Hokej.net Logo

Pożegnanie z reprezentacją

Mecz reprezenatcji Polski z HC Vitkovice rozpoczął się od niezwykłej jak na polskie zwyczaje uroczystości. 87-krotny reprezentant kraju, uczestnik pięciu turniejów mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich w Albertville Sławomir Wieloch (urodzony 17 styczania 1969 roku) został uhonorowany. Jego pożegnanie z drużyną narodową miało bardzo symboliczny charakter. Wyjechał na taflę w koszulce reprezentacji. Po odebraniu pucharów, nagród i uścisków dłoni ustawił się do rozpoczęcia gry i w pierwszej przerwie w trakcie gry żegnany owacjami zjechał do boksu.

- Kiedyś grałem w takim meczu, w którym oficjalne pożegnanie z reprezenatcją miał legendarny w polskim hokeju Heniu Gruth - mówi Sławomir Wieloch. - Przeszła mi wtedy przez głowę myśl: ciekawe jak ja się będę żegnał z kadrą? Czy też będę miał swój dzień? I doczekałem się, a łza się w oku zakręciła. Dlatego chciałbym serdecznie podziękować działaczom JKH Czarne Jastrzębie, władzom Jastrzębia, władzom PZHL i OZHL oraz wszystkim, bo nie sposób kazdego wymienić, którzy mieli swój wkład w tym moim święcie i pamiętali o mnie. I życzę każdemu zasłużonemu dla reprezentacji Polski zawodnikowi takiego momentu w życiu.

- Dla kibiców w Jastrzębiu jest pan symbolem hokejowego sukcesu.

- Dla kibiców w Jastrzębiu - i to jest chyba teraznajważniejsze- hokej znowu staje się ważny i bliski. To bardzo piękny sport. Widowiskowy,momentami brutalny. Trzeba mieć charakter, żeby go uprawiać. W Jastrzębiu chętnych do uprawianiahokeja nigdy nie brakowało. Ja zaczynając swoją hokejową przygodę 29 lat temu nie miałem takich warunków jakie sąobecnie.Wyremontowane lodowisko, działaczeznający się na hokeju,klub, w którymbuduje się drużynę, mającą się najpierw ograć i w perspektywie trzech lat zaatakować bramy ekstraklasy. I gdy taki awans uda się wywalczyć to wtedy będziemy mogli mówić o naszym wspólnym sukcesie.

- Do których momentów z kariery wraca pan najchętniej?

- Bez wątpienia do igrzysk olimpijskich w Albertville. Olimpiady nie da się porównać z mistrzostwami świata, ani z żadna inną imprezą. Kiedy wracaliśmy z francuskich Alp w 1992 roku nie zdawaliśmy sobie sprawy, że to ostatnia olimpiada z polskimi hokeistami, ale jak do tej porydokolejnych igrzysk nie udał się Polsce zakwalifikować. Swoja karierę w reprezentacji rozpoczynałem u trenera Leszka Lejczyka w mistrzostwach świata w Lubljanie, gdzie w 1991 roku wwalczyliśmy awans do grupy A i na igrzyska olimpijskie. Kończyłem ją w Spodku w 1997 roku. Wspaniałe chwile przeżyłem także w Zagłębiu Sosnowiec i Unii Oświęcim, z która odniosłem największe sukcesy, zdobywałem mistrzostwo Polski, byłem królem strzelców polskiej ligi. A finału play off z Podhale Nowy Targ, wygranym po mojej bramce 1:0 na pewno nigdy nie zapomnę.

- W meczu z HC Vitkovice zagrał pan z numerem 18 na plecach i na prawym skrzydle.

- W dalszym ciągu jestem lewoskrzydłowym, ale tak ustawi mnie trener (śmiech). W kadrze grałem z numerem 23, a w klubie z 12. Można więc powiedzieć, że debiutowałem.

- I kiedy tylko pana zabrakło na tafli Czesi strzelili w odstępie 34 sekund dwa gole.

- Spodziewałem się tego. Niestety takie uroczystości zawsze powodują rozkojarzenie. Przedmeczowa koncentracja ulatuje gdzieś i trzeba kilku minut, żeby wrócić do meczowego rytmu. Dlatego biorę winę za te dwie stracone bramki na siebie. Od 5 minuty już wszystko wróciło do normy i powalczyliśmy z czołowym zespołem czeskiej ekstraligi.

- Pożegnanie z kadra nie oznacza zakończenia kariery?

- Nie. Jestem zawodnikiem i grającym asystentem w JKH Czarne Jastrzębie. Żartuję, że pogram do czterdziestki w ataku, a potem... zostanę obrońcą. A mówiąc poważniej dopóki zdrowie pozwoli bedę grał i coraz bardziej myślęo pracy w charakterzeszkoleniowca.



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe