Był bramkarzem jednej z najostrzej grających drużyn w historii hokeja. Dwa razy zdobył z nią najważniejsze hokejowe trofeum i trafił do Galerii Sławy Hokeja. Nie żyje legendarny Bernie Parent.
Informację o śmierci byłego hokeisty podał klub Philadelphia Flyers, którego Parent był legendą. Według jego przyjaciela Joe Watsona, 80-letni były bramkarz zmarł w niedzielę we śnie.
Urodzony w Montrealu hokeista przeszedł do historii jako gwiazda drużyny Philadelphia Flyers z lat 70. Znany z bardzo ostrej gry zespół "Lotników" w latach 1974 i 1975 sięgnął wówczas po dwa Puchary Stanleya.
Z pewnością nie byłoby ich, gdyby nie znakomita gra Parenta, który w obu sezonach został wybrany najlepszym bramkarzem rozgrywek zasadniczych, a następnie MVP fazy play-off. W obu miał największą liczbę zwycięstw i "czystych kont" oraz najniższą średnią wpuszczonych goli na mecz. Oficjalna strona internetowa ligi napisała, że były to dwa z najlepszych sezonów, jakie kiedykolwiek rozegrał bramkarz w NHL.
47 zwycięstw, które odniósł w sezonie zasadniczym 1973-74 Parent, było przez ponad 30 lat rekordem NHL, dopóki nie pobił tego wyniku Martin Brodeur. Parent jednak wszystkie spotkania wygrał w regulaminowym czasie, bo wówczas nie rozgrywano dogrywek. Do dziś żaden bramkarz nie odniósł w jednym sezonie większej liczby zwycięstw po 60 minutach.
Kanadyjczyk bramkarzem został trochę z przypadku, bo gdy miał 9 lat jego starszy brat potrzebował zastępstwa do bramki drużyny młodzieżowej, którą trenował. Parent stanął między słupkami, mimo że nigdy wcześniej nie miał łyżew na nogach. Jak twierdził w swojej autobiografii, okazało się jednak, że zagrał zaskakująco dobrze.
W NHL swoją karierę zaczynał jako zawodnik Boston Bruins, później grał także w Toronto Maple Leafs, ale najbardziej kojarzony jest z Flyers, w których barwach rozegrał w dwóch okresach 10 sezonów.
Łącznie wystąpił w 608 meczach sezonów zasadniczych NHL, wygrał 271, 121 zremisował, zachował 54 "czyste konta", zanotował skuteczność obron 91,5 %, a średnio wpuszczał 2,55 gola na mecz. W fazie play-off z 71 meczów wygrał 38, 6 razy nie wpuścił gola, a jego statystyki wyniosły 91,6 % obronionych strzałów oraz 2,43 wpuszczonych goli na mecz.
W 1998 roku magazyn "The Hockey News" umieścił go na 63. miejscu listy najlepszych hokeistów w historii NHL. W 2017 roku wszedł w skład 100 najlepszych graczy w historii NHL wybranych przez ligę na stulecie jej istnienia. Jest członkiem Galerii Sławy Hokeja. Numer 1, z którym występował jest na zawsze zastrzeżony w Philadelphia Flyers.
Karierę zakończył w wieku 34 lat z powodu urazu oka doznanego na tafli, który uszkodził jego widzenie.
Ci, którzy go znali, wspominają go nie tylko jako wybitnego hokeistę, ale także niezwykle sympatycznego, obdarzonego wielkim poczuciem humoru człowieka.
- Strasząca biała maska Bernie'ego Parenta była ostatnim widokiem, jaki chciałeś widzieć, jeśli byłeś strzelcem przeciwnej drużyny, gdy ważyły się losy ważnego meczu. Uśmiechnięta, serdeczna twarz, którą ta maska chroniła, była pierwszym widokiem, który chciałeś zobaczyć, gdy wchodziłeś do pokoju - stwierdził w swoim oświadczeniu po śmierci legendarnego bramkarza komisarz NHL Gary Bettman. - Cała rodzina NHL opłakuje odejście tej ukochanej ikony i przesyła najgłębsze wyrazy współczucia jego żonie Gini, jego rodzinie i jego niezliczonym fanom oraz przyjaciołom.
Podobnie wspomina Parenta kapitan mistrzowskiej drużyny Flyers z lat 70. Bobby Clarke.
- Bernie był jednym z tych szczęściarzy, którzy nigdy nie mieli złego dnia. Zawsze, gdy go widziałeś, tak jak w moim przypadku na lodowisku albo poza lodowiskiem, śmiał się, chichotał, droczył z ludźmi... Po prostu niesamowicie szczęśliwy człowiek - powiedział Clarke. - I oczywiście Flyers nie zdobyliby dwóch Pucharów Stanleya, gdyby nie on. Bernie był osobą bez której nie moglibyśmy wygrać.
Czytaj także: