Ani hokeiści Orlika Opole, ani gracze Polonii Bytom, nie sprawili niespodzianki w meczach przeciwko liderowi rozgrywek pierwszej ligi.
Całkowita kontrola wydarzeń na lodzie, to w pierwszej lidze domena torunian. Tak, jak w wielu wcześniejszych spotkaniach, tak i w sobotę w Opolu, Nestę nie mogło zaskoczyć nic... no może poza nieskutecznością jej napastników.
- Brakuje nam częstszego wykorzystywania dogodnych sytuacji. Pracujemy nad tym - stwierdził Wiesław Walicki, szkoleniowiec lidera tabeli. - Pomimo nieskuteczności, w naszych szeregach nie było nerwowości.
Niemniej jednak, pewien niepokój mógł się pojawić, gdyby w połowie spotkania opolanie wykorzystali rzut karny, sprokurowany przez Łotysza Edgarsa Adamowicza, wybijającego krążek ręką z pola bramkowego.
„Wkurzyli” się
Niewykorzystany przez gospodarzy rzut karny podziałał na torunian mobilizująco. W kolejnej zmianie, niespełna dwadzieścia sekund później, dwa podania po wznowieniu krążka wystarczyły, aby Tomasz Proszkiewicz znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Orlika - Nobisem. Gol 34-letniego napastnika okazał się jedynym trafieniem Nesty w odstępie czterdziestu minut.
Pozostałe trzy bramki nasi hokeiści zdobyli w trzeciej tercji. Już na samym jej początku prowadzenie podwyższył Proszkiewicz, a na zakończenie Daniel Minge oraz Michał Wieczorek, który w całym spotkaniu tylko trzy razy pojawił się na lodzie.
- Ten mecz utwierdził nas w przekonaniu, że Orlik nie powinien nam zagrozić w pierwszej rundzie play off, jeżeli oczywiście na niego trafimy - stwierdził Wiesław Walicki.
Dzień później, w Bytomiu, Nesta rozpoczęła mecz z Polonią niezbyt pomyślnie. Niespełna trzy minuty od wyjścia na lód na prowadzenie wyszli gospodarze, gdy strzał Kukulskiego zaskoczył toruńskiego bramkarza, Miłosza Ciesielskiego.
- Chłopacy się wtedy „wkurzyli” - przyznał Wiesław Walicki. - Szybko zdobyli pięć bramek i udowodniliswoją wyższość.
Tempo spadło
Trzema trafieniami, w odstępie nieco ponad pięciu minut, popisał się Arkadiusz Marmurowicz. Koledzy z jego formacji, w pierwszej tercji „dorzucili” jeszcze dwa gole. Tym samym pierwsza piątka Nesty zmazała plamę z Opola, gdzie nie zdobyła ani jednej bramki.
W kolejnych odsłonach tempo gry spadło, a torunianie skupili się na utrzymaniu przewagi. Sporoprzy tym pracy miał bramkarz - Miłosz Ciesielski, lecz spisał się dobrze.
W Bytomiu torunianie wygrali 7:2 i utrzymali miano niepokonanej drużyny w pierwszej lidze.
Dariusz Łopatka - Nowości
Czytaj także: