- Francuzi sądzą, że jesteśmy słabszym zespołem od pozostałych ekip. I niech tak sobie myślą. Podejdziemy do pojedynku z nimi bez żadnej presji i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by po końcowej syrenie musieli zmienić o nas zdanie - mówi przed piątkowym spotkaniem z Dragons de Rouen (godz. 20:00) napastnik Comarch Cracovii, Michał Piotrowski.
- Gdy wszedłeś na teren lodowiska w Rouen, powiedziałeś „ale tu się zmieniło"...
- Zgadza się. W przeszłości występowałem w lidze francuskiej, w zespole Les Ducs d`Angers. Było to w sezonie 2004/05, a więc jeszcze przed przyjściem do Cracovii. Grałem wtedy na tym lodowisku przeciwko drużynie Dragons de Rouen.
- Ten obiekt faktycznie przeszedł taką przemianę?
- Nieco zmieniło się wnętrze, to znaczy w miejsce krzesełek powstały ławki, przez co zwiększyła się jego pojemność. Niestety nie zmieniły się szatnie - wciąż nie są rewelacyjne. To jednak nie jest istotne - trzeba skupić się na meczach i zaprezentować się z jak najlepszej strony.
- A te rozegracie na bardzo dużej tafli...
- Zgadza się. Ma spore wymiary i jest szersze od naszego lodowiska w Krakowie. Na takim lodzie gra się zupełnie inaczej - trzeba więcej jeździć i włożyć w grę większe pokłady energii.
- Czy ten fakt będzie faworyzował gospodarzy, którzy na co dzień występują na tym obiekcie?
- Wydaje się, że tak. Grają tu swoje mecze ligowe i pucharowe. Są przyzwyczajeni do tego lodu, ale to też nie jest tak, że będzie to dla nas nowość, bowiem w przeszłości występowaliśmy już na takich lodowiskach. Nie powinien być to dla nas większy problem.
- Wiem, że śledzisz ligę francuską. Jak ją oceniasz?
- W lidze francuskiej nie ma limitu na graczy z Unii Europejskiej, z kolei z pozostałych krajów, w jednej drużynie, może występować aż pięciu zawodników. W praktyce miejscowe zespoły zamykają swoje składy piętnastoma, czy szesnastoma hokeistami z zagranicy, z kolei Francuzów jest naprawdę kilku. Poziom francuskiej ligi poszedł więc w górę - jest sporo zawodników z Kanady, USA, Szwecji, Finlandii, czy Czech.
- Dragons de Rouen jest - zdaniem tzw. ekspertów - faworytem tego turnieju. Wam nie daje się zbyt dużych szans...
- Hokeiści z Rouen zdobyli w ubiegłym sezonie mistrzostwo Francji, choć przegrali dwa pierwsze mecze finałowe, zresztą z moją byłą drużyną. Byli jednak w stanie wygrać trzy kolejne spotkania i sięgnąć po złoto. Będą bardzo groźni, ale może to i lepiej, że zagramy z nimi już w pierwszym dniu turnieju. Francuzi sądzą, że jesteśmy słabszym zespołem od pozostałych ekip. I niech tak sobie myślą. Podejdziemy do pojedynku z nimi bez żadnej presji i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by po końcowej syrenie musieli zmienić o nas zdanie. Zostawimy serce na lodzie i mam nadzieję, że przełoży się to na dobry wynik.
Rozmawiał Dariusz Guzik
Czytaj także: