W tym sezonie w hali przy ul. Siedleckiego panuje zasada: Bij wszystkich, a najboleśniej mistrza. Dziś powinno być to łatwiejsze, bo mistrz z Tychów osłabiony, a "Pasy" za sprawą Piotra Sarnika rosną w siłę.
- Na 99 procent Sarnik zagra we wtorek. Warunki proponowane przez tyszan były nie do zaakceptowania, a termin zawarcia porozumienia minął przedwczoraj - wyjaśnia szef sekcji hokejowej Cracovii Adam Zięba. Sarnik zostanie zawodnikiem Cracovii, jeśli klub wpłaci do kasy GKS Tychy 30 tys. zł. - Raz już miałem wyjeżdżać na lód, a skończyłem na trybunach. Dlatego podchodzę do tej wiadomości z dystansem - nie ukrywa Sarnik.
Poprzedni mecz z Tychami był fantastycznym widowiskiem i popisem ambitnej Cracovii, która ze stanu 1:4 wyciągnęła na 5:4. - W tamtym meczu mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu. Mam nadzieję, że dzisiaj takiego horroru nie będzie - mówi Michał Piotrowski, napastnik Cracovii. A zadanie "Pasy" będą miały ułatwione, bo z GKS-em pożegnał się Jędrzej Kasperczyk. - Przeszedł do trzeciej albo czwartej ligi niemieckiej. Tam ma rodzinę, a warunki finansowe nie gorsze niż w Tychach. Myślał, że w klubie mistrza Polski wszystko wygląda trochę inaczej - zdradza hokeista GKS-u Artur Ślusarczyk, który ciągle wspomina porażkę w Krakowie. - Takich meczów długo się nie zapomina, ale pamiętam też przedsezonowe sparingi. Remis i dwa zwycięstwa pokazały, że Cracovię da się ograć. Teraz będzie jednak trudniej, bo Piotrek Sarnik będzie chciał nam parę rzeczy udowodnić - podkreśla Ślusarczyk.
- Jeśli zagram, to wyzwolę z siebie dodatkowe emocje - zapewnia Sarnik.
W końcu gole zaczęło strzelać Podhale (jedzie do Gdańska) . - Myślę, że coś drgnęło. Ciężko było mi się tłumaczyć, czemu nie wpada - przyznaje hokeista "Szarotek" Zbigniew Podlipni. Na zdobycze bramkowe liczą także oświęcimianie, których czeka potyczka w Sosnowcu.
Wtorkowe mecze: ComArch/Cracovia - GKS Tychy, Stoczniowiec Gdańsk - Wojas/Podhale Nowy Targ, Zagłębie Sosnowiec - Unia/Dwory Oświęcim (wszystkie mecze o g.18.).
pj- Gazeta Wyborcza
Podhale to drużyna, która jest rywalem Stoczniowca w walce o miejsce w pierwszej czwórce ekstraligi. Dzisiaj Stocznia ma szansę pokazać, że jest poważniejszym kandydatem do gry o medale niż "Szarotki"
W poprzednim sezonie obie drużyny grały ze sobą o 5. miejsce w lidze. O ile dla osłabionego przed sezonem Stoczniowca nie był to tragiczny wynik, o tyle dla mającego wysokie aspiracje Podhala gra poza pierwszą czwórką była totalną porażką. Teraz "Szarotki" mają się zrehabilitować. Ma im w tym pomóc nowy szkoleniowiec Zdislav Tabara, renomowany trener, który z HC Vsetin seryjnie zdobywał mistrzostwo Czech, oraz nowi zawodnicy, w tym 37-letni reprezentacyjny obrońca Jacek Zamojski oraz obcokrajowcy Tomas Jakes, Patrik Moskal i Marian Kacirz. Początek sezonu pokazuje, że nie będzie to takie proste. Podhale gra znacznie poniżej oczekiwań. Po dziewięciu kolejkach ma punkt mniej niż Stoczniowiec. Gra w kratkę i słabo radzi sobie z silnymi rywalami - dwa razy przegrało już z TKH Toruń, nie dało rady ani Cracovii, ani Unii Oświęcim. Wpadkę Podhale miało także w Sanoku, gdzie zaledwie zremisowało z zamykającym tabelę KH. 11 zdobytych punktów zawdzięczają dwóm wygranym z Zagłębiem oraz zwycięstwu nad Stoczniowcem. W Nowym Targu gdańszczanie nie byli jednak słabsi. Już w 36. sekundzie Podhale objęło prowadzenie, ale w końcówce przy stanie 1:2 Stoczniowiec trafił w słupek i poprzeczkę i był bliski doprowadzenia do dogrywki. - Mecz z Podhalem jest dla nas niezwykle ważny. Cracovia i Unia na pewno znajdą się w pierwszej czwórce, Tychy, jeśli nie pogłębi się ich dołek finansowy, pewnie też. O ostatnie miejsce stoczymy więc walę z TKH i Podhalem, dlatego mecze z tymi drużynami mają takie znaczenie - uważa prezes Stoczniowca Marek Kostecki.
W Stoczniowcu nadal nie zagrają Czesi Roman Skutchan i Marek Pavlacka, którzy stopniowo wracają do treningów po bolesnych kontuzjach pachwiny. Być może Pavlacka zagra już w piątkowym meczu z Zagłębiem Sosnowiec, Skutchan, podobnie jak Artur Kostecki, ma pojechać na wyjazdowe spotkanie z Sanokiem. W niedzielę w meczu z TKH, szybciej niż się spodziewano, na lodzie pojawił się Robert Grobarczyk. Widać było, że brakuje mu twardej walki, ale z meczu na mecz powinien grać coraz pewniej. - Musimy jeszcze pracować nad wytrzymałością, szczególnie młodzi hokeiści. Fajnie grają, walczą, ale w ostatnim meczu to właśnie oni dostali dwie bramki, które pozbawiły nas wygranej - mówi trener Stoczniowca Miroslav Doleżalik. Mecz z Podhalem będzie szóstym kolejnym występem Stoczniowca przed własną publicznością. Mimo pochwał zbieranych za grę gdańszczanie wygrali tylko jeden z nich - z Sanokiem. Ostatnie trzy spotkania zakończyły się dogrywkami.
Początek meczu w hali Olivia we wtorek o godz. 18. Bilety 15 i 12 zł.
Łukasz Pałucha - Gazeta Wyborcza
Czytaj także: