Pierwsze rozdanie dla Dworów S.A. Unii Oświęcim
Po emocjonującej i twardej walce hokeiści Mistrza Polski pokonali w pierwszym meczu zespół Wojasa Podhale Nowy Targ po rzutach karnych 4 – 3 (1-0; 1-1; 1-2;0-0) k.3-24 min 1 – 0 D. Laszkiewicz – Stebnicki
26 min 2 – 0 Wołkowicz – Jaros
32 min 2 – 1 Gil – Urban – Zb. Podlipni
41 min 2 – 2 Radwański – Różański – Sroka
46 min 3 – 2 Zamojski – Kłys
48 min 3 – 3 Łabuz – Hajnos
Karne dla Dworów S.A. Unii: L. Laszkiewicz, Klisiak; L. Laszkiewicz
Karne dla Wojasa S.A. Podhale: Sroka, Urban
Taktyka obydwu zespołów na ten mecz była taka sama. System gry 1 – 4, czyli głęboka defensywa i czekanie na błędy przeciwnika. Dość szybko ten błąd przydarzył się zawodnikom Wojasa Podhale w swojej tercji obrony wykorzystany przez D. Laszkiewicza, ale główna zasługa w tym M. Stebnickiego, który wywalczył krążek pod bandą i natychmiast obsłużył swojego skrzydłowego. Po tej bramce więcej do powiedzenia mieli oświęcimianie, którzy częściej i groźniej atakowali bramkę Zborowskiego. Podhalenie praktycznie tylko raz zagrozili poważniej bramce Jaworskiego w 12 minucie kiedy to na jego przedpolu powstało ogromne zamieszanie. Sytuacje dla Dworów marnowali kolejno Puzio, Wołkowicz, Parzyszek. Tak więc pierwsza odsłona tego meczu zdecydowanie dla Dworów S.A. Unii.
Początek drugiej tercji to ataki Podhalan, którzy jak najszybciej chcieli doprowadzić do wyrównania. nie udało im się to natomiast pierwszy groźny atak unistów w tej tercji zakończył się zdobyciem przez nich gola. Bramkę strzelił Wołkowicz wykorzystując podanie od Jarosa. W 26 minucie oświęcimianie przeżywali ciężkie chwile ponieważ grali prawie przez dwie minuty w podwójnym osłabieniu. Obronili się nie tracąc gola, jednak w 31 minucie kolejną karę dostał Jaros za atak łokciem. Szkoda, że sędzia wcześniej nie widział jak Ćwikła zrobił dokładnie to samo. Kolejny popis sędziego to sytuacja kiedy po strzale Gonery Zborowski odbił krążek, nad pleksę za bramką. Przepis mówi, że w takiej sytuacji powinno przerwać się grę czego sędziowie nie uczynili, a Podhalanie wyprowadzili akcję po której przedostali się do tercji oświęcimian i po rozegraniu „zamka” zdobyli pierwszą bramkę. W 34 minucie Ćwikła brutalnie sfaulował Jarosa za co otrzymał dwie minuty kary, jednak tego okresu oświęcimianie nie potrafili wykorzystać. Również następna przewaga kiedy karę odsiadywał Sroka nie przyniosła żadnej bramkowej sytuacji.
Trzecią tercję zawodnicy Dworów S.A. Unii rozpoczęli najgorzej jak tylko można było. Już w 25 sekundzie stracili bramkę, a strzelcem jej był Radwański, który zakończył dobrą akcję Różańskiego z boku tercji. Chwilę później świetną okazję stworzył atak Parzyszka, jednak Klisiak nie trafił w krążek w dogodnej sytuacji. Za moment groźną akcję przeprowadził Moskal, jednak Jaworski dobrze interweniował. W 46 minucie oświęcimianie obejmują prowadzenie po dalekim strzale z niebieskiej linii oddanym przez Zamojskiego. Wyrównał dwie minuty później Łabuz popisując się atomowym strzałem z pierwszego krążka. Mecz nabierał rumieńców, akcje zmieniały się bardzo szybko. W końcu nadeszły dwie ostatnie minuty spotkania, które przyniosły najwięcej emocji. Najpierw doskonałej sytuacji nie wykorzystał Klisiak, który przedarł się przez obrońców nowotarskich i był sam przed Zborowskim, a Podhalanie wyprowadzili natychmiastową kontrę, która również nie przyniosła efektu. Kulminacyjny moment miał 30 sekund przed końcem meczu kiedy to sędzia Więckowski nie uznał prawidłowo strzelonej bramki przez unistów twierdząc, że wcześniej została poruszona bramka. Na kasecie video wyraźnie widać, że krążek przekroczył linię, sędzia bramkowy zapalił czerwone światełko, a dopiero później bramka zostaje ruszona, zresztą celowo przez zawodnika Wojasa. W takiej sytuacji nawet jak nie uznał bramki to powinien podyktować rzut karny ponieważ akcja rozgrywała się w dwóch ostatnich minutach meczu.
Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia i nastąpiło strzelanie rzutów karnych. Po pierwszej serii wynik brzmiał 2 – 2. Karne dla Dworów wykorzystali Klisiak i L. Laszkiewicz, a dla Wojasa Sroka i Urban. Kolejną serię rozpoczął ponownie L. Laszkiewicz, który po raz drugi pokonał bramkarza gości, a ze strony nowotarżan ruszył na bramkę Różański, który ku radości oświęcimskich kibiców nie zdobył bramki.
Można powiedzieć, że sprawiedliwości stało się zadość, ponieważ drużyna obecnego Mistrza Polski była zespołem lepszym w przekroju całego meczu, gdyby nie dwa błędy sędziego mecz zakończyłby w regulaminowym czasie ich wygraną. Cieszy również to, że pod względem fizycznym prezentowali się lepiej niż zawodnicy z Nowego Targu, a tego najbardziej obawiali się kibice.
rob
Komentarze