Nierozegrane w niedzielę spotkanie pomiędzy KH Sanok a Unią Oświęcim ma się odbyć we wtorek 31 stycznia. - Lepsze to, niż wycieczka do Oświęcimia, co proponowali działacze Unii - mówi Józef Korneckim, wiceprezes KH.
W Sanoku są zbulwersowani zachowaniem oświęcimian i działaczy PZHL-u
Oświęcimianie proponowali wyjazd do nich już dziś, nawet kolację po meczu - mówi sanocki działacz. - Nie mogliśmy się jednak na to zgodzić, nich przyjadą do nas raz jeszcze. W niedzielę nieźle nas "zrobili", wpuściliśmy kibiców, którym potem musieliśmy oddać za bilety. Sędziowie wystawili nam rachunki, kto za to zapłaci.
Działacze z Sanoka są też oburzeni pismem, jakie dotarło wczoraj do siedziby klubu z Wydziału gier i Dyscypliny Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Czytamy w nim m.in. "W przypadku powtórzenia się podobnej sytuacji w Sanoku, gdzie brak jest całkowitej zabudowy lodowiska, gospodarz ma zagwarantować rozegranie meczu na innym, najbliższym lodowisku w tym samym dniu nie później niż o godzinie 21 [...]. Jeżeli nie będzie takiej możliwości [...] dodatkowe koszty przejazdu, utrzymania i zakwaterowania drużyny gości oraz sędziów pokrywa w całości gospodarz meczu."
- Straszą nas jak małe dzieci - mówi zdenerwowany Kornecki. - Podobne lodowisko do naszego ma Cracovia, a jej nie grożą. Pan przewodniczący Ryszard Molewski, którego słowami "podpierali" się w niedzielę działacze Unii, w ten sposób chciał chyba siebie usprawiedliwić. Przecież nie ma nigdzie przepisu, który mówiłby od jakiej temperatury nie wolno rozgrywać hokejowego meczu. Kilkanaście lat temu graliśmy przy jeszcze większych mrozach.
Sędziowie meczu KH Sanok - Unia odwołali spotkanie na wniosek oświęcimian, którzy nie chcieli grać w temperaturze minus 21 stopni Celcjusza.
Waldemar Mazgaj - Nowiny
Czytaj także: