W minioną sobotę „Klub Kawalerów” opuścił zawodnik gdańskiego Stoczniowca Wojciech Jankowski – ponad liczne i głośne dowody oddania kibicek - „Janek” postawił uczucie do Anny Wierzejskiej.
W przeddzień zaślubin Państwo Młodzi udzielili specjalnego wywiadu dla naszego portalu.
Wojtku czy pamiętasz jak poznałeś Anię?
Wojciech Jankowski: Oczywiście, że pamiętam. Anię poznałem w dyskotece i mogę powiedzieć, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Na początku trwały trochę takie „podchody”, ale wreszcie udało mi się zdobyć numer telefonu do Ani, dalej było już znacznie łatwiej.
Aniu w jaki sposób Wojtek się oświadczył?
Anna Wierzejska: Zorganizowaliśmy taki świąteczny obiad w Boże Narodzenie, w którym uczestniczyły rodziny, moja i Wojtka i podczas niego Wojtek wstał i poprosił mojego Tatę o moją rękę.
Byłaś zaskoczona?
AW: Szczerze mówiąc trochę się spodziewałam tego, a może bardziej miałam nadzieję, że tak się stanie.
Co jest najbardziej zachwycające w Wojtku?
AW: Wierność. Nawet nie wiem jak to można wyjaśnić, ale to jest coś takiego, co sprawia, że ja nie mam żadnych wątpliwości, że Wojtek kocha właśnie mnie. Nigdy nie zdarzyły mi się żadne wątpliwości z tym związane. Jest też mężczyzną bardzo opiekuńczym, czułym i kochającym.
Wojtek co najbardziej podoba Ci się w Ani?
WJ: Jest szczera, uczciwa, mówi prawdę. Okazało się, że ja jednak lubię kobiety, które mają własne zdanie. Co nie znaczy, że jestem pantoflarzem! Podoba mi się jak kobieta potrafi szczerze i w jednoznaczny sposób powiedzieć co się dzieje i potrafi obronić własnego zdania.
Czy Ania zna się na hokeju komentuje Twoje mecze?
WJ: (śmiech) Zna się niestety coraz bardziej. Komentuje moje mecze zawsze oczywiście szczerze do bólu – tak, że zdarza nam się przez to posprzeczać. Na szczęście to ja częściej wyciągam rękę na zgodę , więc nie gniewamy się zbyt długo.

Mieszkacie razem od roku. Aniu jakie są najlepsze o najgorsze strony życia z zawodowym hokeistą pod jednym dachem?
AW: Najgorsze zdecydowanie są wyjazdy. Pobudka o 4 rano, kanapki, pakowanie. Później już nie mogę zasnąć, bo boję się czy na pewno nic się nie zdarzy na trasie. Jest więc droga, mecz i z droga powrotna. Właściwie spokojna jestem, jak Wojtek już jest z powrotem w domu. Nerwy są jeszcze większe w zimie, wiadomo, że trudne warunki na drogach podnoszą liczbę wypadków. Bardzo nie lubię tego czasu. Natomiast najlepsze ……(red: bardzo tajemniczy uśmiech) wiesz codziennie budzę się przy taaakim ciałku (śmiech).
Czy mieliście jakieś marzenia związane z samą uroczystości ślubną lub weselem?
AW: Ja zawsze marzyłam, że do ołtarza poprowadzi mnie Tata – bardzo chorował i nie wiedziałam czy będzie to możliwe, ale już jest dobrze i będzie tak, jak sobie wymarzyłam.
Czy zaplanowaliście podróż poślubną?
WJ: Nie wybraliśmy miejsca. Nasza koleżanka pracuje w biurze podróży więc na pewno znajdzie nam coś „last minute”. Ania boi się latać samolotem więc wycieczka samolotem nie wchodzi w grę.
AW: Ja kocham Kraków i nie miałabym nic naprzeciwko wyjazdowi w podróż poślubną właśnie tam.

Jaki będzie sezon żonatego Janka?
WJ: Mam nadzieję, że bardzo dobry, dam z siebie wszystko. Przeszedłem udaną operację kolana, co prawda jeszcze nie biegam z kolegami, ale w pozostałych treningach już uczestniczę i widzę, że forma jest coraz lepsza.
Jak będzie wyglądać Wasze życie za dziesięć lat?
AW: Pytasz czy będzie gromadka małych hokeistów? Planujemy dwójkę dzieci dwóch chłopców: Doriana i Milana – oczywiście będą grać w hokeja.
WJ: Dwójka dzieci, ale ja chciałbym dziewczynkę – Vanesę – i mogłaby np. grać w tenisa. A do tego jeszcze, żeby za 10 lat było między nami tak jak teraz.
Piękna uroczystość ślubna odbyła się w sobotnie popołudnie w kościele p.w. Opatrzności Bożej w Gdańsku. Państwo młodzi wyglądali: ślicznie, elegancko i bardzo pewnie swojej decyzji. Ich spokoju nie zmącił nawet Artur Kostecki, który tuż przed rozpoczęciem mszy św. zakasłał donośnie coś, co dla większości zebranych zabrzmiało jak „Nie rób tego!”.
Na zakończenie mszy św. ksiądz powiedział: „Życie jest jak lodowisko – bardzo śliskie i łatwo się przewrócić – Aniu trzymaj się Wojtka, on ma wprawę w poruszaniu się po lodzie, a jak będziecie trzymać się razem to zawsze jedno pomoże wstać drugiemu”.
Po zakończonej uroczystości Państwo Młodzi przeszli pod szpalerem kijów hokejowych ustawionym przez zawodników i kibiców Stoczniowca. Był ryż, złote drobniaki na szczęście, wiele życzeń i uścisków, kilka bram weselnych.
I tak Państwo Jankowscy rozpoczęli swoje nowe życie – długie i szczęśliwe.

Redakcja portalu hokej.net życzy Ani i Wojtkowi Jankowskim pięknej wspólnej drogi, pełnej wyzwań i zwycięstw podejmowanych we dwoje.
Czekamy również na informacje o przyszłych hokeistach lub tenisistkach.
ZDJĘCIA<>
Czytaj także: