Okiem Kojota: Najtrudniejszy mecz, czyli nowotwory w hokejowych rodzinach
Nie chciałem pisać takich rzeczy w listopadzie, choć to miesiąc walki z nowotworami. To czas, który należy poświęcić tym, którzy toczą nierówną walkę z często niewidzialnym wrogiem. Tu chciałbym poświęcić jednak trochę miejsca historiom zawodników, kibiców i ich rodzin, które zapadły w pamięć całej hokejowej braci. Dlaczego w ogóle o tym piszę? O tym na końcu artykułu.
Twoja drużyna Cię potrzebuje
Craig Anderson to jeden z bramkarzy błogosławionych zdrowiem wystarczającym, by grać do 40. roku życia. Jego żona nie może jednak poszczycić się podobnym zdrowiem. Bez cienia wątpliwości jednak pozostaje to, że jej serce i odwaga były większe od niejednego budynku.
W październiku 2016 roku Anderson rozgrywa spotkanie, po którym ponad mija ponad 120 minut bez puszczenia bramki. Drugie spotkanie tej passy to mecz przeciwko Edmonton Oilers. To był mecz jakich wiele w sezonie zasadniczym, ale po końcowej syrenie gracze Senators cieszyli się ze swoim bramkarzem tak, jak gdyby on sam wygrał Puchar Stanleya. Nie wygrał, ale brał udział w walce dużo ważniejszej.
Kilka dni wcześniej u jego żony zdiagnozowano złośliwy nowotwór wymagający natychmiastowej reakcji. Jej życie znalazło się w niebezpieczeństwie. Naturalnie, Craig od razu informuje drużynę, że odsuwa się od drużyny z przyczyn osobistych i nie będzie startował przez nieokreślony czas. Ku zdziwieniu wszystkich, z nim włącznie, Nicholle nazakała mężowi wrócić i grać. Bramkarz wspominał, że przekonywała go, że przy jej łóżku nie pomoże, a „koledzy z drużyny Cię potrzebują”. Gdy próbował oponować, dzielna kobieta groziła, że zadzwoni do menadżera drużyny by ten zmusił go do powrotu na taflę.
Anderson spełnił prośbę towarzyszki życia i bronił jak z nut. W rzeczonym drugim spotkaniu wszyscy wiedzieli już, łącznie z kibicami Oilers, jaką bitwę toczą właśnie Państwo Anderson. Dlatego, po ostatniej syrenie tego spotkania zawodnicy Senators rzucili się na szyję swojemu bramkarzowi gratulując mu tak pięknej gry. Wiedzieli, że gra dla swojej żony, która kazała mu grać jak najlepiej dla niej.
Wspaniała publiczność rywali (mecz odbywał się w Edmonton) zgotowała mu owację na stojąco, a on sam ledwo ukrywał łzy pod maską. Gromkie brawa, tytuł pierwszej gwiazdy wieczoru mówiły wszystko. Cam Talbot, bramkarz drużyny rywali specjalnie wyszedł na moment utytułowania Andersona zawodnikiem spotkania by także móc bić mu brawo w dowód uznania.
Pani Anderson jest dziś zdrowa i silniejsza niż kiedykolwiek.
„Była tak pozytywna w trakcie tej walki”
Tage Thompson i jego partnerka to prawdziwa „power couple” – piękni ludzi, którzy osiągnęli sukces. Zawodnik jest niezwykle rzadkim okazem gracza, który przy tak horrendalnych wymiarach (200 cm wzrostu, 100 kg kilogramów wagi) jest w stanie grać jak jego 15 cm niżsi koledzy po fachu, którzy mają wszelkie papiery na większą szybkość i zwinność. Na drodze młodych ludzi stanął jednak przeciwnik dużo większy od gwiazdora Buffalo Sabres.
W 2022 roku u Rachel Thompson wykryto nowotwór gnieżdżący się w masie tkankowej w pobliżu kości. Po operacji nogi kobiety, lekarze uprzedzili, że w kończynie znajduje się coś niepokojącego, ale potrzeba więcej badań. Od tej pory rozpoczęło się uporczywe czekanie. Każdy chory i każdy opiekun osoby chorej z pewnością właśnie zanotował wyższe ciśnienie, bo każdy wie, jakim horrorem jest czekanie na takie wyniki. Niestety to nie było po myśli Państwa Thompson.
Nowotwór udało się bardzo szybko wyeliminować i nie miał on sposobności się przerzucić. Rachel była zdrowa, a rezonans w 2023 roku nie wykazał nawrotu. Oznacza to, że w tym przypadku następne badania nie będą konieczne (choć idę o zakład, że Rachel bada się regularnie do dziś).
Tage wspomina, jak dzielna była jego partnerka podczas krótkiej, ale przerażającej potyczki z niebezpiecznym rywalem. Napastnik podkreśla bardzo dużą rolę rodziny, która otoczyła młodych opieką i wsparciem. Takie wsparcie jest nie do przecenienia niezależnie od pieniędzy. Rak nie dba o stan portfela i nie dba o sławę. To taki „prawdziwy komunista” i jesteśmy wobec niego naprawdę równi sobie.
Niedługo po tych wydarzeniach, przed pierwszym gwizdkiem meczu Sabres i Bruins, kapitan Bostonu Patrice Bergeron mówił coś do Thompsona. Ujawniono, że szanowany powszechnie napastnik „Niedźwiadków” pytał o zdrowie małżonki hokeisty Sabres wyrażając nadzieję, że nowotwór nie wraca i dziewczyna cieszy się zdrowiem.
W 2023 nowotwór skóry stwierdzono u Angeli Price, małżonki żywej legendy Montreal Canadiens, Carey Price’a. Kobieta jest dziś ambasadorką i szerzy świadomość na temat tej straszliwej choroby.
Szybka operacja zakończyła się sukcesem. Okazało się, że rak już „planował” się przerzucać, ale odpowiednia wczesna reakcja kobiety prawdopodobnie ocaliła jej życie.
Nie zawsze…
Oczywiście, życie nie jest kolorowe i nie zawsze takie potyczki kończą się zwycięstwem. Hokejowa brać straciła chociażby Bena Steltera, dzielnego chłopca i kibica Oilers, który przegrał z niezwykle rzadką odmianą nowotworu czy Leighton Accardo, hokeistką i kibicką Arizona Coyotes, która nie dała rady przemóc równie rzadkiej formy tej choroby. Gdy jednak spojrzeć na uśmiech, jakim te dzieciaki częstowały świat, nie sposób pomyśleć, że ich ciała cierpiały na cokolwiek.
Matthew Tkachuk, jeszcze w barwach Clagary Flames nagrał filmik dla żyjącego wtedy Bena, w którym mówił, że „wiemy, że ty nie kibicujesz nam, ale my zdecydowanie kibicujemy Tobie”.
Coyotes włączyli Accardo do „Kręgu Chwały” za popularyzację hokeja i nieugiętą walkę z każdym przeciwnikiem i do samego końca.
Jedno jest pewne – żadne z nich nie przegrało. Oni po prostu polegli w walce.
Walka trwa
Nazwiska można mnożyć, a listopad NHL upływa pod znakiem tablic z napisem „walczę dla…” na której kibice i zawodnicy wpisują imiona ukochanych osób walczących z nowotworami. Szerzona jest świadomość, ludzie zachęcani są do badań, na lodowiska zapraszani są dorośli i dzieci będący w trakcie leczenia.
Dlaczego o tym teraz pisać?
Chorzy na raka i osoby opiekujące się nimi muszą często skreślać dni w kalendarzu i odliczać godziny do kolejnego badania kontrolnego. Nigdy nie czujcie się sami i trzymajcie w sobie wiarę w zwycięstwo.
Od kilku dni wiem, że moja narzeczona, Marta, nie ma już w mózgu guza, z którym przyszło jej walczyć kolejny raz. Choć ciągle w trakcie leczenia, już zwalczyła raka, a na te wieści czekaliśmy ponad pół roku.
Nie poddawajcie się, nie jesteście sami!
Marta i Kojot
Komentarze
Lista komentarzy
Ixat
Kojcie, gratulacje za artykuł i wielkie gratulacje dla dzielnej Marty za pokonanie tego gnoja!. Dużo zdrowia i wielu radosnych dni razem!
PanFan1
Panu Bogu niech będą dzięki za zwycięską wojnę twojej narzeczonej Kojot, a w kwestii artykułów, to wyraźnie nam wzrastasz, brawo Wy 👏👍
Tomunio82
Walcz! ,a zwycierzysz!
Padaka77
Gratulacje dla Was i dużo zdrówka :) Na wiosnę też idę na stół , mam nadzieje że nie będzie to złośliwe dziadostwo i będę mógł cieszyć się hokejem jeszcze przez lata :)
narut
trzymam za Was i pamiętajcie - nowotwór to przede wszystkim przypadłość metaboliczna (mitochondria) ze wszystkimi tego konsekwencjami i na tym (metabolicznym) właśnie poziomie należałoby się (w każdym przypadku nowotworowym) zainteresować kwestią (dlatego często po wycinkach różnych, nawet super przeprowadzonych, są wznowy).. nobel za to odkrycie był już przyznany w latach 30 XX wieku (Otto Warburg), niestety tzw. akademicka medycyna nie za bardzo chce iść tą drogą.. tak czy inaczej kibicowskie z serca wszystkiego dobrego dla WAS (!)
Janusz z Ratusza
Zdrowia, siły i optymizmu dla wszystkich zmagających się z tym g n o j e m.
Hokejowy1964
Moc zdrowia dla Marty !!!