Jak można było nie wygrać tego meczu? Zastanawiają się gracze TKH ThyssenKrupp Energostal i kibice po meczu w Nowym Targu.
Pierwszy mecz TKH w VI rundzie sezonu zasadniczego miał zadecydować, która z drużyn walczących o awans do finałów play off zajmie czwartą pozycję Podhale czy "Stalowe Pierniki". I zdecydował. Najprawdopodobniej to "Szarotki" zamiast TKH powalczą o medale z Unią Oświęcim, Cracovią i GKS-em Tychy. Przysłowie "dopóki piłka w grze" w tym wypadku ma bardzo małe uzasadnienie. Trorunianie stracili najlepszą okazję - nie do prześcignięcia (!), a zaledwie - do zbliżenia się do Podhala. Gdyby TKH przetrzymał napór w Nowym Targu i wygrał, różnica punktowa zmalałaby do dwóch "oczek". Do szczęścia zabrakło jednak 44 sekund.
Jak do tego doszło. Jak można było roztrwonić kapitał czterech bramek? Gracze TKH nie potrafią się z tym pogodzić. - Jest w nas wielka gorycz. Mieliśmy Podhale "na widelcu", a przyszło przełknąć gorzką pigułkę - mówi Przemysław Bomastek. - Im więcej czasu mija od końcowego gwizdka tym wyraźniej widzę, że sami jesteśmy za to odpowiedzialni. Chyba za szybko uwierzyliśmy, że możemy wygrać. Na początku wszystko nam się świetnie układało. Sami byliśmy w szoku, że prowadzimy w Nowym Targu, w meczu o "wszystko" 4:0. Te bramki padły za szybko i zbyt pośpiesznie zaczęliśmy bronić tego dorobku. To był kardynalny błąd. Gdybyśmy prowadzili tylko 2:0, to pewnie bardziej szanowalibyśmy tę przewagę, grali rozsądniej. Tymczasem przez większość spotkania broniliśmy uzyskanego w 15 minut dorobku. To się zemściło. Nie było kontrataków. No i łapaliśmy głupie kary. Szczególnie bolą te przewinienia złapane w końcówce. Najpierw Karol Piotrowski poruszył naszą bramkę już po tym jak Tomek Wawrzkiewicz złapał krążek. Potem Mravec niepotrzebnie uderzał kijem rywala. W efekcie ostatnie minuty graliśmy w podwójnym osłabieniu i "Szarotki" wyrwały nam zwycięstwo. To jakieś fatum spotkań z Podhalem, pamiętam jak w ubiegłym roku traciliśmy z nimi gole właśnie w końcówkach. Cóż, nie udało się zmniejszyć straty do rywala, ale nie załamujemy rąk. Przed nami jeszcze sześć spotkań i pięć punktów do odrobienia. Wystarczy, że Podhale raz przegra i raz zremisuje, to zrównamy się punktami. Wtedy pod uwagę bierze się bilans gier, a ten mamy korzystny.
Remis nic nie zmienił w rywalizacji toruńsko-nowotarskiej. Do końca VI rundy pozostało sześć kolejek i szanse na wyprzedzenie Podhala zmalały do minimum. Trzeba by wygrać wszystkie mecze i liczyć na potknięcia podopiecznych Lubomira Rohacika. W VI rundzie "Szarotki" zagrają jeszcze z: Zagłębiem Sosnowiec (27.01. wyjazd), Stoczniowcem (29.01 w), KH Sanok (3.02. dom), GKS Tychy (5.02. w), Unią Oświęcim (17.02. d) i Cracovią (19.02. w). Te ostatnie dwa mecze - pod warunkiem, że ThyssenKrupp nie zgubi po drodze punktów - mogą mieć znaczenie dla rywalizacji TKH - Podhale.
MARCIN DROGORÓB
G.Pomorska
Czytaj także: