Hokej.net Logo

Ziętara: Bez strzelenia bramki nie można rozmawiać o zwycięstwie

fot: Tomasz Jasiński
fot: Tomasz Jasiński

Nie wiedzie się ostatnio hokeistom Comarch Cracovii. W ostatniej kolejce „Pasy” przegrały na własnym lodzie z KH Energą Toruń 0:4 i tym samym poniosły piątą porażkę z rzędu. – Wierzę, że wrócimy na dobrą ścieżkę, a kibice nam w tym pomogą – zaznaczył Marek Ziętara, szkoleniowiec ekipy spod Wawelu.

Torunianie lepiej weszli w mecz i po pierwszej odsłonie prowadzili 2:0. Wynik spotkania uderzeniem spod linii niebieskiej otworzył Jakub Gimiński, a drugiego gola - podczas gry w przewadze - dołożył Albin Thyni Johansson. 

W początkowej fazie meczu ponadto przytrafiły się nam dwie, w mojej opinii niepotrzebnie, stracone bramki. To były gole z wrzutek, ze strzałów z niebieskiej linii, których z pewnością można było uniknąć – wskazał trener Ziętara. 

Krakowianie próbowali gonić wynik, ale wtorkowego wieczoru byli na bakier ze skutecznością. Świetne zawody w bramce "Stalowych Pierników" rozgrywał Anton Svensson, który imponował dobrym refleksem, a także dopisało mu szczęście. W 47. minucie przy stanie 3:0 dla torunian, rzutu karnego nie wykorzystał Johan Lundgren, a uderzony przez niego krążek ostemplował słupek.

Nie potrafiliśmy dziś strzelić bramki, a myślę, że okazji ku temu było sporo. Szczególnie w trzeciej tercji, kiedy mocniej przycisnęliśmy, żeby wrócić do tego meczu. Niestety, nie udało nam się. Przeciwnik zagrał bardzo solidnie w obronie, z wydatną pomocą świetnie dysponowanego bramkarza. To z pewnością pierwsza podstawowa sprawa, że bez strzelenia bramki nie można zacząć w ogóle rozmawiać o zwycięstwie – podkreślił opiekun Cracovii.

Jak przyznał ostatnie porażki spowodowały, że zespół jest w dołku mentalnym, który spotęgowały porażki z ligową czołówką. A ich okoliczności były dość pechowe. 

W pierwszym spotkaniu w Oświęcimiu przegraliśmy 1:2, w meczu toczonym na styku, w którym straciliśmy naprawdę pechową bramkę, która zdarza się raz na kilkaset strzałów. Potem tutaj feralny pojedynek z Katowicami, gdzie również po dobrym meczu ulegliśmy 2:3 po nieuznanej bramce, która wyprowadzałaby nas na prowadzenie. To poskutkowało dołkiem mentalnym, który przełożył się na wysoką porażkę w Tychach – analizował Marek Ziętara.

Wróciliśmy potem w domowym starciu z Jastrzębiem, gdzie w pewnym momencie prowadziliśmy. Przypadkowe zderzenie naszych zawodników w przewadze sprawiło jednak, że rywal doprowadził do remisu i w karnych przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść – dodał.

Szkoleniowiec nie chce się tłumaczyć i zamierza zrobić wszystko, żeby zespół jak najszybciej uporał się z kryzysem. Pomóc ma w tym ligowa przerwa, która w przypadku "Pasów" rozpocznie się po sobotnim starciu z Podhalem Nowy Targ.

Wierzę jednak, że z tego wyjdziemy. Teraz czeka nas jeszcze jeden mecz przed, a potem przerwa na reprezentacje i chwila oddechu. Musimy nieco odpocząć i naładować baterie, mentalnie oraz fizycznie. Te ostatnie mecze graliśmy ciągiem, jeden po drugim, z jednym, dwoma dniami pauzy pomiędzy – zwrócił uwagę.

Wierzę, że kibice zrozumieją obecną sytuację i wesprą nas. Na pewno potrzebujemy ich dopingu, bo oni nakręcają nas do dalszej pracy. Wiadomo, każdy chciałby, żebyśmy wygrywali z Tychami, Katowicami czy Oświęcimiem. Gramy z nimi jak równy z równym, ale potrzebujemy jeszcze trochę czasu, aby myśleć o regularnym pokonywaniu potentatów naszej ligi – zakończył.

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 1

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Lista komentarzy
  • Domin55
    2024-12-04 15:30:48

    Panie Zientara z całym szacunkiem do tego co Pan zdobył jako zawodnik i trener ale wydaje mi się że ta stara szkoła rzemiosła już nie działa tak jak to było kiedyś.
    Idealny przykład to co nasi grali pod wodzą Sidorenko a co grają teraz pod Tirkkonenem różnica kolosalna tak jak niebo a ziemia.

© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe