Ten mecz na długo pozostanie w pamięci krakowskich kibiców. Comarch Cracovia, po niesamowitej końcówce i dogrywce, pokonała na własnym lodzie KH Energę Toruń 3:2. Bohaterem tego spotkania został Martin Látal, który w dość niecodzienny sposób zdobył dla swojego zespołu „złotego gola”. Co po tym pojedynku powiedział nam Czech?
W piątek przy Siedleckiego długo nie oglądano zbyt wiele goli. Mimo sytuacji, utrzymywał się wynik 1:0 dla Torunia. Prawdziwy rollercoaster nadszedł w końcówce: wyrównanie, ponowne prowadzenie gości. Na sześć sekund przed syreną do dogrywki doprowadziły „Pasy”, które, dzięki naszemu rozmówcy, zwyciężyły w dodatkowym czasie.
– Zdecydowanie nie było to nasze najlepsze spotkanie. Muszę przyznać nawet, że przez jego większość to rywale byli zespołem lepszym. Nie poddawaliśmy się jednak i walczyliśmy, aż do ostatnich sekund. Dzięki temu wygraliśmy – ocenił Martin Látal.
Zwycięskiego gola Czech strzelił w czwartej minucie dogrywki. Uczynił to w nieprawdopodobny sposób. Zza linii bramkowej, bliżej bocznej bandy, posłał gumę w kierunku bramki. Krążek poszybował w górę i ku zaskoczeniu wszystkich wylądował w siatce.
– Po prostu wstrzeliłem krążek zza linii. Bramkarz był wysunięty i szczęśliwe wpadło to bramki. Myślę też, że moja formacja gra w tym sezonie naprawdę dobrze, dzięki czemu i dzisiaj osiągnęliśmy trafienie – podkreślił napastnik.
Pierwszego gola tego wieczoru „Pasy” strzeliły dopiero po upływie kwadransa trzeciej tercji. Wcześniej jej gracze nie potrafili znaleźć sposobu na przełamanie defensywy.
– Trochę brakowało szczęścia, ale też popełnialiśmy błędy. Ta drużyna jest stosunkowo młoda i nie ma tak dużo doświadczenia. Może małe pomyłki wynikały właśnie z jego braku, co oczywiste. Chłopaki pracują jednak naprawdę ciężko i mam nadzieję, że w ciągu sezonu będziemy coraz lepsi, przechylając szczęście na swoją korzyść. Musimy po prostu dalej iść do przodu – mówił nam Látal.
Jednym z elementów, który rzucał się w trakcie meczu, były non stop poruszające się bramki. U doświadczonego Czecha wywoływało to sporą frustrację.
– Tak jest w każdym meczu, dzisiaj zdarzyło się to sześć razy. To niewiarygodne! Zatrzymuje to mecz, czasami jesteś zbyt długo na lodzie i kiedy chcesz się zmienić, odpocząć, nagle bramka się rusza i dalej zostajesz na lodzie. To straszne, zdecydowanie trzeba coś z ty zrobić – zaapelował zawodnik „Pasów”.
Czytaj także: