Los Angeles Kings osłabione tuż przed rozpoczęciem sezonu. Czołowy obrońca Drew Doughty wjedzie na lód najwcześniej w listopadzie.
Doświadczony Kanadyjczyk doznał urazu podczas przedsezonowego meczu z Golden Knights. Pięciokrotny uczestnik Meczu Gwiazd, który ma w swoim imponującym dorobku srebrno mistrzostw świata, złoto olimpijskie i dwa Puchary Stanleya, nabawił się urazu lewej kostki po tym jak zderzył się z Tannerem Pearsonem i upadł na lód tak niefortunnie, że lewa stopa zakleszczyła mu się między bandami.
34-latek doznał złamania kostki z przemieszczeniem i lekarze szacują, że będzie pauzował przez co najmniej dziesięć tygodni, zatem najwcześniej na lód wyjedzie w listopadzie. Nie jest to jednak pierwsza taka sytuacja w jego karierze w ciągu ostatnich lat. W sezonie 2021/22 uraz nadgarstka ograniczył jego występy do zaledwie trzydziestu siedmiu.
Dla klubu będzie to na pewno poważny cios i spora wyrwa w formacji obronnej, bo warto przypomnieć, że Kings stracili już wcześniej Matta Roya, który zmienił barwy na Washington Capitals. Teraz ciężar gry defensywnej będzie spoczywał na Brandcie Clarke’u i Jordanie Spence’u.
Spence zadbiutował w NHL w sezonie 2021/22, kiedy to wszedł do składu Króli właśnie w miejsce kontuzjowanego Doughty’ego. Średnio spędza na lodzie niecałe dwadzieścia minut w meczu. 21-letni Clarke, draftowany w 2021 roku, rozegrał dotąd szesnaście spotkań w NHL, ma reputację jednego z najlepszych obrońców ligi AHL.
Czytaj także: