Hokeiści KH Energa Toruń sprawili swojemu trenerowi wymarzony prezent urodzinowy, pokonując na wyjeździe lidera tabeli GKS Tychy 3:2 po dogrywce. Bohaterem spotkania został Anton Svensson, który przez całe spotkanie bronił jak w transie, a decydującego gola zdobył Jesper Henriksson. Gospodarze, którzy wrócili na własne lodowisko jako zdobywcy Pucharu Polski, musieli uznać wyższość świetnie dysponowanych torunian.
GKS Tychy powrócił na własne lodowisko w wyjątkowych okolicznościach - jako świeżo upieczony zdobywca Pucharu Polski. Przed pierwszym gwizdkiem kibice mogli podziwiać rundę honorową z cennym trofeum. Jednocześnie gospodarze mieli świadomość, że w lidze czeka ich trudne zadanie przełamania serii trzech porażek. Po drugiej stronie lodowiska stanęła rozpędzona Energa Toruń, która przybyła do Tychów z imponującą serią sześciu zwycięstw z rzędu.
Między słupkami bramek stanęli Tomas Fucik po stronie GKS-u oraz Anton Svensson reprezentujący barwy gości. Od pierwszych minut spotkanie toczyło się w szybkim tempie, z akcjami z obu stron. Już w początkowych fragmentach groźnie uderzał Viinikainen, ale Svensson był na posterunku. Kolejne minuty przyniosły wymianę ciosów po stronie gospodarzy niecelnie strzelał Ubowski, ze strony gości Arrak.
Ważny moment nastąpił w 4. minucie spotkania. Alan Łyszczarczyk, przy asystach Filipa Komorskiego i Rasmusa Heljanko, wyprowadził GKS na prowadzenie. To był przede wszystkim ładny rajd Heljanko lewą stronę i podanie w tempo na prawo, gdzie rozpędzony Łyszczarczyk także w dobrym stylu uderzył z backhandu. Zdobycie bramki wywołało entuzjazm na trybunach, a kibice skorzystali tym bardziej, że na ten dzień zaplanowano akcję Teddy Bear Toss - na taflę poleciały setki pluszowych maskotek.
Gol dodał skrzydeł gospodarzom, którzy w kolejnych minutach stworzyli kilka groźnych sytuacji. Na wysokości zadania stał jednak Svensson, który pewnie radził sobie ze strzałami tyszan. Torunianie również mieli swoje okazje. Końcówka tercji przyniosła jeszcze kilka emocjonujących momentów, w tym świetną interwencję Svenssona po uderzeniu Heljanko. Po pierwszych dwudziestu minutach GKS Tychy prowadził 1:0, pokazując, że mimo ligowej zadyszki przed przerwą świąteczną, jest gotowy do walki o kolejne punkty.
Druga tercja przyniosła prawdziwy popis bramkarskiej wirtuozerii Antona Svenssona. Już w pierwszej minucie tej odsłony golkiper Energi wybronił próbę Jeziorskiego, który otrzymał świetne podanie od Lehtonena. Gospodarze, mimo jednobramkowego prowadzenia, nie zamierzali się bronić i metodycznie konstruowali kolejne akcje. Filip Komorski próbował zaskoczyć Svenssona strzałem pod poprzeczkę, ale szwedzki bramkarz po raz kolejny był na posterunku.
Środkowa część drugiej tercji to prawdziwy festiwal niewykorzystanych sytuacji GKS-u. Kolejno swoich szans nie wykorzystali Aapo Ahola, Bartłomiej Jeziorski (z zaledwie dwóch metrów!), a następnie Christian Kakkonen, którego potężne uderzenie z niebieskiej linii również znalazło pogromcę w Svenssonie. Kibice toruńskiej drużyny, którzy licznie stawili się w Tychach, mogli być dumni ze swojego bramkarza, który w pojedynkę trzymał zespół w grze.
Apogeum świetnej dyspozycji Svenssona nastąpiło w 35. minucie, kiedy to najpierw zatrzymał sam na sam z Dominikiem Pasiem, by chwilę później w najbardziej widowiskowy tego wieczoru sposób - kaskiem - obronić uderzenie Lehtonena. Końcówka tercji przyniosła jeszcze dwie kary: najpierw na ławkę powędrował Jesper Henriksson za atak kijem trzymanym oburącz, a w 39. minucie karę za przeszkadzanie otrzymał Tomas Fucik (w jego zastępstwie karę odbywał Alan Łyszczarczyk).
Mimo wyraźnej przewagi w sytuacjach bramkowych, tyszanie nie zdołali podwyższyć prowadzenia. Po czterdziestu minutach gry, głównie dzięki fenomenalnej postawie Antona Svenssona, na tablicy wyników wciąż widniał rezultat 1:0 dla gospodarzy.
Wykorzystując grę w przewadze po karze dla Fucika z końcówki drugiej tercji, Rusłan Baszyrow w 41. minucie doprowadził do wyrównania. Radość gości trwała jednak zaledwie trzynaście sekund! Dominik Paś, który wcześniej kilkukrotnie nie potrafił znaleźć sposobu na Svenssona, tym razem precyzyjnym strzałem między parkanami przywrócił prowadzenie gospodarzom.
Emocje nie opadały ani na moment. Tuż po zmianie wyniku na lodowisku doszło do spięcia, w wyniku którego na ławkę kar powędrowali Jakub Gimiński i Jan Krzyżek. Po powrocie do gry w pełnych składach, obie drużyny stworzyły szereg sytuacji bramkowych. Robert Arrak dwukrotnie próbował zaskoczyć Fucika, z kolei po drugiej stronie lodowiska swoją kolejną świetną interwencją popisał się Svensson, zatrzymując strzał Bartłomieja Jeziorskiego.
Końcówka spotkania przyniosła prawdziwy dreszczowiec. Na niespełna cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, Andrij Denyskin doprowadził do wyrównania, umieszczając krążek pod poprzeczką bramki Fucika. Przy tej akcji świetny manewr za bramką pokazał Baszyrow. GKS próbował jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę - szczególnie aktywni byli Łyszczarczyk i Paś, ale Svensson po raz kolejny udowodnił swoją klasę.
W ostatniej minucie wielkie zamieszanie pod bramką gości po strzale Komorskiego nie przyniosło rozstrzygnięcia i o wyniku zadecydować miała dogrywka. Dogrywka rozpoczęła się od ataków gospodarzy, którzy za wszelką cenę chcieli przełamać świetnie dysponowanego tego wieczoru Svenssona. W 62. minucie Dominik Paś i Alan Łyszczarczyk wyprowadzili akcję dwóch na jednego, ale szwedzki golkiper po raz kolejny wyszedł z opresji obronną ręką.
Minutę później nadeszło rozstrzygnięcie - Jesper Henriksson potężnym uderzeniem pod poprzeczkę pokonał Fucika, zapewniając swojej drużynie zwycięstwo. Energa przedłużyła tym samym swoją fantastyczną serię, odnosząc siódme zwycięstwo z rzędu, a trener Juha Nurminen nie mógł wymarzyć sobie lepszego prezentu na swoje 57. urodziny.
GKS Tychy - KH Energa Toruń 2:3 (1:0, 0:0, 1:2, d. 0:1)
1:0 Alan Łyszczarczyk - Filip Komorski, Rasmus Heljanko (03:30)
1:1 Rusłan Baszyrow - Dienis Fjodorovs, Mikko-Matti Paakkola (40:47, 5/4)
2:1 Dominik Paś - Mateusz Gościński (41:00)
2:2 Andrij Denyskin - Rusłan Baszyrow, Jakub Gimiński (56:23)
2:3 Jesper Henriksson - Mikołaj Syty, Andrij Denyskin (62:55, 3/3)
Sędziowali: Robert Długi, Andrzej Nenko (główni), Łukasz Sośnierz, Eryk Sztwiertnia (liniowi)
Minuty karne: 4-4
Strzały: 35:29
Widzów: 2514
GKS Tychy: T. Fučík (2) - O. Kaskinen, O. Bizacki, M. Lehtonen, J. Monto, B. Jeziorski - O. Viinikainen, V. Kakkonen, A. Łyszczarczyk, F. Komorski, R. Heljanko - B. Ciura, B. Pociecha, M. Viitanen, D. Paś, M. Gościński - M. Bryk, A. Ahola, D. Larionovs, M. Ubowski, J. Krzyżek (2).
Trener: Pekka Tirkkonen
KH Toruń: A. Svensson - J. Henriksson (2), K. Lawlor, A. Denyskin, M. Syty, R. Baszyrow - P. Svars, M. Zieliński, D. Fjodorovs, O. Worona - A. Johansson, A. Jaworski, J. Kwiatkouski, R. Arrak, M. Paakkola - J. Gimiński (2), M. Kalinowski, S. Maćkowski, P. Kogut.
Trener: Juha Nurminen
Czytaj także: