Nie tak miało być!
25-letni Bartek jest obrońcą, o rok młodszy Michał napastnikiem i obaj są reprezentantami Polski. Ba. Uważa się, że będą stanowić o jej przyszłości. Pełni optymizmu zaczęli przygotowania do nowego sezonu w Krakowie, ale nie tak sobie wyobrażali jego początek.
Ich twarze podczas meczu z GKS-em Tychy wyrażały tak wielkie rozczarowanie, że dobrze, iż nie widzieli ich działacze warszawskiej centrali. - Przeszliśmy cały etap przygotowań z Cracovią, graliśmy w sparingach, byliśmy na zgrupowaniu kadry i na turnieju w Danii - powiedział Bartłomiej Piotrowski. - Potem przyszła liga i zaczęliśmy oglądać mecze z trybun. Przeżywaliśmy już takie chwile, ale tylko wtedy, kiedy wyłączały nas z meczu kontuzje. Ale być gotowym do gry i nie móc pomóc kolegom, to prawdziwa katorga.
- Ja już przynajmniej gram - mówi Michał Piotrowski. - Ale przecież sam czuję, ile straciłem przez czas spędzony na tr ybunach. Sparingi czy treningi to nie to samo, co walka o ligowe punkty. Musi trochę potrwać, aż dojdę do formy. - Nie może być inaczej - dodaje Bartłomiej Piotrowski. - Przykładowo najpierw trenowałem i grałem w parze z Mariuszem Dulębą, potem z Marianem Csorichem, ale gdy przyszła liga, koledzy muszą ćwiczyć z partnerami z którymi występują. A ja ćwiczę z Piotrkiem Sarnikiem, który jest w identycznej sytuacji jak ja. Przecież to musi się odbić na naszej formie. - Tragedią jest, że na pozór proste sprawy transferowe tr wają u nas tak długo - kończy Michał Piotrowski. - W Warszawie ciągną się w nieskończoność. Kluby nie potrafią się dogadać, a cierpią na tym zawodnicy. My chcemy grać! Nie tylko w klubie, ale w reprezentacji. Niewiarygodne, jak łatwo można to uniemożliwić. Wczoraj obradował WGiD PZHL. Piotr Sarnik jeżeli podpisze do 2 X umowę z Tychami, będzie mógł grać w tym sezonie w ...Cracovii. W przypadku Bartłomieja Piotrowskiego, Wojas Podhale optuje za transferem definitywnym. W Krakowie zastanawiają się czy przyjąć taką opcję. Decyzja może zapaść przed piątkowym meczem.
Gazeta Krakowska
Komentarze