Rafał Topolski: Boją się nas
Finisz zasadniczego sezonu hokejowego zapowiada się niezwykle ekscytująco. Do jego zakończenia pozostało pięć kolejek, a nadal nie wyjaśniona jest do końca sprawa, kto obok Cracovii, wystartuje w rywalizacji o medale, a kto będzie musiał zadowolić się grą o utrzymanie. Na krawędzi znajduje się Podhale. Ciągle toczy zacięty pojedynek z TKH Toruń. Mimo, iż hokeiści z grodu Kopernika tracą do `Szarotek` pięć punktów, to jeszcze nie złożyli broni. Walka między tymi zespołami nie toczy się już li tylko na lodowej tafli.
W styczniu frontalny atak przypuściła toruńska prasa na głównego udziałowca SSA Wojas Podhale, Wiesława Wojasa tuż przed bardzo ważną konfrontacją obu zespołów. - To miała być zagrywka psychologiczna - mówiono w obozie nowotarżan. Wydawało się, że ta wojna nerwów sprzyjać będzie "Stalowym piernikom". Sprzyjała, ale tylko do ostatniej minuty meczu.
Przypomnijmy, iż wtedy posądzono Wojasa, o to, że nie wypłacił obiecanej nagrody 30 tysięcy złotych za wygranie Pucharu Polski. Po szumie medialnym i wyjaśnieniu wszystkich spraw ( czek miał być przelany do 31 stycznia), wydawało się, że torunian nie stać już na chwyt poniżej pasa. A jednak! W dodatku ich sprzymierzeńcem okazała się Cracovia. Czyżby obawiała się Podhala w pierwszej rundzie play off? Przecież nowotarżanie nie zagrażają jej pierwszej pozycji? Oba kluby domagają się odebrania "Szarotkom" 17 punktów!
Tym razem autor tekstu twierdzi, że toruńscy hokeiści powinni być na czwartym miejscu, gdyby - tu cytat - "PZHL nie chronił szczególnym prawem ich rywala, Wojasa Podhale".
O cóż im chodzi? Kością niezgody jest... Tomas Jakes, który w półfinałowym pojedynku Pucharu Polski otrzymał karę meczu. Gazeta twierdzi, iż nadal jej nie wypełnił, a wykupienie kary przez Podhale było nieuzasadnione, gdyż za takie przewinienie powinien zostać na rok zawieszony. "Uderzył w głowę jednego z graczy klubu znad morza. Od sędziego Krzysztofa Rzerzychy otrzymał karę meczu. Według regulaminu dyscyplinarnego za takie przewinienie zawodnik powinien pauzować od miesiąca do jednego roku (rozdz. IV, par.7, punkt 3). Takiej kary nie można wykupić - wg prawa gracz jest automatycznie zawieszony do czasu orzeczenia kary przez PZHL - czytamy. Jakes jednak grał.
- Dla nas nie ma sprawy - mówi przedstawiciel Wojasa Podhale, Rafał Topolski. - Zwróciliśmy się z zapytaniem do odpowiednich władz, czy możliwe jest wykupienie kary Tomasa Jakesa, po tym jak ja dostał i od WGiD PZHL oraz prezesa Zenona Hajdugi otrzymaliśmy odpowiedź, że jest możliwe. Więc karę wykupiliśmy. Autor tekstów w "wyborczej" ma chyba kompleks Podhala, bo trudno wytłumaczyć wyszukiwanie przez niego afer, których nie było i nie ma. Kiedyś wyskoczył i poparzył się na aferze w Pucharem Polski, a teraz wyjeżdża z Jakesem. Jak zapewnia mnie dyrektor TKH Toruń oni nie mają z tym nic wspólnego. Twierdzą, zę żadnego protestu nie składali. Natomiast złożyła go Cracovia i wpłaciła 1000 złotych kaucji. Gdyby działacze z Cracovii przeczytali dokładnie regulamin Pucharu Polski i byłaby jego uczestnikiem, to wiedziałaby, ze: po pierwsze rozgrywki te miały inne reguły. Kary nałożone w Pucharze Polski nie przechodzą na ligę. Po drugie: nie stać nas byłoby na wykupienie kary Jakesa. Ponieważ był to Puchar Polski i jeden mecz, więc wykupiliśmy go. Takie reguły zapadły na dyrektoriacie z udziałem członków WGiD.
- Jestem zaskoczony taka postawa Cracovii - mówi przewodniczący WGiD PZHL, Ryszard Molewski. - To jest burza w szklance wody. Protest nic nie zmieni. Według moich informacji ustalono, że wyjątkowo zostanie wprowadzona taka zasada. Moim zdaniem protesty już niczego nie zmienią.
Autor: Stefan Leśniowski - www.wojas-podhale.z-ne.pl/
Komentarze