Hokej.net Logo

Rocki: Paradoksalnie największym przeciwnikiem dla nas na tym turnieju byliśmy my sami

Kacper Rocki, obrońca reprezentacji Polski do lat 20 (Foto: Domen Jančič / IIHF.com)
Kacper Rocki, obrońca reprezentacji Polski do lat 20 (Foto: Domen Jančič / IIHF.com)

Za nami Mistrzostwa Świata Dywizji IB U20, które w wykonaniu reprezentacji Polski U20 były słodko-gorzkie. Biało-czerwoni przegrali cztery spotkania, ale w ostatnim meczu zdołali wygrać Włochami, dzięki czemu utrzymali się na trzecim szczeblu światowego hokeja. – Dla was ostatni mecz był to „cud w Bledzie” - dla nas, kolejny mecz o trzy punkty – wyraźnie stwierdził Kacper Rocki.

HOKEJ.NET: – Zacznijmy od tego, jakbyś podsumował ten turniej?

Kacper Rocki, obrońca reprezentacji Polski U20: – Pięć trudnych meczów - pełnych wzlotów i upadków, momentów dobrej i złej gry. Jak powiedział nasz kapitan, tworzyliśmy niezłą drużynę ze wspólnym celem, a i żadnemu rywalowi nie daliśmy zagrać łatwego meczu. Dla was ostatni mecz był to „cud w Bledzie” - dla nas, kolejny mecz o trzy punkty. Pokazaliśmy, że nie odpuścimy do samego końca, bez względu na układ tabeli czy to, z kim gramy. Daliśmy z siebie wszystko i utrzymaliśmy się na tym poziomie.

Przed turniejem celowaliście w awans, a ostatecznie szczęśliwie utrzymaliście się. To chyba wynik poniżej oczekiwań?

– Każdy zespół czy w ligach, czy w tym wypadku na MŚ, ma możliwość wygrywania, awansowania czy zdobywania pucharów i medali. Każdy zespół ma postawione za cel być tym najlepszym, jednak już samo to słowo wyklucza współdzielenie tego miana. Wiedzieliśmy, że grupa jest wyrównana, że nikt się nie położy i nie odda meczu. Nie spotkałem się do tej pory z uznawaniem utrzymania się, jako czegoś rozczarowującego. Z pewnością nie wszystko ułożyło się po naszej myśli, natomiast z końcowego rezultatu mistrzostw powinniśmy być zadowoleni, w końcu widmo spadku zaglądało młodym „Orłom” w oczy.

Który przeciwnik był dla was najmniej wygodny?

– Paradoksalnie największym przeciwnikiem dla nas na tym turnieju byliśmy my sami. Niejednokrotnie robiliśmy sobie pod górkę, czy to osłabiając wykluczeniami, czy nie wykorzystując sytuacji bramkowych. Szczególnie pokazaliśmy to w słynnym „blamażu” z Chorwacją, gdzie nie utrzymaliśmy skupienia do końca spotkania. W pamięci tkwią mi słowa jednego z trenerów, że błędne przyzwyczajenia wychodzą w sytuacjach stresowych. Każdy z nas ma swoje mocne i słabe strony - nad wszystkimi można jednak pracować, by stawać się lepszymi zawodnikami.

Był jakiś moment na tym turnieju, który na dłużej zagości w twojej pamięci?

– Myślę, że warto wymienić tu dwa momenty. Sport nie polega tylko na umiejętnościach, ale oparty jest również na charakterze, determinacji i zostawieniu serca. Pokazali nam to Chorwaci, którzy walczyli do ostatniego gwizdka, nie poddając się. Dwa dni później dostaliśmy lekcję poświęcenia się, dla drużyny i reprezentowanego kraju, od Estończyków. Blokowali każdy strzał, każdą częścią ciała i w każdej zmianie. Życzę sobie i nam, aby to również o Polakach pisali w ten sposób na zagranicznych portalach. 

Pozytywem chyba bez wątpienia jest ten ostatni mecz z Włochami....

– Szkoda, że pierwsze zwycięstwo przyszło dopiero w ostatni dzień turnieju, lecz cieszmy się, że przyszło ono w tym najważniejszym momencie. Nie patrzyliśmy na rezultat sparingu, ponieważ każdy mecz jest inny i każdy zaczyna się od wyniku 0:0. Pragnęliśmy tego zwycięstwa jak kania dżdżu. Finalnie mogę powiedzieć, że odsłuchanie polskiego hymnu to ogromny zaszczyt i niesamowita chwila.

Wiecie już co poszło nie tak i jakie wnioski trzeba wyciągnąć?

– Mistrzostwa to, jak już tu padło, turniej. Nie kończy się on po pierwszym meczu, więc każdy kolejny jest równie ważny i równie punktowany. Kluczem okazało się skupienie, które umożliwiłoby wykorzystywać sytuacje strzeleckie. Niby nam ich nie brakowało, a jednak coś stało na przeszkodzie, i nie był to bramkarz. Powinniśmy wyciągnąć ponadto wnioski z waleczności Chorwatów i oddania Estończyków. Są dowodem na to, że będąc w teorii słabszą drużyną, można wygrać spotkanie z każdym.

Rozmawiał: Mikołaj Hoder

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 3

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Lista komentarzy
  • beny77
    2023-12-20 09:47:32

    Największym przeciwnikiem hokeja w Polsce jest PZHL

  • Janusz99
    2023-12-20 11:55:58

    Panowie umiecie grać w hokeja bo w klubie potraficie podać, strzelić a w reprezentacji 🤐 nic nie wchodzi. Z kadrą powinien psycholog sportowy który obudzi w Was kilerów i będzie spokój i odpowiedzialność w obronie.

  • WitekKH
    2023-12-21 09:11:33

    Kilku z młodych potrafią nieźle odnaleźć się na taflach THL, a przychodzi kadra i jest piach. Dodatkowo nie pomogła faktycznie liczba karnych minut oraz gra w osłabieniach.
    Jak wspomniałem - turniej do zapomnienia; po raz drugi z rzędu byt w dywizji zachowany rzutem na taśmę.

© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe