GKS Tychy przegrał z Dragons de Rouen 5:6, ale nie ma czego się wstydzić. Mistrzowie Polski pokazali ogromny hart ducha i dzielnie walczyli do samego końca, choć po 28. minutach przegrywali już 2:6. – Niewiele zabrakło, aby nasza pogoń za wynikiem się powiodła – powiedział Jarosław Rzeszutko, autor dwóch bramek.
Tyszanie rozpoczęli wręcz genialnie i już po 42 sekundach prowadzili 1:0. Później w ich grze wyraźnie coś się zacięło. – Nie wiem dokładnie co się z nami stało: czy był to lekki brak koncentracji, czy rozprężenie. Fakt był taki, że w krótkim odstępie czasu straciliśmy cztery gole – przyznał 29-letni środkowy.
Jednak Francuzi też popełniali błędy. Pod koniec pierwszej odsłony, w ciągu niespełna 25 sekund, złapali dwie kary, a trójkolorowi wykorzystali szansę i zdobyli drugiego gola. Jarosław Rzeszutko dograł do czającego się pod bramką Marcina Kolusza, a ten nie miał większych problemów z pokonaniem Dany'ego Sabourina.
Na początku drugiej tercji „Smoki” szybko zdobyły jeszcze dwie bramki i wydawało się, że jest już po meczu. Nic z tych rzeczy! Mistrz Polski nie poddał się, a nadzieję na korzystny rezultat przywróciły mu trafienia Jarosława Rzeszutki i Michała Kotlorza.
– Przegrywaliśmy już 2:6. Nasza sytuacja nie była zbyt ciekawa, ale nie złożyliśmy broni i pokazaliśmy ogromne serce do gry. Wiedzieliśmy, że dzisiejszy mecz jest dla nas niesamowicie ważny, dlatego walczyliśmy do samego końca – wyjaśniał "Rzeszut".
Trójkolorowi ruszyli w pogoń za wynikiem. Nie zrobili jednak użytku z trzech okresów gry w przewadze, a sytuacji sam na sam z bramkarze Rouen nie wykorzystał Josef Vitek.
Na półtorej minuty przed zakończeniem regulaminowego czasu gry trener Jiří Šejba postawił wszystko na jedną kartę. Zdjął z bramki Kamila Kosowskiego i wprowadził do gry dodatkowego napastnika. Ryzyko opłaciło się, bo na 37 sekund przed końcową syreną Rzeszutko zdobył piątego gola dla GKS-u. Na całkowite odrobienie strat zabrakło już jednak czasu.
– Wydaje mi się, że gdyby ten mecz potrwałby o dwie albo trzy minuty dłużej, to doprowadzilibyśmy przynajmniej do remisu. Niestety musieliśmy przełknąć dziś gorycz porażki – analizował tyski napastnik.
I dodał: – Dziśczeka nas kolejny mecz. Zrobimy wszystko, by go wygrać i udanie zakończyć przygodę z Pucharem Kontynentalnym.
Rywalem mistrzów Polski będzie włoski Asiago Hockey. Początek spotkania o godzinie 16:00.
Czytaj także: