Hokej.net Logo

Mariusz Czerkawski znowu w Tychach!

- Nie pamiętam, kiedy byłem na meczu polskiej ligi. To było tak dawno, że nawet nie chcę strzelać. Chętnie pomógłbym drużynie, w której uczyłem się grać w hokeja, ale to, niestety, niemożliwe - mówi najlepszy polski hokeista

Wychowanek GKS-u przebywa w Polsce na kilkudniowym urlopie. NHL, najlepsza liga świata, w której gra hokeista, zawiesiła rozgrywki na czas igrzysk w Turynie. Czerkawski nie przyjechał do Polski z pustymi rękoma. Przywiózł zza Oceanu koszulkę swojej drużyny Toronto Maple Leafs, którą kibice i sympatycy hokeja licytowali podczas internetowej aukcji. Osiągnęła ona wartość 1655 zł, a cały dochód z jej sprzedaży zostanie przekazany rodzinom ofiar i poszkodowanym w katowickiej katastrofie budowlanej.

- Moja pomoc to tylko kropla w morzu potrzeb. Gdy mama relacjonował mi, co tam się wydarzyło, nie dowierzałem jej słowom. Bolało mnie to tym bardziej, że wydarzyło się na Śląsku, w miejscu, gdzie dorastałem, gdzie mam wielu przyjaciół i znajomych. Pod tym przeklętym dachem zginął Stanisław Kois, który był prezesem GKS-u, gdy jeszcze grałem w Tychach. To straszne - mówi 34-letni zawodnik.

Czerkawski już za tydzień musi się zameldować na treningu "Klonowych Liści". Wcześniej będzie można go zobaczyć m.in. w TVP, gdzie będzie komentował mecze hokeistów na olimpijskich taflach.

Wojciech Todur: Dawno nie oglądał Pan na żywo meczu w polskiej ekstralidze. Nie będzie Pana korciło, żeby wyjechać na lód?

Mariusz Czerkawski: Chętnie pomógłbym drużynie, w której uczyłem się grać w hokeja, ale to, niestety, niemożliwe. Nie pamiętam, kiedy byłem na meczu polskiej ligi... To było tak dawno, że nawet nie chcę strzelać. Fajnie, że do Tychów przyjedzie lider. Mam nadzieję, że będzie na co popatrzeć.

Trenerem Cracovii jest Czech Rudolf Rohaczek, który jest też szkoleniowcem reprezentacji. Porozmawia Pan z nim o powrocie do kadry?

- Na pewno. Biało-czerwoną koszulkę zawsze wkładam z olbrzymią radością. Jeżeli mój zespół nie zakwalifikuje się do rozgrywek play-off, a tego rzecz jasna sobie nie życzę, to chętnie pomogę drużynie podczas kwietniowych mistrzostw świata.

Obecny sezon nie jest dla Pana zbyt udany. Tak Pan, jak i zespół z Toronto gracie poniżej oczekiwań.

- Oczywiście, że czuję niedosyt. Gram mało i mimo wielkich starań nie mogę przekonać do siebie trenera Pata Quinna. Do końca sezonu zasadniczego zostało 25 spotkań, obecnie jesteśmy na dziewiątym miejscu. Musimy się poprawić, bo play-off przejdzie nam koło nosa, a to będzie olbrzymia porażka.

Krzysztof Oliwa, Pański dobry kolega, zapowiada, że będzie "naprawiał" polski hokej. Ma Pan podobne ambicję?

- Myślę, że razem z Krzyśkiem możemy zrobić dla naszej dyscypliny wiele dobrego. Jemu jest łatwiej, bo już właściwie zakończył karierę, ma więcej czasu. Ja wciąż gram. Nie wiem, co będzie w przyszłym sezonie, ale z hokeja na pewno nie zrezygnuję.

Kto Pana zdaniem powalczy o medale podczas turnieju olimpijskiego?

- Faworytów jest wielu. Na pewno groźni będą Kanadyjczycy, ale ja będę kibicował Szwedom i Czechom. Coś mi jednak mówi, że złoto zgarną Rosjanie, którzy są głodni sukcesu, cztery lata temu nawet nie weszli do finału. W szatni Maple Leafs spotykają się reprezentanci kilku krajów. Mamy w składzie kadrowiczów ze Szwecji, z Finlandii, Czech, jest nawet Kazach.

Co ciekawe, o igrzyskach dyskutowali jednak rzadko, w NHL zawsze najważniejszy jest najbliższy mecz.



GKS Tychy rozpocznie dzisiejszy mecz z Cracovią o godz. 18. Tyszanie wyjadą na lód w najsilniejszym składzie. O punkty walczy też Zagłębie, które zagra w Sosnowcu z Unią Oświęcim (18). W drużynie Zagłębia zabraknie kontuzjowanego Marcina Kotuły, po chorobie jest bramkarz Piotr Szałaśny

Rozmawiał Wojciech Todur - Gazeta Wyborcza



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe