Widowisko sportowe w cieniu chuligańskich wybryków!
Spotkanie pomiędzy Zagłębiem Sosnowiec a liderem ekstraklasy – Cracovią miało być wielkim sportowym świętem; ucztą dla wszystkich sympatyków hokeja na lodzie… „Miało być”, ale nie było, ponieważ w rolach głównych wystąpili nie zawodnicy, ale pseudo –kibice obu ekip, których zachowanie położyło cień na wszystko, co wydarzyło się na lodzie.
Choć o wzajemnej niechęci między kibicami z Krakowa i Sosnowca wiadomo nie od dziś, to mało kto spodziewał się chyba, że już sam przyjazd zorganizowanej grupy kibiców gości wzbudzi tak wiele niepożądanych emocji. Wieść o planowanych odwiedzinach Krakowian ściągnęła w niedzielne popołudnie na Stadion Zimowy ponad 2 tys. osób. W przerwie między 1 a 2 tercją na Stadionie Zimowym pojawili się kibice Cracovii, a reakcja, jaka temu towarzyszyła mogła być zapowiedzią tego, co wydarzyło się potem. Do utarczek słownych doszło jeszcze w trakcie trwania 2 odsłony. „Bomba wybuchła” natomiast w przerwie między 2 a 3 tercją. Trudno jednoznacznie wskazać na obóz, który całą awanturę sprowokował. Otonajważniejsze fakty: pseudo- kibice przerzucali [ponad kordonem] do sektora zajmowanego przezfanatyków drużyny przeciwnej odpaloną racę świetlną. Zaraz potem miejscowi zaczęli wyrywać i rzucać w stronę krakowian krzesełkami. Grupa sosnowieckich pseudo- kibiców próbowała też sforsować policyjny „mur”, dzielący ich od sektora „H” (gdzie czekali już przygotowani do odparcia ataku krakowianie), kiedy im się to nie udało, próbowali wedrzeć się do niego od drugiej strony. Na szczęście, służby porządkowe nie dopuściły do bezpośredniego starcia. Mecz ostatecznie nie został przerwany, choć mogło tak się stać (w trakcie starcia uprzedzał o tym spiker). Naocznym świadkiem całej awantury nie był, niestety Tomasz Pawłowski – prezes sosnowieckiego klubu. A szkoda, bo w obliczu takich zachowań, które z prawdziwym sportem nie mają nic wspólnego warto zastanowić się nad tym, czy jest sens organizowania imprez sportowych z udziałem kibiców przyjezdnych.
Komentarze