Hokeiści Podhala sezonu 1991/92 nie mogli zaliczyć do udanego, mimo iż w zespole występowały takie gwiazdy jak `Żenia` Semierak czy jedyny mistrz świata - Siergiej Agiejkin. Kibicie liczyli na coś więcej, niż trzecie miejsce. Wyniki rundy wstępnej, którą `Szarotki` wygrały w `cuglach` pozwalały upatrywać w nich głównego faworyta do mistrzowskiej korony. Niestety play off był mało sympatyczny dla sympatyków Podhala. Mistrzowskie aspiracje musiano szybko zweryfikować. Dlatego po zakończonym sezonie kierownictwo klubu podziękowało trenerowi Tadeuszowi Bulasowi i postanowiło szukać autorytetu za granicą.
Zatrudniono Łotysza Ewalda Grabowskiego, który w Dynamo Ryga pracował wspólnie Wiktorem Tichonowem oraz Władimirem Jurzinowem, którzy potem wielokrotnie doprowadzali "sborną" ZSRR do mistrzostwa świata i olimpiady.
Ewald Grabowski w swojej karierze zawodniczej uchodził za twardo grającego zawodnika. Równie stanowczy i konsekwentny był jako trener. Hokeiści bali się go, ale i szanowali. To był taki profesor nadzwyczajny. Profesorowie mają jednak swoje wymagania. Ewald Grabowski wiedział czego chce od momentu przyjazdu do Nowego Targu. Kiedy przybył w lipcu zastał drużynę rozbitą psychicznie, niezdolną do walki i wysiłku. Rozpoczął więc mozolne budowanie drużyny. W tym mieli mu pomóc jego rodacy - dwaj Siergieje, Odincow i Powieczerowski. I okazali się "końmi", którzy dociągnęli Podhale do mistrzowskiej korony. Ten pierwszy wymienił niekwestionowanego lidera zespołu "Żenię" Semieraka, a drugi - wielką gwiazdę - Siergieja Agiejkina.
Rzadko się mylili
Tak naprawdę to swoje wielkie umiejętności pokazali w play off. Ich gwiazdy najjaśniej świeciły w tej decydującej fazie mistrzostw. Odincow był graczem od czarnej roboty. Wypracowującym doskonałe sytuacje partnerom, często wracający się do obrony i likwidujący akcje przeciwnika. Pracuś, którego wszędzie było pełno i w dodatku potrafiący kąśliwie strzelić. Bramkarze mieli spore problemy z wyłapywaniem jego niesygnalizowanych strzałów z nadgarstka. Mówiono o nim "postrach bramkarzy". Wielokrotnie ośmieszał golkiperów. Od zdobywania goli był też Powieczerowski. To był zawodnik, który w decydujących momentach nigdy się nie mylił.
Podhale przystępowało do play off z trzeciego miejsca. Półfinał z bytomską Polonią, można śmiało powiedzieć, że był formalnością. Przeciwnik podopiecznych Ewalda Grabowskiego nie miał w trzech spotkaniach nic, a nic do powiedzenia. Był w każdym elemencie hokejowej sztuki gorszy. Pierwsze skrzypce w nowotarskim zespole grali stranieri. Oni bezbłędnie kierowali młodą drużyną.
W finale czekał na górali obrońca mistrzowskiego tytuł - oświęcimska Unia. Były to fantastyczne, pasjonujące pojedynki z rzędu tych, po których żaden kibic nie może zasnąć długie godziny. Aż dogrywki potrzeba było, by rozstrzygnąć pierwsze spotkanie. Gdy do końca pierwszej części dogrywki brakowało 4 sekund - Andrzej Kotoński dopadł do bezpańskiego krążka i .. zakończył pojedynek.
Dramatyczniejsze był również nowotarski pojedynek. Słowem 3,5 godziny nieprzeciętnych emocji, niesamowicie ambitna walka bez oszczędzania się, bez szanowania kości, wreszcie 10 minutowa dogrywka i aż 11 serii rzutów karnych. I w nich wyszła wielka klasa Powieczerowskiego. Ten pochodzący z Murmańska napastnik w ostatniej decydującej serii karnych wytrzymał wojnę nerwów i pewnie pokonał Gabriela Samoleja. To był majstersztyk. Podhale wygrało i był to przełomowy moment w rywalizacji o mistrzowski tytuł. Unia "pękła" (!) i w kolejnych meczach została "rozjechana" przez Podhale. Wyniki 5:0 i 10:0 mówią same za siebie.
Wojna domowa pchnęła go do Podhala
Powieczerowski w rodzinnym mieście stawiał pierwsze hokejowe kroki. W wieku 16 lat trafił do Kryla Sowietów Moskwa i tam jego kariera potoczyła się już błyskawicznie. Na czas służby wojskowej przeniósł się do Rygi, gdzie przez pięć sezonów bronił barw tamtejszego Dynamo. Później występował w zespole Charkowa i Kazania, a w sezonie 1991/92 w słoweńskiej drużynie HK Acroni Jesenice. Z zespołem uplasował się na pierwszym miejscu, a on zdobył 36 goli. Końcówkę sezonu 1992/93 spędził w Nowym Tagu zdobywając wraz z Podhalem tytuł mistrza Polski. - Tam jest bardzo niebezpiecznie. Trwa wojna domowa, kraj skłócony i gwarantuje bezpieczeństwa obcokrajowcom,. Dlatego wyjechał z Jesenic i znalazłem się w Nowym Targu - mówił o przyczynach wyjazdu ze Słowenii.
W lidze polskiej rozegrał 13 spotkań, zdobył w nich 12 goli, a przy 7 "maczał" palce, na ławce kar odsiedział 6 min. Był jednym z najlepszych obcokrajowców, grających w naszej lidze. Imponował świetnym wyszkoleniem technicznym, szybkością i skutecznością. Po opuszczeniu Nowego Targu grał w Słowenii w klubach: Celie i Bled. Jeszcze nie zawiesił łyżew na kołku, gra obecnie w łotweskiej drużynie Vilki Riga, wcześniej reprezentował barwy HK NIKs Brih Riga, Riga Alianse, HK Lido Nafta Riga, HK Riga 2000. W sezonach 1998/99 i 99/2000 był najlepszym strzelcem w lidze łotewskiej. Do tej pory, bez ligi polskiej, rozegrał 382 spotkania, w których zdobył 251 goli i przy 343 asystował. Na ławce kar przesiedział 186 minut.
Kumpel Malcewa i Myszkina
Jego kompan urodził się w Kriwoczepiecku, w mieście - podobnie jak Nowy Targ - o wielkich hokejowych tradycjach. Był absolwentem Instytutu Fizkultury i Pedagogiki. Hokejowego abecadła uczył się w szkole sportowej "Olimpia" w rodzinnym mieście. W tej szkole hokejowe nauki pobierali także późniejsze gwiazdy rosyjskiego hokeja - Aleksander Malcew i Władimir Myszkin. W 1980 r. otrzymał powołanie do reprezentacji juniorów i został mistrzem Europy. W następnym sezonie występował już w "wyższej" lidze w Chimiku Woskresiensk. Tam występował przez pięć sezonów i zdobył po raz pierwszy brązowy medal mistrzostw ZSRR. Później z powodu powinności wojskowych dwa sezony grał w SKA Leningrad i również z tą drużyna stanął na najniższym podium mistrzostw ZSRR. Następne dwa lata gra w drużynie asystenta "sbornej" Igora Dimitrijewa w Kryla Sowietów. W latach 1988 i 90 grając w "Skrzydłach" powiększył swoją medalową kolekcję o kolejne dwa "brązowe" krążki. W klubie tym grał z reprezentantami ZSRR - Kożewnikowem, Niemczinowem i Priachinem. W "wyższej" lidze ZSRR rozegrał 495 spotkań i zdobył w nich 82 bramki, a przy 73 "maczał palce". Sezon 1991/92 spędził w II-ligowej fińskiej drużynie Tuto, (14 m, 7 g, 4 a), a następny w Podhalu, które doprowadził do mistrzostwa Polski. Dobry technik, cofający się napastnik. Po opuszczeniu Nowego Targu zakotwiczył w Danii, w zespole Frederikshavn IK. Grał trzy sezony. Wystąpił w 112 spotkaniach, zdobył 76 goli, a przy 96 asystował. Łącznie na ławce kar w ciągu swojej kariery przesiedział 238 minut. W trakcie gry w Danii przyjął obywatelstwo tego kraju.
Autor: Stefan Leśniowski - www.wojas-podhale.z-ne.pl
POPRZEDNIE ARTYKUŁY:
Bracia Gilowie: http://www.hokej24.pl/news.php?id=5152
Bracia Szalowie: http://www.hokej24.pl/news.php?id=5189
Obcokrajowcy w Podhalu: http://www.hokej24.pl/news.php?id=5230
Bracia Tokarze: http://www.hokej24.pl/news.php?id=5248
Bracia Ruchałowie: http://www.hokej24.pl/news.php?id=5326
Obcokrajowcy w Podhalu (II): http://www.hokej24.pl/news.php?id=5330
Bracia Podlipni: http://www.hokej24.pl/news.php?id=5329
Obcokrajowcy w Podhalu (III): http://www.hokej24.pl/news.php?id=5339
Pyszowie: http://www.hokej24.pl/news.php?id=5353
Czytaj także: