Jeszcze jeden rekord wymazany. Boston Bruins znów zapisali się w historii
Zespół Boston Bruins ostatniej nocy wymazał z kronik NHL jeszcze jeden historyczny rekord. Na jedno spotkanie przed końcem sezonu zasadniczego ma na koncie wynik, jakiego tabele najlepszej ligi świata dotąd nie widziały.
2 dni po tym, jak podopieczni Jima Montgomery'ego jako pierwsi w historii odnieśli 63. zwycięstwo w jednym sezonie, padł rekord liczby zdobytych punktów w rozgrywkach zasadniczych. Bruins tej nocy przed własną publicznością pokonali Washington Capitals 5:2 i mają na koncie już 133 "oczka".
To o jeden punkt więcej niż w rekordowym do tej pory sezonie 1976-77 zdobyła drużyna Montréal Canadiens. Są tu jednak pewne "haczyki".
Po pierwsze, wtedy sezon zasadniczy składał się dla każdej drużyny z 80 meczów, a teraz każdy rozgrywa 82 i Bruins rekord pobili w 81. spotkaniu rozgrywek. Po drugie, wówczas nie rozgrywano ani dogrywek, ani rzutów karnych, więc mecz zakończony remisem po 60 minutach pozostawał nierozstrzygnięty.
Tamten zespół "Habs" wygrał 60 spotkań, przegrał zaledwie 8, a zremisował 12. Dziś Bruins mają 64 wygrane (nowy rekord), 12 porażek w regulaminowym czasie i 5 po dogrywkach lub rzutach karnych. Drużyna z Bostonu w trzech tercjach wygrała 53 spotkania, a 11 dodatkowych punktów zdobyła wygrywając dogrywki lub karne.
Warto jednak pamiętać, że inne zespoły przed Bruins miały podobne możliwości pobicia tamtego rekordu, a jednak dotąd nikomu się to nie udało.
Sam trener Montgomery, który urodził się w Montrealu i pamięta tamtą wielką drużynę Canadiens, po wczorajszym spotkaniu nieco umniejszał znaczenie najnowszego osiągnięcia swojego zespołu.
- Miłe, że pobiliśmy ten rekord punktowy, ale drużyna Montrealu, którą wyprzedziliśmy, grała tylko 80 meczów - skomentował. - Myślę, że rekord liczby zwycięstw jest trochę istotniejszy, ale przede wszystkim obchodzi mnie to, jak gramy.
A grają ostatnio wciąż znakomicie, bo odnieśli już 7. zwycięstwo z rzędu. Ostatniej nocy swój rekord pobił także bramkarz Bruins Linus Ullmark, który broniąc 19 z 21 oddanych w jego stronę strzałów wygrał 40. spotkanie w tym sezonie. Osiągnął tę granicę w 49. występie, czyli najszybciej w historii NHL.
Szwed jednak meczu nie dokończył, bo w 51. minucie zjechał z tafli z urazem i ustąpił miejsca między słupkami Jeremy'emu Swaymanowi. Montgomery jednak uspokoił kibiców, którzy mogli być tym zaniepokojeni.
- To tylko ze względów ostrożności. Wszystko z nim będzie w porządku. Tylko lekkie naciągnięcie mięśnia, to wszystko - skomentował.
Brad Marchand przerwał tej nocy serię 16 meczów bez gola i dołożył 2 asysty, Tomáš Nosek zanotował bramkę i asystę, trafili też: Tyler Bertuzzi, Jake DeBrusk i Garnet Hathaway, a "Niedźwiedzie" wykorzystały obie swoje gry w przewadze.
Zespołowi z Bostonu pozostał do rozegrania jeszcze jeden mecz sezonu zasadniczego, w którym będzie mógł ostatecznie ustalić swoje wyniki w kategoriach zwycięstw i punktów, ale poza tym będzie to spotkanie bez wielkiego znaczenia. Odbędzie się w czwartek w Montrealu przeciwko Canadiens.
A później zacznie się faza play-off, w której dominację z rozgrywek zasadniczych będzie trzeba przełożyć na walkę o Puchar Stanleya.
- Można poczuć to podekscytowanie, jakie jest w mieście. My też je czujemy i kochamy to, że mamy taką okazję - mówi Brad Marchand. - Są oczekiwania, ale droga do końcowego punktu jest długa. Cieszymy się na to wyzwanie, ale musimy skupić się na procesie krok po kroku. Musimy się martwić o mecz numer 1, a po nim będziemy szli mecz po meczu.
Komentarze