Klub New Jersey Devils podpisał kontrakt z byłym graczem Buffalo Sabres, Adamem Mairem, ale wciąż nie może rozwiązać swoich kadrowych problemów przez które spotkała go fala krytyki. Tymczasem władze ligi ukarały zawieszeniami Niklasa Hjalmarssona i Jamesa Wisniewskiego za ich zachowanie w poniedziałkowych meczach.
Mair, który podczas okresu przygotowawczego był przez Devils testowany będzie grał w drużynie z Newark przez najbliższy rok. Co ciekawe w nowym klubie zadebiutuje w dzisiejszym spotkaniu z Buffalo Sabres, zespołem którego barwy reprezentował przez ostatnich 7 sezonów. - Jestem podekscytowany tym, że będę częścią klubu New Jersey Devils - powiedział zawodnik po podpisaniu umowy. - Chcę pomagać drużynie i mieć udział w jej sukcesach.
31-letni Kanadyjczyk w ostatnim sezonie rozegrał w Buffalo Sabres 69 spotkań, strzelił 6 goli i 8 razy asystował. W sumie w NHL wystąpił 553 razy i zdobył 110 punktów oraz otrzymał 784 minuty kar, w tym za 46 bójek. W 1999 roku zdobył z reprezentacją Kanady srebrny medal Mistrzostw Świata do lat 20.
- Przy stanie kadry, jaki mamy obecnie tak wszechstronny zawodnik bardzo nam się przyda - komentuje trener Devils, John MacLean. - Może grać jako środkowy lub na obu skrzydłach, dobrze gra w osłabieniu. Tego teraz potrzebujemy. Mair jednak tylko częściowo rozwiąże kadrowe problemy New Jersey Devils. "Diabły" z powodu kontuzji w poniedziałkowym spotkaniu z Pittsburgh Penguins wystawiły tylko 15 graczy z pola. Dziś będzie ich tylko 16, bowiem nadal kontuzjowani są Brian Rolston i Anton Wołczenkow, a Pierre-Luc Létourneau-Leblond, który i tak był w poniedziałek zawieszony został odesłany do Albany Devils w AHL.
MacLean jednak na razie wstrzymuje się z kolejnymi ruchami personalnymi. - Na razie poczekam, żeby się przekonać jaki będzie status kontuzjowanych zawodników. Uważam jednak, że jak na ten skład nie graliśmy w poniedziałek źle - mówi szkoleniowiec Devils. Tymczasem wystawienie do gry 15 graczy z pola wzbudziło w NHL kontrowersje. Wszystko dlatego, że zgodnie z art. 16.4. Układu Zbiorowego (CBA) poza awaryjnymi przypadkami żaden klub nie może wystawić do meczu mniej niż 18 graczy z pola.
Devils po letnim zamieszaniu z kontraktem Ilii Kowalczuka po raz kolejny znaleźli się pod ostrzałem przy użyciu CBA. Klub nie wezwał żadnego gracza z AHL, ponieważ nie ma pod "salary cap" miejsca, by zastąpić Rolstona i Wołczenkowa. - To jakiś żart. W życiu nie widziałem czegoś takiego w mojej karierze. Moim zdaniem Lou Lamoriello (Generalny Menedżer Devils - przyp. red.) kpi z ligi. To żenujące - ostro skomentował sprawę były gracz Philadelphia Flyers, Derian Hatcher.
Dyrektor Wykonawczy Związku Zawodników NHL (NHLPA), Paul Kelly przyznał, że jego organizacja dostrzega problem. - Ta sytuacja pokazuje wyzwania, które stoją przed ligowym systemem wynagrodzeń - mówi Kelly. Nie wydaje się jednak, by klubowi z Newark groziła kara. - W przeszłości za przypadki awaryjne były uznawane te dotyczące graczy kontuzjowanych i zawieszonych, czy problemów z "salary cap" - powiedział dla TSN Zastępca Komisarza NHL, Bill Daly.
Czytaj także: