Oświęcimianie pojechali do Gdańska w przeddzień meczu. Do rywalizacji ze Stoczniowcem przystąpili więc wypoczęci, nie prosto z autokaru. Liczyli na wygraną i trzy punkty. Wywalczyli jeden za remis 3:3. - Pierwszego gola strzeliliśmy za szybko - mówi o trafieniu Marcina Jarosa z 29 sekundy drugi trener Dworów Unii Tomasz Rutkowski.- To trafienie nas uśpiło. Potem były indywidualne błędy i musieliśmy gonić rywala. Osiągnęliśmy znaczną przewagę. Dogoniliśmy co prawda Stoczniowiec dopiero na 95 sekund przed końcem trzeciej tercji, ale mogliśmy nawet w tych ostatnich sekundach przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.
Oświęcimianie ostatnie sekundy trzeciej tercji grali w przewadze.
- Wprowadziliśmy do gry czterech napastników i jednego obrońcę i staraliśmy się zdobyć czwartą bramkę - dodaje Tomasz Rutkowski. - Nie udało się nam, ale pozostał jeszcze początek dogrywki także granej przez nasz w przewadze. Okazji było kilka i mogliśmy przynajmniej wywalczyć dwa punkty za zwycięstwo w dogrywce, ale gol nie padł iwracaliśmy do domów ze świadomością, że straciliśmy dwa punkty. Przeciwnik, słabnącyz każdą minuta gry, bronił się jednak mądrze - za co trzeba go pochwalić - ale to my byliśmy bliżej wygranej.
Po przyjeździe do Oświęcimia o godzinie 6.00 rano we wtorek (mecz był w poniedziałek) resztę dnia zawodnicy Dworów SA Unii mieli wolną. W środę zajęcia zaplanowano na godzinę 15.30.
Czytaj także: