To był wieczór Aleksandra Barkova w Sunrise na Florydzie. Fin poprowadził miejscowe "Pantery" do wygranej hat trickiem, a jego zwycięski gol może kandydować do miana najpiękniejszego w tym sezonie.
Barkov nie tylko popisał się hat trickiem, ale jeszcze dorzucił asystę i poprowadził swój zespół do zwycięstwa 6:3 nad Montréal Canadiens. Strzelanie zaczął już w 4. minucie podczas gry w przewadze, gdy otworzył wynik meczu. Jego zespół jeszcze w pierwszej tercji dorzucił kolejne gole Denisa Malgina i Franka Vatrano. Już w 14. minucie prowadził 3:1, bo bramkę dla rywali zdobył Max Domi. "Pantery" w 14 minut strzeliły gościom z Montrealu tyle goli, ile dzień wcześniej w całym meczu najlepszy atak ligi Tampa Bay Lightning. Tyle że w sobotę w bramce Canadiens stał Carey Price, a wczoraj mecz między słupkami rozpoczął Antti Niemi. Dla Fina jednak wieczór po trzecim golu się skończył. Wpuścił 3 z 9 strzałów rywali i ustąpił miejsca Price'owi.
Przynajmniej na chwilę zmiana w bramce pomogła, bo po niej goście doprowadzili do remisu. Jeszcze w pierwszej tercji po indywidualnej akcji gola kontaktowego zdobył Brendan Gallagher, a w 26. minucie Domi trafił po raz drugi i było 3:3. Wtedy jednak znów do pracy zabrał się Barkov i zrobił to w fantastyczny sposób. W 37. minucie ruszył sam w stronę Price'a, przełożył kij między nogami i pokonał kanadyjskiego bramkarza, zdobywając jednego z najpiękniejszych goli tego sezonu w NHL. Jak się okazało, było to trafienie zwycięskie, bo goście już do siatki nie trafili. Za to Barkov w trzeciej tercji dorzucił swojego trzeciego gola i sprawił, że na lód poleciały czapki kibiców. Fin próbował podawać do Jonathana Huberdeau, ale to podanie zostało przecięte, więc sam dobił krążek i podwyższył na 5:3. A w końcówce strzałem do pustej już bramki wynik ustalił Riley Sheahan. To jego pierwszy gol w barwach zespołu z Sunrise po transferze z Pittsburgh Penguins 1 lutego.
Barkov wyrównał swój rekord kariery zdobywając 4 punkty w jednym spotkaniu. Był to także jego drugi hat trick w NHL. Po meczu żartował, że zagrania takiego jak przy golu na 4:3 próbował "jakieś 17 razy" i nigdy dotąd mu się nie udało. - Oglądałem takie gole na YouTube i marzyłem, żeby kiedyś też takiego strzelić. Wreszcie mi się udało, ale oczywiście najważniejsze jest to, że mamy 2 punkty - powiedział. Trener Panthers Bob Boughner skomentował, że nie widział w NHL w tym sezonie ładniejszego gola.
Drugie z rzędu zwycięstwo Panthers niewiele im jednak daje w kontekście walki o play-offy. 58 punktów oznacza wciąż szóstą pozycję w dywizji atlantyckiej i także szóstą w rywalizacji o dwie "dzikie karty" w konferencji wschodniej. Od miejsca premiowanego awansem drużynę Boughnera dzieli aż 11 "oczek".
A tę ostatnią pozycję dającą awans wciąż zajmują na Wschodzie Montréal Canadiens. Tyle że drużyna Claude'a Juliena przegrała już czwarty mecz z rzędu i spadła na drugie miejsce w klasyfikacji "dzikiej karty" z zaledwie jednym punktem przewagi nad trzecimi Carolina Hurricanes. W dywizji atlantyckiej jest czwarta. - To jasne, że przechodzimy teraz przez trudny okres - mówi szkoleniowiec "Habs". - Każdy zespół w sezonie przez coś takiego przechodzi i najważniejsze jest pytanie, jak to zatrzymać. Kolejny mecz gramy we wtorek i zobaczymy czy jesteśmy w stanie to zrobić i wrócić na właściwe tory.
Florida Panthers - Montréal Canadiens 6:3 (3:2, 1:1, 2:0)
1:0 Barkov - Yandle - Hoffman 03:59 (w przewadze)
2:0 Malgin - Brassard - Borgström 11:28
2:1 Domi - Tatar 13:04
3:1 Vatrano - Barkov - Huberdeau 13:57
3:2 Gallagher 16:46
3:3 Domi - Reilly - Tatar 25:18
4:3 Barkov - Yandle 37:49
5:3 Barkov 49:13
6:3 Sheahan - Dadonow - Hoffman 57:35 (pusta bramka)
Strzały: 36-31.
Minuty kar: 6-6.
Widzów: 16 212.
Wymiana ciosów w Pittsburghu zakończyła się zwycięstwem tamtejszych "Pingwinów". Kris Letang i Jewgienij Małkin strzelili po dwa gole, Marcus Pettersson zdobył bramkę i zaliczył asystę, trafił także Brian Dumoulin, a Sidney Crosby trzykrotnie asystował. Penguins pokonali 6:5 New York Rangers. Ozdobą meczu był cudowny zwycięski gol Małkina. Rosjanin oddał piękny strzał z backhandu po obrocie i nie dał szans bramkarzowi Rangers Aleksandrowi Georgijewowi. Małkin w drugim kolejnym meczu strzelił 2 gole, po tym jak w poprzednich 7 spotkaniach ani razu nie trafił do siatki. Po raz trzeci w tym sezonie jego bramka dała zwycięstwo "Pingwinom". 69 punktów dało im powrót na miejsce premiowane "dziką kartą" do play-offów w konferencji wschodniej. W dywizji metropolitalnej zajmują czwartą pozycję, przegrywając z trzecimi Columbus Blue Jackets ze względu na większą liczbę gier. Rangers w tej samej dywizji są przedostatni z 58 punktami. Drużyna z Nowego Jorku wykonała wczoraj aż 57 ataków ciałem, co jest wyrównaniem jej najlepszego w tym elemencie wyniku w XXI wieku. Wcześniej tyle samo wejść ciałem miała 28 marca 2008 roku w starciu z New Jersey Devils.
10. z rzędu zwycięstwo odniósł zespół St. Louis Blues, który pokonał Minnesota Wild 4:0 i wyrównał klubowy rekord serii zwycięstw. Jordan Binnington obronił 30 strzałów i po raz drugi z rzędu, a czwarty w 16 występach w tym sezonie zachował "czyste konto". Blues nie stracili gola już w trzecim meczu z rzędu. Złożyły się na to dwa występy bez wpuszczenia gola Binningtona i jeden Jake'a Allena. Łącznie daje to 187 minut i 16 sekund bez straconej bramki. Władimir Tarasienko zdobył wczoraj bramkę i zaliczył dwie asysty, wydłużając do 12 najdłuższą w karierze passę meczów ze zdobytym punktem. Przy okazji przekroczył barierę 400 "oczek" w NHL. Ryan O'Reilly i Brayden Schenn zaliczyli po golu i asyście, a na listę strzelców wpisał się także Vince Dunn. Blues wygrali 10 meczów także w dniach 3-23 stycznia 2002 roku. W tym sezonie nikt w NHL nie miał dłuższej serii zwycięstw od nich. 67 punktów daje drużynie Craiga Berube'ego pewne trzecie miejsce w dywizji centralnej. Wild, z 60 "oczkami", są w niej na piątym miejscu. Zajmują także dającą awans do play-offów drugą pozycję w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji zachodniej.
New Jersey Devils pokonali Buffalo Sabres 4:1. Cory Schneider, który nie potrafił wygrać meczu w NHL przez ponad 13 miesięcy, odniósł drugie z rzędu zwycięstwo, broniąc 34 strzały. Bramkarz "Diabłów" wcześniej miał na koncie 21 kolejnych porażek. Wczoraj został wybrany pierwszą gwiazdą spotkania. Gola i dwie asysty dla Devils zaliczył Kyle Palmieri, a trafiali także: Miles Wood, Jesper Bratt i Joey Anderson. Bratt strzelił pierwszego zwycięskiego gola w tym sezonie, a pierwszą bramkę na wagę zwycięstwa w NHL zdobył w poprzednich rozgrywkach w swoim drugim meczu w tej lidze, także przeciwko Sabres. Drużyna z Newark, z 54 punktami, pozostaje przedostatnia w tabeli dywizji metropolitalnej. Sabres mają 63 punkty i są na piątym miejscu w dywizji atlantyckiej oraz na czwartym w rywalizacji o dwie "dzikie karty" do play-offów w konferencji wschodniej. Od miejsca premiowanego awansem dzieli ich już 5 "oczek".
Philadelphia Flyers dwa razy dzień po dniu wygrali z Detroit Red Wings. W sobotę u siebie pokonali "Czerwone Skrzydła" 6:5 po dogrywce, a wczoraj wygrali z tym samym rywalem w Detroit 3:1. Bohaterem wieczoru był ich bramkarz Carter Hart, który pierwszy raz w swojej krótkiej karierze w NHL grał dwa razy w ciągu dwóch dni i zatrzymał 37 strzałów. Oskar Lindblom, z kolei, pierwszy raz w najlepszej lidze świata strzelił dwa gole w jednym spotkaniu, a swoją bramkę dołożył także obrońca "Lotników" Iwan Proworow. Flyers znajdują się ostatnio w znakomitej formie. Wygrali trzecie kolejne spotkanie i 12 z ostatnich 14 meczów. Jutro czeka ich jednak najtrudniejszy aktualnie możliwy test w NHL, bo zmierzą się z dominującą w lidze drużyną Tampa Bay Lightning. Na razie 63 punkty dają im czwarte miejsce w klasyfikacji "dzikiej karty" w konferencji wschodniej ze stratą 6 "oczek" do miejsca premiowanego awansem do play-offów. Red Wings z 54 punktami spadli na przedostatnie miejsce w konferencji wschodniej.
Anaheim Ducks wygrali drugi z trzech meczów pod wodzą tymczasowego trenera Boba Murraya. "Kaczory" pokonały 5:2 Washington Capitals, głównie dzięki wygranej 3:0 trzeciej tercji. Adam Henrique strzelił dwa gole, w tym zwycięskiego w przewadze w pierwszej minucie trzeciej odsłony i zaliczył asystę, także dwukrotnie trafił do bramki Jakob Silfverberg, a Corey Perry, który większą część sezonu stracił z powodu kontuzji, wreszcie po raz pierwszy w tych rozgrywkach trafił do siatki i dorzucił asystę. Najpiękniejszy był pierwszy gol Silfverberga po rozegraniu krążka w trójkącie z Henrique'em i Hampusem Lindholmem. Zespół Ducks wykorzystał 2 z 4 gier w przewadze. Jego bramkarz Ryan Miller obronił 23 strzały i odniósł 375. zwycięstwo w sezonie zasadniczym. Żaden amerykański bramkarz nie wygrał w tej lidze tylu meczów. Miller na swoją kolejną wygraną czekał od 2 grudnia ubiegłego roku, gdy wygrał także z Capitals. Aleksandr Owieczkin, który go wczoraj pokonał, strzelił przynajmniej 40 goli w 10 sezonach NHL. Przed nim dokonało tego tylko trzech zawodników. Marcel Dionne i Mario Lemieux mają także po 10 takich sezonów, a Wayne Gretzky 12. "Stołeczni" mają 71 punktów i zajmują drugie miejsce w dywizji metropolitalnej. Ducks, z 55 "oczkami", są na szóstej pozycji w dywizji Pacyfiku, ale pomimo kryzysu w ostatnim czasie tylko 5 punktów dzieli ich od miejsca dającego awans do play-offów.
Piękny gol Jakoba Silfverberga po zespołowym rozegraniu akcji
WYNIKI MECZÓW NHL
TABELE
Czytaj także: