała Twardego a ten znalazł na czystej pozycji Rafała Cychowskiego, który wykończył całą akcję otwierając wynik spotkania. Hokeiści z grodu Kopernika od tego momentu zaczęli grać; bardziej agresywnie i z większą determinacją tworzyli akcję ofensywne, z każdą minutą ataki były coraz śmielsze i zaczęło „pachnieć;” remisem. Niestety nawet przewaga dwóch zawodników na lodzie nie zmusiła Wawrzkiewicza do kapitulacji. W zasadzie toruńscy hokeiści sami są sobie winni, ponieważ gdy już wymanewrowali obrońców zabrakło zimnej krwi żeby wykończyć; akcję – skuteczność; po raz „n-ty” zawiodła. Pierwsza część; meczu zakończyła się wynikiem 0:1. W 25 minucie meczu Łukasz Zachariasz wykorzystał dokładne podanie Rafała Twardego i na tablicy było już 0:2. Na szczęście tym razem gospodarze potrafili odpowiedzieć; zdobyczą bramkową, w 31 minucie Bartosz Orzeł umieszcza „gumę” w bramce i nadzieja na zwycięstwo odżyła. Odżyła, niestety na krótko, gdyż 3 minuty później Zdenek Jurasek „sprowadza toruńskich kibiców na ziemię” zdobywając trzecią bramkę dla swojego zespołu. Miejscowi hokeiści za wszelką cenę chcieli zdobyć; kolejną bramkę, jednak Wawrzkiewicz pokazał swoją klasę broniąc wszystkie strzały gospodarzy. Stoczniowiec, w tym okresie meczu ograniczał się tylko do kontr. Taktyka przyniosła skutek w 35 minucie, kiedy to atak Błażowski – Myszka miał przed sobą tylko Morawieckiego i skrzętnie wykorzystał okazję do poniesienia wyniku spotkania. Druga odsłona zakończyła się rezultatem 1:4. Ostatnia część; meczu to ofensywna gra gospodarzy i walka o utrzymanie wyniku gości. Niestety TKH nie zdobyło już bramki, nawet w przewaga dwóch zawodników nie pomogła naszym hokeistom, którzy nie wiedzieć;, czemu nie potrafili trafić; do pustej bramki. Na dodatek w końcowych minutach meczu Michał Smeja strzałem z niebieskiej ustala wynik spotkania.
Podsumowując.........
W grze TKH nic się nie zmieniło od momentu przejęcia „pałeczki” przez Bogdana Wawrzyńskiego, powstaje, więc pytanie czy zmiana na stanowisku trenera coś dała zespołowi?? Zespół grał w 15 osobowym składzie + 2 bramkarzy, więc jest to pewien rodzaj usprawiedliwienia przy 19 osobowej (+2 bramkarzy) ekipie gości, ale styl gry to już zupełnie inna bajka.........
V@LDI
Czytaj także: