Każdy może strzelić

Zawodnicy na co dzień pozostający w cieniu sławniejszych kolegów rozstrzygnęli w czwartek rywalizację najlepszego w ataku z najlepiej broniącym zespołem NHL.
Detroit Red Wings w obecnych rozgrywkach nie grają tak dobrze, jak przed rokiem, ale żadna drużyna nie strzeliła w tym sezonie więcej goli niż oni. Z kolei zespół Minnesota Wild bramek zdobywa niewiele, ale traci najmniej w NHL. Wczorajszy mecz obu zespołów zapowiadał się więc bardzo interesująco. Błyszczeć miały w nim ofensywne gwiazdy Red Wings. Najlepszy strzelec zespołu, Marián Hossa faktycznie grał znakomicie, ale tym razem gola nie zdobył, za to Paweł Dacjuk i Henrik Zetterberg byli mniej widoczni. Ciężar gry wzięli więc na siebie ich rzadziej punktujący koledzy. Decydujący fragment meczu miał miejsce w połowie drugiej tercji. Wtedy to w odstępie 50 sekund po dwóch kapitalnych asystach Hossy Jiří Hudler i Kris Draper pokonali stojącego wczoraj w bramce Wild Josha Hardinga i zmienili wynik z 1:1 na 3:1.
Właśnie po tym wydarzeniu ujawniła się ofensywna słabość zespołu Jacquesa Lemaire`a, który nie potrafił choćby zmniejszyć strat. Do tego jeszcze przed końcem drugiej odsłony Ville Leino zdobywając dość szczęśliwie swojego trzeciego gola w NHL podwyższył na 4:1. - Jak widać mamy też innych zawodników, którzy są całkiem dobrzy - powiedział po spotkaniu Mikael Samuelsson, który także zdobył wczoraj gola. Ostatecznie Red Wings wygrali 4:2, bowiem w trzeciej tercji podczas gry Wild w osłabieniu świetną akcję przeprowadził Mikko Koivu, który minął Mikaela Samuelssona i bez problemów pokonał Chrisa Osgooda. Trener drużyny z St. Paul, Jacques Lemaire po meczu chwalił mistrzów NHL. - Oni mają około dziewięciu graczy, którzy potrafią punktować regularnie - mówił Lemaire. Red Wings nie przeszkodził wczoraj brak wciąż kontuzjowanych Johana Franzéna, Tomasa Holmströma i Brada Stuarta. Mimo zwycięstwa jednak po raz kolejny stracili oni gola w osłabieniu po strzale Brenta Burnsa. Obrońcy Pucharu Stanleya, którzy najlepiej w całej NHL wykorzystują przewagi (27,1 %) zajmują jednocześnie dopiero 27. miejsce pod względem skuteczności gry w osłabieniu (77,5 %).
Trener Mike Babcock mówił niedawno bez ogródek, że mimo wysokiego miejsca Czerwonych Skrzydeł w tabeli bez poprawy gry w osłabieniu jego drużyna nie ma czego szukać w play-off. Tym razem jednak na usprawiedliwienie Red Wings warto zauważyć, że stracili oni gola w podwójnej przewadze Wild, po tym jak w jednym momencie na ławce kar wylądowali Dacjuk i Hossa. Mimo wszystko zespół Babcocka wygrał już szósty mecz z rzędu i z 81 punktami zajmuje 2. miejsce w Konferencji Zachodniej NHL, tracąc tylko jedno "oczko" do San Jose Sharks. Red Wings pozostają też najskuteczniejszym zespołem sezonu dzięki zdobyciu w sumie 208 goli. Drudzy w tej klasyfikacji Boston Bruins mają na koncie aż o 18 bramek mniej. Minnesota Wild z kolei spadli po porażce na 8. miejsce na Zachodzie. 59 punktów to tylko o jeden więcej, niż mają pozostający jak na razie poza play-offs Edmonton Oilers.
Ottawa Senators wygrali z Philadelphia Flyers 5:2, dzięki czemu notują najdłuższą w obecnym słabym dla nich sezonie, trzymeczową serię zwycięstw. Dwa gole zdobył wczoraj krytykowany ostatnio Dany Heatley, gola i asystę zanotował Jason Spezza, a zwycięskie trafienie było dziełem Nicka Foligno. Mimo lepszej ostatnio gry ewentualny awans do play-off jest wciąż bardzo daleko od Senatorów - do dającego promocję 8. miejsca na Wschodzie tracą oni aż 14 punktów i 5 miejsc.
Florida Panthers rozbili Carolina Hurricanes 5:0 w meczu drużyn walczących o niższe miejsca dające grę w play-off. Fantastyczny mecz rozegrał Tomáš Vokoun, który broniąc 42 strzały zanotował 29. "shutout" w karierze. Zwycięskiego gola i asystę zaliczył Nathan Horton, a trafiali także Richard Zedník, Anthony Stewart, Gregory Campbell i Michael Frolík. Po czwartym golu w bramce Hurricanes Cama Warda zmienił Michael Leighton.
Tampa Bay Lightning wygrali z Toronto Maple Leafs 6:4, a fantastycznie zagrał Martin St. Louis, który w pierwszej tercji miał udział przy wszystkich czterech golach swojej drużyny. Skrzydłowy Lightning raz trafił sam, a trzykrotnie asystował. Dwa gole dla zwycięzców strzelił Ryan Malone, a dla pokonanych Lee Stempniak. Stojący w bramce Lightning Mike McKenna nie miał dobrego dnia i obronił tylko 21 na 25 strzałów, ale zaliczył też pierwszą asystę w NHL.
Niezwykły przebieg miał mecz w Nashville, gdzie miejscowi Predators po rzutach karnych pokonali St. Louis Blues 4:3, mimo że przed trzecią tercją przegrywali 1:3. Wyrównującego gola Jason Arnott zdobył na zaledwie 3 sekundy przed końcem tej odsłony, a w rzutach karnych jako jedyny nie pomylił się Steve Sullivan. Dla Blues dwie asysty w swoim meczu numer 300 w NHL zaliczył Brad Boyes.
Także 1:3 przegrywali po dwóch tercjach meczu z Phoenix Coyotes Vancouver Canucks, którzy również wygrali ostatecznie 4:3, ale nie potrzebowali do tego rzutów karnych. Zespół Alaina Vigneault wygrał czwarty mecz z rzędu dzięki trafieniom Pavola Demitry, Alexandra Edlera i Henrika Sedina z trzeciej odsłony. Wcześniej trafił także Mattias Öhlund, a po dwie asysty zaliczyli Sami Salo i Daniel Sedin.
Calgary Flames wygrali 2:0 swój dwusetny w historii mecz z Los Angeles Kings, a zwycięskiego gola zdobył - zgodnie z oczekiwaniami wygwizdywany w Los Angeles - Michael Cammalleri, który w Kings spędził 5 z 6 poprzednich sezonów. Drugie trafienie uzyskał Rene Bourque, ale bohaterem był Miikka Kiprusoff, który obronił wszystkie 36 strzałów i zaliczył trzydzieste "czyste konto" w NHL. Kings przerwali passę czterech zwycięstw.
Komentarze