Hokej.net Logo

Jaros: Ważne, jak się kończy

Marcin Jaros, lewoskrzydłowy drugiego ataku Dworów Unii Oświęcim, wiele sobie obiecuje po rozpoczynającym się w niedzielę play – off z GKS Tychy. Nie chciał typować w ilu spotkaniach skończy się półfinałowa rywalizacja z mistrzami Polski.

Marcin Jaros w końcówce sezonu zasadniczego zdobył dwie bramki. – Nie zmienia to jednak faktu, że ten sezon nie jest dla mnie najszczęśliwszy – uważa zawodnik. – Z liczbami nie da się polemizować. Bramek strzelonych mam o połowę mniej niż w poprzednim sezonie. Zdobyłem ich zaledwie 14 – przypomina napastnik.
Wejście w sezon miał może obiecujący. – Jednak okres od listopada do stycznia był dla mnie koszmarny – przypomina zawodnik. – Mam nadzieję, że najważniejsze bramki dopiero przede mną. Ważne, jak się kończy sezon – dodaje zawodnik.
Zdaniem Marcina Jarosa, oświęcimianie nie czują się faworytami półfinałowej rywalizacji. – Na razie zagraliśmy na nosie tym, którzy nas skreślili na początku sezonu – mówi hokeista. – Prześmiewcom wydawało się, że skoro kadra zespołu została odmłodzona, to znajdziemy się poza strefą medalową. Jednak w niej jesteśmy. Mogę zapewnić wszystkich, że nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Zajęciem 2. miejsca przed play off udowodniliśmy kibicom, że nasza młoda drużyna szybko zdobywa doświadczenie u boku kilku rutyniarzy – dodaje zawodnik.
Marcin Jaros zdaje sobie sprawę z tego, że rozpoczynający się w niedzielę play off będzie dla zawodników morderczy. – Recepta na awans do finału jest prosta. Trzeba szybciej od przeciwnika wygrać cztery spotkania – mówi z uśmiechem hokeista, by rozładować napięcie przed decydującymi w sezonie rozgrywkami. – Na pewno mamy z tyszanami rachunek do wyrównania za ubiegłoroczne finały. Chyba zbyt łatwo, a może raczej zbyt szybko, zdobyli przed rokiem mistrzostwo kraju. Potrzebowali na to minimalnej liczby czterech spotkań. Bardzo chcemy zagrać w 16 z rzędu finale – podkreśla zawodnik.
Zdaniem Marcina Jarosa, zajęcie 2. miejsca na mecie rundy zasadniczej, może się okazać decydujące dla przebiegu rywalizacji play off. – Jeśli nawet przyszłoby nam zagrać maksymalną liczbę siedmiu spotkań, to decydujące odbędzie się na naszym lodowisku. U nas w tym sezonie tyszanie nie wygrali. Przede wszystkim nie możemy powielić błędu sprzed roku. Musimy wygrywać u siebie. Jeśli jeszcze udałoby nam się złamać przeciwnika w jego hali, to byłoby już super – kończy Marcin Jaros.

Dziennik Polski - Jerzy Zaborski



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe