Na takie informacje polskie kluby hokejowe, ale także kibice mogą patrzeć z zazdrością. Czołowa hokejowa liga w Europie właśnie zawarła najwyższą w historii umowę sprzedaży praw telewizyjnych.
Sprawa transmisji telewizyjnych pozostaje wielką bolączką polskiej ligi hokejowej od lat. Hokeja w naszym kraju jest na antenach telewizyjnych tyle, co kot napłakał, kibice co roku zastanawiają się czy tym razem będą mogli na szklanym ekranie zobaczyć choć o jeden mecz więcej niż wyłącznie finał play-off, a kluby marzą o tym, by kiedyś mogły na sprzedaży praw transmisyjnych zarabiać.
Nieco inna jest rzeczywistość czołowych hokejowych lig w Europie. Najnowszy przykład przychodzi ze Szwajcarii, gdzie właśnie zawarto umowę telewizyjną, która sprawia, że kibice już wiedzą, gdzie będą oglądać mecze ligowe przez najbliższe... 10 lat.
Tamtejsza męska zawodowa National League sprzedała prawa do pokazywania swoich rozgrywek grupie Sunrise, właścicielowi kanałów sportowych MySports, na okres do 2035 roku. Choć oficjalna kwota transakcji nie padła, to nieoficjalnie wiadomo, że umowa opiewa na niespełna 240 milionów franków szwajcarskich (ok. 1,09 mld złotych).
Zwycięzca przetargu zapłaci tyle za prawo do pokazywania ligi w latach 2027-35, bo cały czas obowiązuje jeszcze poprzednia podpisana między obiema stronami umowa, która wygaśnie po sezonie 2026-27.
MySports będzie pokazywał rozgrywki szwajcarskiej ekstraklasy łącznie przez co najmniej 18 lat z rzędu, bo zaczął to robić w 2017 roku.
Nowa umowa telewizyjna jest pod względem łącznej kwoty najwyższą, jaką kiedykolwiek podpisano w Szwajcarii na sprzedaż praw do transmisji hokejowych rozgrywek ligowych.
Wszystko to dzieje się w najlepszym w historii okresie tamtejszego hokeja. Reprezentacja Szwajcarii zdobyła srebrne medale na dwóch ostatnich Mistrzostwach Świata i 4 "srebra" w ostatnich 12 latach. Do tego tamtejsza liga z roku na rok bije swoje frekwencyjne rekordy i w poprzednim sezonie zanotowała najwyższą w historii średnią 7 365 widzów na mecz, co daje jej drugie miejsce w Europie. Drużyny ze Szwajcarii wygrały także dwie ostatnie edycje Hokejowej Ligi Mistrzów.
W tej beczce miodu dla klubów z tego kraju jest jednak łyżka dziegciu, bo mimo rekordowej łącznej wysokości umowy nowej umowy telewizyjnej, kluby będą od 2027 roku dostawały za sezon nieco mniej pieniędzy niż obecnie. Obecna roczna wartość kontraktu telewizyjnego to ok. 35,4 mln franków, a na mocy nowej umowy będzie to ok. 30 milionów.
Liga zgodziła się jednak na mniej więcej 15-procentową obniżkę, dostając w zamian długi kontrakt, na którym jej zależało. Ma to zapewnić rozgrywkom i samym klubom długoterminową stabilizację finansową, co ma znaczenie na wymagającym obecnie rynku telewizyjnym.
Według szwajcarskiego dziennika "Neue Zürcher Zeitung" rynek sportowych praw telewizyjnych w tym kraju jest już na tyle nasycony, że zdaniem specjalistów czas ciągłych wzrostów cen już minął i wkrótce zaczną one spadać. Dlatego też National League zależało, by nowy przetarg przeprowadzić już teraz, a nie za rok czy dwa lata, gdy mogłaby dostać jeszcze mniej pieniędzy.
Licząc z dwoma najbliższymi sezonami, gdy jeszcze będą obowiązywały stare zasady, szwajcarskie kluby przez 10 najbliższych lat otrzymają od telewizji 300 milionów franków (ponad 1,36 mld złotych).
Przetarg na prawa telewizyjne w Szwajcarii dotyczy nie tylko głównego pakietu, czyli wszystkich meczów ligowych i ich skrótów, które MySports może pokazać w kanałach kodowanych, ale także ponad 50 spotkań w sezonie, które muszą być transmitowane w otwartej telewizji. Nabyła je ta sama grupa, ale na mocy umowy partnerskiej udostępnia je koncernowi CH Media Group, który ma w swojej ofercie kanały bezpłatne.
Do tego sprzedaż praw uwzględnia szwajcarską specyfikę językową. Mecze przeznaczone do otwartych transmisji muszą być bowiem pokazywane w lokalnych kanałach niemiecko-, francusko- i włoskojęzycznych w poszczególnych częściach kraju, w których te języki są dominujące.
Czytaj także: